4000 sztuk świń, 130 hektarów - gospodarstwo dobrze prosperuje
Uprawia 130 hektarów i hoduje około 4000 sztuk trzody chlewnej w jednym cyklu. Jako jedyny hodowca w Polsce współpracuje ze światowym liderem genetyki trzody chlewnej Topigs Norsvin produkując loszkę TN 70.
Daniel Skonieczny z Przybyłowa w powiecie kolskim ma 34 lata, żonę Dagmarę i półtorarocznego synka Adasia. Gdy opowiada mi o swojej jedynej w Polsce hodowli prosiąt TN 70, przychodzi mi na myśl Jeams Bond – ot taki z niego rolnik do zadań specjalnych z Przybyłowa w powiecie kolskim.
130 hektarów, trzoda chlewna, bydło mięsne
Daniel Skonieczny od najmłodszych lat, tak jak i jego starszy brat, wychowywani byli na rolników i chętnie nimi zostali. Ich rodzice zaczynali od kilkunastu hektarów ziemi i po latach przekazując 70-hektarowe gospodarstwo, mogli być dumni z jego stanu, o czym wspomina synowa Dagmara: - Nam łatwiej było zostać w rolnictwie, ponieważ rodzice Daniela stworzyli mocne fundamenty tego gospodarstwa, które umożliwiły nam dalszy rozwój – mówi synowa państwa Maryli i Karola Skoniecznych. Na dzień dzisiejszy uprawianych jest ok. 130 hektarów i prowadzona hodowla trzody chlewnej oraz bydła mięsnego. Również pan Daniel docenia to, co może teraz kontynuować po rodzicach: - Może nie mamy dużo wolnego czasu, ale nie musimy sobie czegoś tam odmawiać, ponieważ gospodarstwo dobrze prosperuje. Jest jak taka mocna lokomotywa, która dobrze ruszyła i trzeba nią teraz tylko mądrze sterować. Nie trzeba zarzynać się kredytami czy martwić o przetrwanie – stwierdza mój rozmówca, który z wykształcenia jest zootechnikiem z dyplomem Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
ZOBACZ TEŻ - MA INDYKI i KROWY, A DZIĘKI BIOGAZOWNI - ENERGIĘ I DOBRY NAWÓZ (VIDEO)
Dwa pokolenia na dobrze prosperującym gospodarstwie
Czasy nam się zmieniły i tak jak wcześniej normą było mieszkać w trzy pokolenia pod jednym dachem, tak dzisiaj przeważnie każdy woli być na swoim. U państwa Skoniecznych jest jeszcze inaczej: w dużym, ładnym i przytulnym domu żyją cztery pokolenia: oprócz juniorów i seniorów, jest jeszcze babcia Marianna i półtoraroczny wnuczek Adaś. Będzie tak pewnie już niedługo, ponieważ w sąsiedztwie gospodarstwa, po drugiej stronie ulicy wykańczany jest robiący wrażenie dom, do którego niebawem przeprowadzi się Adaś ze swoimi rodzicami: - Daleko z przeprowadzką nie będziemy mieć, bo przecież tylko przez drogę, a i widywać będziemy się wszyscy nadal często – mówi pan Daniel.
Na gospodarstwie pracują w dwa pokolenia: on z żoną i rodzice. Do pomocy mają trzech pracowników, wśród których niezastąpionym jest wujek pana Daniela, a zarazem brat ojca – pan Leszek. Ze wspomnianych 130 hektarów ponad 100 jest własnością - w miarę możliwości powiększaną. 20 hektarów zostawionych jest na łąki i to ze względu na bydło, około 25 hektarów obsiewanych jest kukurydzą, a pozostałe pola pszenżytem, mieszankami zbożowymi i śladowo pszenicą. W chlewni hodowanych jest 270 loch w cyklu zamkniętym, ponad 1000 prosiąt, tyle samo warchlaków i ok 1500 tuczników. Wszystkie świnie są rasy topigs norsvin. W oborze stoi 180 sztuk bydła mięsnego rasy limousine i charolaise oraz ich mieszanki, również w cyklu zamkniętym z czego ok. 50 przeznaczonych jest na rozród.
