Przetwórnia to ich serce. 500 hektarów dla 450 krów [VIDEO]
Gdy wybraliśmy się do Grabowa koło Białego Boru, była druga połowa marca, ale mróz nie chciał odpuścić. Gdy wjechaliśmy na pokaźne podwórze, od razu zrobiło się jakoś tak cieplej. Z obszernej obory obserwowały nas z ciekawością krowy, z przejeżdżającego ciągnika pomachał do nas jakiś pracownik, a gospodarz zaprosił na gorącą herbatę z miętą i pomarańczą, którą przygotowała żona. Rozmowa toczyła się wartko, herbata smakowała wybornie, a perspektywa pójścia do cieląt cieszyła mnie jak dziecko.
Marian Nowak już niebawem będzie obchodził okrągłe, bo 60 urodziny. Nasza wspólna znajoma Urszula Sołtysiak mówi o nim, że jest jakby żywcem wyjęty z piosenki braci Golec, gdyż to co zbudował przez swoje życie można by wyśpiewać słowami „Tutaj było kretowisko, teraz widać San Francisco”. Po rodzicach przejął zadbane, ale nieduże gospodarstwo z 40 hektarami, kilkunastoma krowami i podstawowym parkiem maszynowym. To, że zostanie rolnikiem, wiedział od małego chłopaka pracując w polu końmi u sąsiada, gdyż ojciec jeszcze mu na to nie pozwalał. Całe swoje dotychczasowe życie zadedykował rolnictwu ekologicznemu, którym zajmuje się od 1992 roku. Od tego czasu zrobił bardzo dużo i nadal robi, a to czego nie zrobi - zrobią prawdopodobnie jego dzieci: Emanuela i Michał.
500 hektarów dla 450 krów
Razem mają 500 hektarów, z czego 400 jest ich własnością. Ziemia gwarantuje niezależność paszową, gdyż uprawia się na niej wszystko, co jest potrzebne do wyżywienia 430 sztuk bydła, w tym 250 krów dojnych, 150 jałówek i opasy. Ok. 90% bydła to simentale, które powoli i skutecznie wypierają rasę czarno-białą. Z tego, co mówi Marian Nowak, wynika, że simentale są mniej wymagające, jeżeli chodzi o żywienie i dobrze się opasają. - Użytków zielonych mamy ok. 300 hektarów, ale są to użytki przemienne, czyli trawy na gruntach ornych, a samych łąk mamy ok. 12-15 hektarów. Zwierzęta żywimy głównie sianokiszonkami z traw i zbóż oraz sianem - mówi Marian Nowak. - Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że przy podawaniu krowom sianokiszonek występuje u nich mniej problemów żywieniowych - dodaje gospodarz.
Najtrudniejszym w gospodarowaniu jest dla niego zebranie dobrej paszy, a to ze względu na kapryśną pogodę i niebezpieczeństwo wystąpienia mykotoksyn. Przeciwdziałają temu, skracając okres zbiorów przez dosuszanie zboża.
Dla zwierząt musi to być bardzo dobre miejsce, w którym przyszło im żyć. Do dyspozycji mają wolny wybieg od kwietnia do mrozów, oczka wodne, cień drzew i… randki z prawdziwymi bykami, których na gospodarstwie są trzy sztuki - jeden wśród jałówek, drugi w stadzie, a trzeci czeka na zastępstwo jednego lub drugiego.
Dwie drużyny
Uprawą pól oraz warsztatem zajmuje się syn Michał oraz 6 pracowników. 4 pracowników opiekuje się zwierzętami, a córka Emanuela oraz 8 kobiet zajmują się przetwórnią mleka. - Niektórzy z nich pracują tutaj od samego początku, czyli 20-25 lat. Oni byli zawsze i są dla mnie nadal bardzo ważni. To, że oni chcą tutaj pracować, owocuje tym, że możemy utrzymać to gospodarstwo. Czasy nie są najlepsze dla rolnictwa, ale zapał i oddanie tych ludzi pozwala śmiało patrzeć w przyszłość - mówi szef i pracodawca w jednym.
Trzonem gospodarstwa jest jednak rodzina: królestwo Emanueli (28) to przetwórnia mleka, Michał (26) umiłował rolnictwo precyzyjne, w którym używa się m.in. nawigacji, a ojciec Marian jest nie tylko głową rodziny, ale również tym, który nad wszystkim ma pieczę. Pod względem parku maszynowego są samowystarczalni, dysponując 11 ciągnikami, 4 przyczepami do sianokiszonek, kombajnem, 8 kosiarkami i 2 agregatami uprawowo-siewnymi. Aby móc zakupić taki sprzęt, postanowili skorzystać z programów takich jak PROW. Czy mają jeszcze kredyty do spłacenia? - Może zabrzmi to nieskromnie, ale już nie. Pomogła nam w tym nasza przetwórnia mleka - mówi z nutą dumy mój rozmówca.
