Walka o państwowe grunty. Kto zyska? Rolnicy czy zagraniczne spółki?
Przypomnijmy, że w 2011 roku dużym firmom dzierżawiącym grunty należące do Skarbu Państwa zaproponowano, by wyłączyły z umów dzierżawy 30% powierzchni. Grunty te miały trafić przede wszystkim do gospodarstw indywidualnych. Wiele spółek jednak tego nie uczyniło. I teraz, w chwili wygaśnięcia umów, dzierżawiona ziemia ma wrócić w całości do KOWR. Dyskusja na ten temat jest zacięta, ponieważ swoich racji bronią zarówno przedsiębiorcy rolni, którzy wyliczają negatywne skutki tych działań, jak i rolnicy indywidualni, chcący rozwijać swoje gospodarstwa, powiększając ich powierzchnię pod uprawę. Najważniejsze pytanie dotyczy tego, jak w obecnej sytuacji zachowa się ministerstwo rolnictwa. Czy bardziej będzie sprzyjać spółkom, czy wsłucha się w głosy rolników indywidualnych.
Ile gruntów w ramach tzw. trzydziestek wróci do KOWR?
Gra jest warta świeczki. Jak wynika z danych, które otrzymaliśmy z KOWR, na wyłączenie 30% gruntów w 2011 roku nie zgodziło się sporo podmiotów, które łącznie dzierżawiły wówczas ponad 177 tys. ha z zasobów Skarbu Państwa. Te grunty, zgodnie z przepisami, miały w całości zostać odebrane zaraz po wygaśnięciu umów. W latach 2012 – 2021 do ponownego rozdysponowania powróciło 51 308 ha. Kolejne grunty są przekazywane do KOWR na bieżąco. Niektóre tylko w teorii. Co mówią jednak statystyki? W okresie od stycznia 2022 do końca czerwca 2024 r. do zasobów Skarbu Państwa powróciło ponad 28 tys. ha. W stosunku do pozostałych 97 497 ha umowy mają wygasnąć do roku 2033.
Umowa wygasła, mimo to termin wydania państwowych gruntów przesuwany jest w czasie
Miniony, 2023 rok, był kluczowym dla spółek Top Farms, które są jednymi z największych dzierżawców polskiej ziemi od lat 90-tych, a które należą do grupy rolniczej związanej z Spearhead International, uprawiającej ok. 75 000 ha w Europie. Podmioty te znalazły się w gronie przedsiębiorstw, które na wyłączenia się nie zgodziły. Właśnie w roku 2023 wygasło wiele umów, na podstawie których m.in. Top Farms Wielkopolska, Książ-Rol czy Głupczyce użytkowały państwową ziemię.
- Pierwotne umowy dzierżawy posiadały areał około 14 000 hektarów w Wielkopolsce i przez wcześniejsze lata doszło do redukcji areału o około 3 500 hektarów. Finalnie w roku 2023 Top Farms Wielkopolska posiadał areał około 10 500 hektarów, z czego właśnie w ubiegłym roku wydał ponad 3 000 hektarów. W 2024 roku planowane jest wydanie kolejnych 3 000 hektarów - mówi Paweł Kaczmarek, prezes zarządu Top Farms Wielkopolska.
Liczby te potwierdza Joanna Łasowska, p.o. dyrektora Biura Dyrektora Generalnego KOWR. Podaje również, że ziemię państwową spółki Top Farms Wielkopolska i Książ-Rol użytkowały na podstawie sześciu umów. W stosunku do prawie 6 tys. ha Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa podjął decyzję o przesunięciu terminu wydania gruntów dopiero w roku 2025, mimo iż zgodnie z wcześniejszymi zapewnieniami areał ten miał być dostępny w przetargach dla rolników już w obecnym roku. Powód? Daniel Kalemba, p.o. dyrektora Oddziału Terenowego KOWR w Poznaniu, który wyraził na to zgodę, wyjaśnia, że jest to „związane z koniecznością zapewnienia bezkolizyjnego wygaszania produkcji (zwłaszcza zwierzęcej) na tak dużym areale gruntów oraz zminimalizowania ryzyka odłogowania gruntów po ich odbiorze od dotychczasowego dzierżawcy”.