Ekskluzywny hodowca loszki TN 70
Być ekskluzywnym hodowcą dla firmy Topigs Norsvin to nie tylko splendor, ale i trudne zadanie. Przez jakiś czas pan Daniel był jednym z dwóch takich hodowców, ale jak się okazuje utrzymanie chlewni w niemal sterylnych warunkach jest ogromnym wyzwaniem. W przypadku gospodarstwa państwa Skoniecznych współpraca ta trwa dwa lata. Wspomniane loszki to rasa TN 70, a ich prosięta chętnie kupowane ze względu na silnie rozwinięte cechy mateczne oraz doskonałe parametry tuczne i rzeźne. Aby zagwarantować zdrowotność rasy, co trzy tygodnie pobierana jest krew i kał na szeroki zakres badań. - W umowie jest zapis, który mówi, że w momencie wystąpienia jakiejkolwiek choroby, natychmiast następuje zerwanie współpracy. Taka hodowla może oczywiście być prowadzona dalej, ale już nie jako ekskluzywna produkcja materiału matecznego, lecz jako typowego towarowego tucznika na ubój – wyjaśnia Daniel Skonieczny.
Przygotowanie i utrzymanie chlewni w sterylnych, wolnych od jakichkolwiek patogenów warunkach wymaga nie byle jakiego zachodu. - Możliwości są dwie: albo wybudować zupełnie nową chlewnię, zasiedlić ją i przestrzegać setek zasad związanych z bioasekuracją czyli mycie, kąpanie, przebieranie i obchody co 24 godziny lub, tak jak to było u nas – przygotować istniejący już budynek pod wymogi zleceniodawcy: czyli po roku nieużywania chlewni, przeprowadzić podwójne zamgławianie, umyć i zdezynfekować wszystko łącznie z szambami i w ten sposób pozbyć się wszystkich ewentualnych patogenów, które w 99% znajdują się w chlewni. To podobnie jak w szpitalu czy przedszkolu, gdzie bardzo trudno utrzymać jest sterylne warunki, a co dopiero mówić o rolniku, który chciałby podjąć się takiego wyzwania – wyjaśnia pan Daniel, a ja słucham tego, jak opowieści z kosmosu. Oczywiście mamy w Polsce hodowców dla innych firm i ras, ale dla Topigs Norsvin Daniel Skonieczny jest jedynym partnerem.
Mleczne bydło zamienili na mięsne
Struktura gospodarstwa istnieje z grubsza od dawna. Już rodzice pana Daniela mieli trzodę chlewną i krowy, tyle że te ostatnie były rasy mlecznej. Pan Daniel zdecydował się na bydło mięsne z dwóch powodów: po pierwsze na gospodarstwie jest sporo budynków (naprawdę jest ich dużo i w dobrym stanie!), więc szkoda byłoby ich nie wykorzystywać dalej, a po drugie szukał rozwiązania, które nie byłoby takie pracochłonne jak prowadzenie hodowli trzody chlewnej w cyklu zamkniętym. Padło na bydło mięsne.
Do przejętej od rodziców posiadłości należą również łąki, które położone są malowniczo na Wartą i dają dobre zbiory. Przez zastosowanie w gospodarstwie dwóch filarów, czyli bydła i trzody, zagwarantowana jest pewna stabilność, co ważne jest zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w których trzoda nie ma najlepszej koniunktury.
