Drzewa samosiewy na państwowych gruntach
- 1/5
- następne zdjęcie
Setki hektarów państwowej ziemi zarastających chwastami i to w jednej gminie. Rolnicy spod Żerkowa w Wielkopolsce są rozgoryczeni.
I choć w pewnym stopniu problem udało się rozwiązać, bo na niektóre pola zorganizowano przetargi, żal do KOWR (i wcześniejszej ANR) nadal pozostaje.
Tego dość absurdalnego zamieszania nie byłoby, gdyby nie postawa Gospodarstwa Rolnego Raszewy - spółki, która przez wiele lat dzierżawiła grunty Skarbu Państwa po byłym PGR. W związku z tym, że nie zgodziła się spełnić warunków dotyczących 30% wyłączeń, które określała ustawa z 2011 roku, umowa dzierżawy miała wygasnąć w 2015 r. Formalnie tak też było. W praktyce trudności z przejęciem ziemi przez Agencję Nieruchomości Rolnych piętrzyły się. Było o co walczyć, bo jak podaje Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (który zastąpił ANR w 2017 r.), sprawa dotyczyła 2 474 hektarów.
Czytaj także: 200 tys. ha państwowych gruntów leży odłogiem
Aby ANR, a potem KOWR, mógł wystawić w przetargach te grunty, musiała zostać zakończona procedura ich zdania. A raszewska spółka do tego się nie kwapiła. I tak, gdy przejeżdżało się przez niektóre miejscowości w gminie Żerków (Kamień, Raszewy, Przybysław, Kretków czy Komorze) widok coraz bardziej zarośniętych obszarów budził żal - najbardziej wśród gospodarzy. Ich frustracja była tak duża, że postanowili nam opowiedzieć o tej sytuacji. Na spotkanie z dziennikarzami przybyło wówczas kilkadziesiąt rolników.
- 1/5
- następne zdjęcie