Podobne decyzje podjęto w stosunku do areału użytkowanego przez Top Farms Głupczyce. Spółka ta była dzierżawcą nieruchomości rolnych położonych na terenie województwa opolskiego na podstawie dwóch umów o łącznej powierzchni około 10 tys. ha.
- W związku z zakończeniem w 2023 r. umów dzierżawy dotychczas wydała nieruchomości o łącznej powierzchni ponad 5 380 ha, a na pozostałą część nieruchomości o powierzchni 4 766 ha KOWR wyraził zgodę na przesunięcie terminu wydania w 2025 r. - informuje Joanna Łasowska, p.o. dyrektora Biura Dyrektora Generalnego KOWR.
Co to są ośrodki produkcji rolniczej?
Jeszcze w 2022 roku minister rolnictwa Henryk Kowalczyk przekonywał, że „wszystkie umowy, w których nie wyłączono 30%, nie zostaną przedłużone”. Okazuje się jednak, że nie jest to jednoznaczne z wyrażeniem zgody na dalsze użytkowanie gruntów. Spółki te, formalnie, co prawda ziemi nie dzierżawią, ale uprawiać ją jeszcze mogą. Trudno powiedzieć, czy w przyszłym roku grunty te ostatecznie Top Farms zwolni i wówczas będą mogły być na nowo rozdysponowane rolnikom. Pojawia się także pytanie, jaką taktykę w stosunku do nich zastosuje ministerstwo rolnictwa. Wydaje się, że plan nie jest do końca doprecyzowany. Naciski ze strony rolników indywidualnych, za którymi twardo stoją izby rolnicze, są jednoznaczne.
- Podstawą ustroju rolnego w Polsce według konstytucji są gospodarstwa rodzinne i my takie gospodarstwa reprezentujemy. Grunty powracające z tzw. 30% miały w większości trafić właśnie do gospodarstw rodzinnych. Ale jak widać, jest z tym problem - mówi Jerzy Sewielski, prezes Izby Rolniczej w Opolu.
Nie podoba mu się pomysł utworzenia tzw. OPR-ów, czyli ośrodków produkcji rolniczej.
- Jeśli powstaną OPR-y, to będzie decyzja polityczna. Jako Krajowa Rada Izb Rolniczych daliśmy ministrowi swoje stanowisko, że nie zgadzamy się na powstanie OPR-ów w Polsce - dodaje szef opolskiej izby rolniczej.
Na pomysł ich utworzenia wpadł Henryk Kowalczyk z PiS, który 2 lata temu podczas pełnienia funkcji szefa resortu rolnictwa rozważał pozostawienie majątku po gospodarstwach obecnie zarządzanych przez spółki we władaniu państwa. Jednym z pomysłów, było wykupienie spółki w Głupczycach przez KOWR.
- Trzeba jednak pamiętać, że jest tam (Top Farms Głupczyce – przyp red.) jakiś zakład, 250 osób pracuje. I teraz pytanie, czy zlikwidować to, czy zostawić, ale nie przy TopFarmsie, tylko przy KOWR. Chodzi mi o budynki gospodarcze, hodowlę, jakąś część ziemi, a część ziemi podzielić na rolników. I to wspólnie powinniśmy zrobić z pracownikami, którzy są, i też z rolnikami. Nie wiem, czy warto zrównać wszystko z ziemią i podzielić tylko ziemię. Warto może pomyśleć o takim rozwiązaniu i do takich rozwiązań będziemy zmierzać - zaznaczył wówczas szef resortu rolnictwa.
Do przetargu o OPR-y będą mogły przystąpić spółki zagraniczne
Jak do tematu odnosi się obecny minister rolnictwa Czesław Siekierski? Zapytaliśmy go czy majątek, na który składają się budynki gospodarcze miałby zostać w "rękach państwa" i być zarządzany przez nowo utworzone ośrodki państwowe? Jednoznacznej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Szef resortu rolnictwa przyznał jednak, że rozważa sytuację, w której o majątek w postaci budynków w drodze przetargu będą mogli starać się dotychczasowi duzi dzierżawcy.
