Domagają się spotkania z ministrem
Rolnicy z gminy Gołuchów (powiat pleszewski) dość licznie wzięli udział w proteście.
- Nie ma ochrony rolnictwa! Dzisiaj trzoda chlewna kosztuje 3,4 zł za kilogram. (…) Nikt nie mówi, ile ma dostać rolnik, żeby mu się to opłaciło! - grzmiał Waldemar Maciaszek, inicjator protestu i emerytowany rolnik.
Ubolewał, że w Polsce sprzedawana jest trzoda chlewna z Zachodu. - A nasze? Mówią, że chłop ma sam sobie radzić. Druga sprawa: ziemniaków nie idzie sprzedać za 2 zł za kilogram. Na giełdzie 15-kilogramowy worek kosztuje 2 zł. Gdzie jest przemysł ziemniaczany? Zlikwidowany! - rzyczał. Ubolewał, że minister Marek Sawicki nie chce się spotykać z rolnikami. Wytknął też posłom z naszego terenu, że przyjeżdżają tylko do mieszkańców, kiedy organizowane są imprezy. - Walkowski z izby rolniczej (Piotr Walkowski - poseł i zarazem prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej - przyp.red.) chętnie przyjeżdża, bo na stołach jest nastawiane i mówi: co wy chcecie! A tam, gdzie chłopi zapraszają, to ich nie ma! - nie krył poirytowania.
Jeden z młodych rolników apelował, aby mieszkańcy miast w końcu dowiedzieli się, dlaczego hodowcy dostają tak małe pieniądze za swoje produkty, a dlaczego ceny w sklepach nie dość, że nie są niskie, to ten towar nie tanieje. - Bo ludzie w mieście myślą, że na wsi żyje się dobrze, bo w mieście są wysokie ceny, kilogram ziemniaka kosztuje 1,50, a myty - 2 zł za kilogram. (…) Kto bierze te pieniądze? I tak jest ze wszystkim. Cena świni spadnie o złotówkę, a w sklepach ceny nie spadły! – mówił mężczyzna. Zastanawiał się, kto zwrócić pieniądze hodowcom bydła. - Posłowie uchwalili, że ma nie być uboju rytualnego, a Trybunał przywrócił. Kto zwróci te pieniądze, bo rolnicy przez to stracili - zaznaczył.