Czy szczepić kury będą musieli wszyscy? Wirus atakuje stada. "Trzeba to uporządkować”
Służby weterynaryjne informują o kolejnych ogniskach choroby Newcastle, które obejmują zarówno mniejsze stada, jak i te o wielkości dziesiątek tysięcy kur. Czy w sytuacji, gdy Polska nie może uporać się z wirusem, należałoby wprowadzić obowiązek szczepień przeciwko ND, obejmujący wszystkich posiadaczy kur - również stad przyzagrodowych? Przedstawiciele sektora drobiarskiego nie mają złudzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przez rzekomy pomór drobiu wybito ponad 6 mln sztuk zwierząt
Drgawki, skręt szyi, duszności i gwałtowny spadek nieśności to objawy rzekomego pomoru drobiu, który od kilku lat sieje spustoszenie w polskich kurnikach. Po 50 letniej przerwie, w lipcu 2023 roku, wirus znów zaczął atakować zwierzęta w naszym kraju. I niestety nie widać szans na to, by udało się zwalczyć tą śmiercionośną chorobę.
Tylko w 2025 roku wykryto 67 ognisk w stadach komercyjnych, w których utrzymywano łącznie ponad 6,2 mln sztuk drobiu. Podobna skala zakażeń jest w gospodarstwach domowych, w których drób utrzymywany jest na własny użytek w ramach chowu przyzagrodowego. Tutaj wyznaczono do tej pory 60 ognisk, w których utrzymywano 3,1 tys. sztuk drobiu. Z każdym tygodniem statystyki się zmieniają, niestety na niekorzyść.
Główny Inspektorat Weterynarii informuje o kolejnych ogniskach, co, zgodnie z przepisami, dla każdego zakażonego stada oznacza uśmiercenie i utylizację.
Kogo dziś obejmuje obowiązek szczepień drobiu?
Od momentu wybuchu pierwszego ogniska ND, branża alarmowała o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą ponowne pojawienie się tej choroby na polskich fermach. I niestety, po dość krótkim okresie, wirus zajął sporą część Polski. W tej chwili choroba rozsiana jest po całym kraju.

Ogniska rzekomego pomoru drobiu w Polsce. Źródło: GIW
W ramach walki z Newcastle podjęto decyzję o wprowadzeniu obowiązkowego szczepienia drobiu. Dotyczy on jednak tylko stad komercyjnych. Pojawia się pytanie, czy to nie za mało?
Zdaniem Katarzyny Gawrońskiej, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, obowiązkowe szczepienie powinno obejmować wszystkich właścicieli drobiu.
- Uważam, że tę kwestię trzeba jakoś uporządkować. Szczepienia przeciwko ND to praktyka powszechna od wielu lat w różnych krajach. I o wszystko jest unormowane, więc tutaj nie ma problemu. Przepisy krajowe, które zostały wprowadzone w tym roku, miały za zadanie wymusić większą odpowiedzialność sektora, by tych szczepień nie unikać - zaznacza Katarzyna Gawrońska.
Restrykcje, które obowiązują od maja tego roku, miały za zadanie zwiększyć skuteczność szczepień ochronnych, podnieść poziom bioasekuracji, wdrożyć obowiązkowy monitoring poziomu przeciwciał po szczepieniu oraz zapewnić większą przejrzystość i kontrolę działań profilaktycznych w gospodarstwach drobiarskich.
Przypomnijmy, że obowiązkowe szczepienia kur i indyków przeciwko rzekomemu pomorowi drobiu obowiązują w Polsce od 13 maja 2025 r. dla wszystkich gospodarstw komercyjnych (niezależnie od liczby utrzymywanego drobiu) oraz zakładach wylęgu drobiu (przed opuszczeniem zakładu). W gospodarstwach komercyjnych, gdzie utrzymuje się do 350 sztuk drobiu średniorocznie takie szczepienia są realizowane zgodnie z charakterystyką produktu leczniczego weterynaryjnego; przy większej skali produkcji - na podstawie programu szczepień, stanowiącego element obowiązkowego planu bioasekuracji.
Wirus ND w stadach utrzymywanych na użytek własny
Co jednak z tymi osobami, które utrzymują kilka kurek na własny użytek?
- Niestety wydaje nam się, że bez uporządkowania kwestii stad przyzagrodowych, nie da się tak łatwo wygrać tej walki z wirusem z tego względu, że już po prostu została przełamana bariera, że ten wirus jest w terenie i to jest najgorsze. Oprócz skupiania się na zabezpieczaniu stad, czyli właściwym szczepieniu stad komercyjnych, należy działać dwutorowo, żeby wyeliminować w jakiś sposób tego wirusa z terenu, który funkcjonuje w chowie przyzagrodowym - tłumaczy Katarzyna Gawrońska.
Kwestie te sektor drobiarski podnosi już od dłuższego czasu. Tym bardziej, że rośnie liczba stad przyzagrodowych, zwłaszcza w przypadku kur niosek, których liczbę szacuje się w milionach. Wirus niestety i tam sieje spustoszenie.
- Objęcie obowiązkowym szczepieniem wszystkich właścicieli drobiu to właściwy kierunek, bo takie działania już były podejmowane w województwie mazowieckim. Starano się tam zidentyfikować, gdzie te kury są i je szczepić - podaje szefowa KIPDiP.
W jej opinii istotne jest zachowanie ciągłości ochrony.
- Kury w wylęgarni, które idą na chów przyzagrodowy, są zaszczepione. Natomiast jakby już nie mamy kontroli nad tym, czy ci właściciele, którzy je kupują i dalej odchowują, szczepią je dalej. Śmiem w to wątpić - mówi Gawrońska.
Państwo powinno refundować szczepionki kur w stadach przydomowych?
Pojawia się pytanie, dlaczego do tej pory nie zdecydowano się objąć obowiązkiem szczepień wszystkich stad - również tych utrzymywanych na użytek własny? Rząd chciał uchronić prywatne osoby od ponoszenia dodatkowych kosztów? Jakie rozwiązanie należałoby w tej kwestii znaleźć?
- W przypadku gdy po stronie Skarbu Państwa ponoszone są tak ogromne koszty związane ze zwalczaniem tej choroby i wypłatą odszkodowań, to zdecydowanie mniejszym wydatkiem byłoby, finansowanie czy współfinansowanie takich szczepień w terenie. W dawnych latach, czyli ponad 50 lat temu, kiedy jeszcze mieliśmy w Polsce rzekomy pomór w drobiu szczepiono te kury. Fakt, była wówczas większa dostępność szczepionek. Natomiast myślę, że to byłoby do ogarnięcia. Uważam, że weterynaria o tym myśli. A my powinniśmy w tym kierunku iść, bo jeżeli wirusa w terenie tego będzie dużo, to nie poradzimy sobie z nim – dodaje prezeska KIPDiP.
Problem zauważa także Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej.
- Jeśli chodzi o rzekomy pomór drobiu, od samego początku, gdy pojawiły się ogniska zaapelowaliśmy o wprowadzenie obowiązkowych szczepień. Tutaj ministerstwo też szybko zareagowało, wydało rozporządzenie nakazujące szczepienia, natomiast cały czas mamy problem. Nie wiem z czego to wynika? Jednak w Polsce zrobił się popularny chów przydomowy. To są tysiące milionów sztuk, tysiące gospodarstw. Prof. Piotr Szeleszczuk mówi jasno, bez szczepień w tym obszarze, trudno nam będzie wyjść z tej choroby - komentuje Dariusz Goszczyński.



