Moment zawahania
Marian Nowak zwraca uwagę na to, że na tym gospodarstwie zawsze były krowy. Już jego rodzice zajmowali się hodowlą bydła. W najnowszej historii był jednak moment zawahania, czy powinni hodować te zwierzęta dalej. Pozytywną odpowiedź przyniosła decyzja otwarcia przetwórstwa przy gospodarstwie. - Nie wyobrażam sobie tego gospodarstwa bez hodowli krów mlecznych i nawet jeśli ogólna sytuacja jest aktualnie trudna i to nie tylko w rolnictwie, to nie przekłada się ona bezpośrednio na to gospodarstwo. Na pewno nieproporcjonalnie wzrosły koszty i spadły dochody, ale bardzo pozytywnym jest to, że sami decydujemy o cenie produktu końcowego z przetwórni mleka. Staramy się obcinać koszty i przetrwać ten trudny czas - mówi optymistycznie pan Marian.
Emanuela i sens życia
Emanuela. Ta młoda, naturalna i pełna osobistego uroki kobieta może mówić o krowach, cielakach i mleku bez końca, z sercem i zapałem. Gdy mówi o krowach słychać w jej głosie troskę o nie i radość z przebywania z nimi, gdy wspomina wczesne wstawanie zachwyca się wschodami słońca i to bez względu na porę roku, gdy opowiada o przetwórni mówi: - Przetwórnia to nasze serce. Serce gospodarstwa. Bez niej nie byłoby tutaj życia, nie byłoby idei i sensu tego, co dzisiaj robimy. Miałam 14 lat, gdy tato sprzedał mi tego bakcyla - wspomina Emanuela i opowiada, jak to pierwszy raz zrobiła z ojcem żółty ser i od tego momentu jest przekonana, że właśnie to jest jej sensem życia.
W przetwœrni codziennie na nowo powstają nabiałowe cuda. To, co wyróżnia ich gospodarstwo na skalę ogólnopolską, to możliwość przerobienia mleka w ciągu 4 godzin od udoju. Przeciętna krowa daje tutaj przy ekstensywnym żywieniu ok. 6000 litrów mleka rocznie. W ciągu swojego ok. 14-letniego życia ma od 8 do niekiedy 10 laktacji, a czas dojenia jej i jej współlokatorek to ok. 3 godzin przy zaangażowaniu 2 ludzi.
Tak szybko przetworzone mleko jest najbezpieczniejsze i zachowuje wszystkie swoje wartości. Jest badane 2 razy w miesiącu w gospodarstwie oraz raz w tygodniu przez mleczarnię odbierającą nadwyżkę mleka. Aby nie oddawać nawet litra mleka, budowana jest aktualnie nowa przetwórnia. Jej uruchomienie planowane jest jeszcze na ten rok.
Codziennie przetwarzanych jest ok. 1600 litrów białego, ekologicznego złota. Powstają takie produkty jak mleko, kefir, kwaśne mleko, maślanka, jogurt, śmietana, twarogi, żółty ser oraz ulubiony produkt Emanueli, czyli masło: - Masło mogłabym jeść łyżkami, a do tego jeszcze taki ciepły twaróg z kociołka z serwatką - przyznaje ze śmiechem młoda kobieta i dodaje: - To, co nas wyróżnia to to, że bazujemy na dwóch składnikach: mleku i kulturach bakterii. Tylko tyle!
Zdaniem fachowca
Fachowca w dziedzinie rolnictwa ekologicznego dr inż. Urszulę Sołtysiak spytałam o to, jak widzi przyszłość takiego gospodarstwa, jak to rodziny Nowaków. -Takiego typu gospodarstwa mają przyszłość. One są otwarte i mogą sprostać wyzwaniom przyszłości mając tak dużą hodowlę bydła mlecznego i równocześnie przetwórstwo mleka - słucham fachowca i cieszę ze względu na rodzinę Nowaków, których gospodarstwo pod Białym Borem będzie mi się teraz kojarzyć z piosenką braci Golec.
ZOBACZ TAKŻE: Ekologiczna trzoda chlewna na Podkarpaciu [VIDEO]