- Zdecydowana większość ziemi, która jest wyłączana, trafia do rolników indywidualnych. Ale też część ziemi trafi do spółek skarbu państwa, by je wzmocnić. One są często za małe. Jest także pomysł, by utworzyć ośrodki produkcji rolnej na bazie, która obejmowałyby produkcję, która tam jest. Wszystko robimy, by obronić stan produkcji zwierzęcej. Wtedy one podlegałyby przetargom. Być może mogłyby wygrać w nich te firmy, które dotychczas prowadziły tam produkcję. Część z nich ma też własną ziemię. Chcemy, by te ośrodki produkcji rolnej dały możliwość utrzymania produkcji, i stanu zatrudnienia, który tam jest duży - powiedział Czesław Siekierski, minister rolnictwa.
Przedstawiciele Top Farms-u nie ukrywają, że pokładają nadzieję w w utworzeniu OPR-ów.
- Dla nas to jedyne, zgodne z prawem i możliwe rozwiązanie na dziś, więc staramy się przekonać decydentów do tego - mówi Łukasz Krechowiecki, prezes Top Farms Głupczyce i dodaje, że jego spółka złożyła do KOWR w tej sprawie już stosowne wnioski. Podobnie, w stosunku do czterech Ośrodków Produkcji Rolnej, uczyniła spółka wielkopolska.
- Są to cztery konkretne propozycje zagospodarowania szczególnie wartościowych elementów infrastruktury, które w naszej ocenie są unikatowe, niepodzielne i kluczowe dla całego sektora rolno - spożywczego w Polsce. System nawadniania mogący obsłużyć 800 hektarów w jednym roku, a ponad 3000 hektarów zasięgu działania, ferma na 750 krów A2A2 czy magazyn zbożowy na 15 tysięcy ton. W jaki sposób zagospodarować taką infrastrukturę? Jak zabezpieczyć dostawy do przemysłu z tych ośrodków? Czy jest to możliwe przy podziale? Będziemy robić wszystko, żeby nie ograniczać potencjału polskiego rolnictwa, a tym samym, by utrzymać te obszary w pełni funkcjonalne i przystąpimy do przetargu, jeśli będzie taka możliwość - tłumaczy Paweł Kaczmarek, prezes Top Farms Wielkopolska.
Założenie na dziś jest takie, że do przetargu o OPR-y będzie mógł przystąpić każdy, kto spełni określone warunki. Kiedy te przetargi miałyby być ogłoszone? O tym minister rolnictwa nie chce, póki co, mówić.
Grunty państwowe czekają na rozdysponowanie
W tej chwili gra toczy się także o grunty, które do Skarbu Państwa powróciły. O ile część już trafiła do rolników w drodze przetargów, o tyle jest areał, który nadal czeka na rozdysponowanie. Do 2021 roku do KOWR, jak już wcześniej wspomnieliśmy, powróciło 51 tys. ha. Jaki areał z tej puli trafił do rolników? Tego Ośrodek nie potrafi nam powiedzieć, bo w stosunku do gruntów powracających w ramach 30% wyłączeń nie prowadził wówczas odrębnej ewidencji. Rozpoczęto ją dopiero w 2022 roku. I jak podaje KOWR, z powracających w okresie od początku 2022 r. do 30 czerwca 2024 r. 28 tys. ha gruntów zagospodarowano mniej niż 19 tys. ha. Do rolników w formie dzierżawy, sprzedaży czy nieodpłatnego przekazania trafiło zatem około 66%. Dlaczego tylko tyle? Jak informuje szef Top Farms Wielkopolska, większość gruntów, które wydała jesienią 2023 r. leży w tej chwili odłogiem.
- Bazując tylko i wyłącznie na obserwacjach gruntów, które wydaliśmy jesienią 2023 roku, to stwierdzamy, że większość gruntów nie została zagospodarowana, a znajdują się one w okolicach Gostynia, Kościana i Książa Wielkopolskiego - podaje Paweł Kaczmarek.
Według KOWR, w stosunku do niewiele ponad 6 tys. ha nie rozpoczęto jeszcze procesu ich zagospodarowania. Jeśli chodzi natomiast o pozostałe 3 tys. ha - są w trakcie procedury rozdysponowania.