Laureaci „Wielkopolskiego Rolnika Roku”
W ostatnim wydaniu Wieści Rolniczych znajduję nazwisko i zdjęcie państwa Skoniecznych jako laureatów konkursu na „Wielkopolskiego Rolnika Roku”. Gdy dzwonię do pana Daniela, aby dowiedzieć się trochę więcej na ten temat, ten siedzi kolejny dzień w ciągniku, wykonując zasiewy. Statuetek, dyplomów ma już wiele – widziałam je w jego domu, ale czy statuetka „Siewcy Roku” jest dla niego czymś szczególnym? Wiem, że nagradzanych jest dziesięciu rolników, nagrody są równorzędne i oprócz statuetki każdy z nich otrzymuje 10 000 zł. Ciekawe są kryteria, których jest bardzo dużo, a między innymi: estetyka gospodarstwa, innowacyjność, wykształcenie rolników, skala produkcji czy bezpieczeństwo w gospodarstwie. Pan Daniel cieszy się z tego wyróżnienia. To docenienie ich pracy i uznanie dla tego, co i jak robią. A pieniądze? Pieniądze wydadzą na coś przyjemnego z całą rodziną, bo przecież każdy z nich miał swój wkład.
Trudno znaleźć pracownika do trzody chlewnej
Odpowiedź na pierwsze pytanie przychodzi szybko, wręcz natychmiast: - Najtrudniejszym dla mnie na obecny moment jest pozyskanie dobrego pracownika. Z tym, za co jestem sam odpowiedzialny, radzę sobie bez problemu, ale wiadomo, że nie mogę być samowystarczalny we wszystkim. Jest bardzo ciężko pozyskać kogoś, kogo nie trzeba uczyć wszystkiego od początku. Nawet jak już się kogoś takiego zatrudni i nauczy, to często przychodzi nieoczekiwany i nagły moment, gdy on decyduje się na odejście z pracy, bo np. chce zrobić uprawnienia na ciężarówkę, bo praca na ciężarówce nie śmierdzi i przynosi lepsze zarobki. No więc to jest najgorsze, bo poświęciłem mu rok, a po półtora go tracę – przyznaje pan Daniel.
A najprzyjemniejsze? Tutaj mój rozmówca również nie musi się zastanawiać: - Zdrowe świnki i stan konta! - oświadcza ze śmiechem. Ale cieszy go też, że może zarządzać swoim czasem i planować dzień w zasadzie według własnego uznania, bez nacisku szefa czy kogoś z zewnątrz. Dzień pracy zaczyna o godzinie 7.00 od obchodu, bo ten jest dla niego najważniejszy, a kończy w zależności od pory roku: albo bardzo późno, albo w przyzwoitym czasie. Siewy i żniwa to pora na pracę na zewnątrz, okres zimowy poświęcony jest na konserwację maszyn i sprzętu.
Pan Daniel jest największym fanem swojego synka. Nawet, gdy w polu jest dużo pracy, musi wpaść choć na pół godziny do domu, aby wyhuśtać Adasia. - Pierwsze dziecko jest szczególne ale myślę, że z kolejnymi też tak będzie. Na jednym pewnie nie poprzestaniemy. Wprawdzie żona mówi, że dwójeczka to już może będzie dosyć, ale jakby było trzecie, to też byłoby kochane i wyhuśtane – śmieje się ojciec Adasia.
Nowa tuczarnia w planach
Zdecydowanie plany, a związane są one z gospodarstwem i funduszami unijnymi. Mają w tym doświadczenie, bo wykorzystali już programy wspierające modernizację, grupy producenckie czy bioasekurację. W trakcie realizacji jest wniosek na budynek inwentarski, a konkretnie na tuczarnię, ale w planach jest jeszcze postawienie większego magazynu, w którym byłoby miejsce na własne zboża. Również na te z zewnątrz, gdyż kolejnym planem jest handel nimi.
Jest jeszcze marzenie, które mają wspólne z żoną: pracować intensywnie do czterdziestego roku życia, a potem mocno zwolnić. - Pamiętajmy, że na koniec każdemu z nas należy się metr na dwa, ale dobrze byłoby pozostawić coś po sobie, co można by przekazać kolejnemu pokoleniu, tak jak to było w naszym przypadku.