Województwo |
Umowy zakwalifikowane jako odrzucenie propozycji wyłączenia 30% |
|
|
Liczba umów (w szt.) |
Powierzchnia (w ha) |
Dolnośląskie |
117 |
37 008 |
Kujawsko - pomorskie |
15 |
6 524 |
Lubuskie |
11 |
6 494 |
Łódzkie |
3 |
2 002 |
Opolskie |
21 |
20 309 |
Pomorskie |
24 |
10 216 |
Śląskie |
5 |
3 089 |
Warmińsko – mazurskie |
25 |
15 155 |
Wielkopolskie |
69 |
33 546 |
Zachodniopomorskie |
113 |
42 799 |
Zestawienie powierzchni nieruchomości ZWRSP, których dzierżawcy odrzucili proponowane warunki wyłączenia 30% dzierżawionych gruntów z podziałem na poszczególne województwa
Ile podmiotów zgodziło się na wyłączenie 30% gruntów zgodnie z ustawą z 2011 roku?
Jak podaje KOWR - większość, bo taką wolę wyrażono w stosunku do 63% umów dzierżawy. - Ostatecznie zostało podpisanych 681 aneksów do umów, a w wyniku zakończonych postępowań sądowych oraz zawartej ugody z dzierżawcą podpisano ostatecznie 684 aneksy do umów na całkowitą powierzchnię do wyłączenia 78,6 tys. ha - podaje KOWR.
Jak sytuację związaną z tzw. 30-tkami komentują poszczególne osoby z sektora agro?
Jerzy Sewielski, prezes Izby Rolniczej w Opolu: pojawiały się takie przekazy, że kilka instytucji próbowało w jakiś sposób bronić zagranicznych spółek, co dla mnie jest niepojęte, bo o nasze polskie spółki, które oddały ziemie bez problemu, nikt się nie troszczy. Ja akurat jestem z rejonu Nysy. Jest tam trochę ziemi wyłączonej, która miała być na dniach ogłoszona w przetargach, tylko ze względu na obecny stan powodziowy, zostało to odłożone w czasie.
Łukasz Krechowiecki, prezes Top Farms Głupczyce: sprawa z 2011 roku tej niesławnej ustawy mogłaby być dedykowana specjalnemu programowi śledczemu. (…) Tak dziwnie złożyło się wtedy, że propozycja, którą dostaliśmy na dwa dni przed ostatecznym terminem, wyłączała nam prawie 3700 ha - 30% gruntów w dwóch bardzo skondensowanych blokach. Działamy w pięciu gminach. Dlatego racjonalnym byłoby, żeby te grunty wyłączać albo proporcjonalnie co do bonitacji albo proporcjonalnie co do gmin, na terenie których te grunty leżały. Natomiast tak naprawdę wszystko było skoncentrowane w jednej gminie. I od razu rodziło podejrzenia, że ktoś wpłynął na ówczesną władzę, żeby ta propozycja wygląda tak, a nie inaczej. Dodatkowo ówczesna Agencja Nieruchomości Rolnych zaproponowała wyłączenie dwóch zmodernizowanych kilka lat wcześniej obiektów, na których prowadziliśmy produkcję mleka. To oznaczałoby koniec produkcji zwierzęcej w Głupczycach. Nie mogliśmy się na to zgodzić. Nigdy formalnie nie odmówiliśmy wyłączenia. Prosiliśmy jednak ANR o spotkanie, by zastanowić się, gdzie i jak te grunty wyłączać. Natomiast nigdy takiej szansy nie otrzymaliśmy.
Paweł Kaczmarek - prezes Top Farms Wielkopolska: Top Farms nie zwolnił żadnego człowieka z tytułu wydania gruntów i redukcji areału. Należy tu zauważyć, że w Wielkopolsce mówimy o 250 pracownikach zatrudnionych na podstawie umowy o pracę i kolejnych 150 pracownikach sezonowych. W ramach struktury operacyjnej, w jakiej funkcjonuje Top Farms, każdy z tych ludzi to specjalista w tym, co robi. Utrata gruntów, na których przez lata rozwijaliśmy naszą produkcję, zmusza nas do jej ograniczenia. Ograniczenia nie dotyczą kluczowych obszarów tj. produkcji mleka, ziemniaków, buraków czy upraw specjalistycznych, w tym nasiennych. Dalsza redukcja areału oznacza, niestety, redukcję zatrudnienia i konieczność likwidacji części hodowli. Na dziś utrzymujemy ponad 2000 krów. Dla nas to nie tylko liczby – to ludzie, ich praca, rodziny, które od lat żyją z tej ziemi.
Czytaj także: Niektóre grunty z tzw. trzydziestek mogą trafić do rolników dopiero za kilka lat