Zwiększył plony dzięki innowacyjnej melioracji [VIDEO]
Są producenci roślin rolniczych, którzy mają na uwadze dbałość o środowisko. A dowodem na to jest gospodarstwo (około 300 ha) państwa Barczaków w Wybranowie koło Inowrocławia.
Część areału należy do pana Pawła, druga połowa do jego syna Artura. Barczakowie specjalizują się w produkcji materiału kwalifikowanego, który sprzedają pod swoim nazwiskiem. Współpracują w tym zakresie z dwoma podmiotami hodowlanymi: Danko oraz Saaten Union. W swoim asortymencie posiadają zboża, w tym i kukurydzę, rośliny motylkowe (groch siewny, fasolka szparagowa), buraki i rzepak.
- Wybieramy oczywiście odmiany zbóż, które są najbardziej wydajne. Plony, jakie udało nam się pozyskać w ubiegłym roku, w przypadku jęczmienia wyniosły ponad 11 ton /ha, a buraków - w granicach 800 kwintali z hektara - opowiada Paweł Barczak.
Rolnikowi zależy na tym, by gospodarować wodą najlepiej, jak tylko się da.
- Jeżeli chodzi o nawadnianie z użyciem wód gruntowych, jest to zło konieczne, które można wykorzystać praktycznie wtedy, kiedy roślina jest w dużym stresie braku wody - tłumaczy producent z Wybranowa.
Na jednej ze swoich działek zastosował meliorację szczegółową i stosuje podlewanie podsiąkowe.
- Dzięki temu obsługa działki jest dużo prostsza. Podłączyłem wszystkie urządzenia wodne z melioracją pierwotną. Woda z wyższych punktów spływa do jednego ujścia, które steruje przepływem. Ujście znajduje się bezpośrednio przy rowie melioracyjnym, zewnętrznie studzienka melioracyjna ma przepustnicę sterującą, ale też i z drugiej strony rurę wpływową, przy której jest regulowany poziom wpływu. Dzięki temu mogę regulować poziom wypływu wody z pola. W związku z tym nie ma zastojów wody, ale też z drugiej strony cała woda na ucieka, jak to jest na rowach melioracyjnych. Jeżeli jest mało wody w gruncie na polu, to mogę przepompować ją z rowu melioracyjnego do studzienki melioracyjnej, skierować ją w przeciwnym kierunku. Wtedy stosowane jest podlewanie podsiąkowe - wyjaśnia Paweł Barczak.
Rolnik ubolewa nad stanem systemów melioracyjnych w Polsce. - To, co zrobiłem na swoim polu, działa bardzo dobrze, natomiast brakuje tego drugiego czynnika, czyli dobrego rowu z zastawkami i zbiornika retencyjnego. Teraz rowy melioracyjne wyglądają w ten sposób, że są zaniedbane, zarośnięte. Ich stan techniczny jest bardzo mierny - komentuje pan Paweł. Aby można było racjonalnie gospodarować wodą, zdaniem producenta roślin, konieczne jest wprowadzenie zmian w prawie, które umożliwiałyby wycinanie zarośli krzewów i drzew występujących na rowach. Obecnie niektóre z nich objęte są ochroną, dlatego ich usunięcie nie jest możliwe.
Gospodarstwo Barczaków dużą wagę przykłada także do płodozmianu. - Płodozmian jest istotną sprawą, jeżeli chodzi o utrzymanie właściwej struktury gleby. Wkładamy sporo wysiłku w to, by ta struktura była odpowiednia. A potem, żeby nie została zniszczona przez nadmierne opady, bo takie się zdarzają. Dlatego gospodarka wodą musi być doprowadzona do perfekcji. Jeśli te dwie rzeczy dopracujemy, możemy spodziewać się satysfakcjonujących wyników produkcyjnych - przekonuje Paweł Barczak i jako przykład podaje plony, jakie uzyskał na polu, gdzie występuje innowacyjny system gospodarowania wodą. - Porównałem sobie dwie działki o takiej samej klasie bonitacji gleby, gdzie był wysiany ten sam gatunek i odmiana rośliny, to w roku suchym na działce z zastosowanym systemem podsiąkowym uzyskałem na jednym hektarze o 1,8 tony więcej – opowiada Paweł Barczak.
Przy uprawie gleby rolnicy z Wybranowa coraz częściej spoglądają w kierunku systemów bezorkowych, a jeśli nadal decydują się na orkę - jest to orka płytka. Rolnicy zdają sobie sprawę z tego, że istotne jest spulchnianie gleby, dzięki czemu staje się ona bardziej napowietrzona i zwiększa się jej pojemność wodna. Warto dodać, że rolnicy uczestniczą w Programach rolno – środowiskowych w ramach PROW. Sieją także rośliny miododajne: grykę oraz facelię.
- Zebraliśmy nasiona, pszczoły się uratowały, pszczelarze z ulami skupili się wokół pól. Później otrzymaliśmy troszkę miodu i było słodko - mówi półżartem pan Paweł.
Dalej jednak porusza wątek, który nie do końca mu się podoba. Dotyczy on ekoschematu: rośliny miododajne, jaki znalazł się w Planie Strategicznym Wspólnej Polityki Rolnej.
- Przejrzałem listę gatunków możliwych do wysiania, jako miododajne i byłem zdumiony. Rośliną dominującą w uprawie ma być chwast? O co tutaj chodzi? Będą nam się pszczoły po głowach pukać, słowo daję! Chaber bławatek to chwast, który jest rzeczywiście trudny do zniszczenia chemicznie. I wprowadza się go do katalogu roślin dominujących w uprawie w ramach miododajnych? Czegoś tu nie rozumiem – komentuje Paweł Barczak.
Gdy pytamy o wejście w ekoschematy, rolnik przekonuje, że w jego gospodarstwie dotychczas stosowano sporo praktyk prośrodowiskowych, teraz to tylko kwestia ich udokumentowania. Czy pan Paweł z Wybranowa zdecyduje się na przykład na Prowadzenie produkcji roślinnej w systemie integrowanej produkcji?
Małgorzata Kołacz, główny specjalista ds. sadownictwa i ochrony roślin Kujawsko - Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie, przekonuje, że jest spore zainteresowanie ze strony producent roślin wejściem właśnie w ten ekoschemat. Jest to, jak przekonuje, jeden z elementów, który rolnicy mogą wprowadzić w swoich gospodarstwach, a który zredukuje wpływ produkcji rolnej na środowisko naturalne.
- Jest to krajowy system jakości, który dotyczy tych upraw, dla których są stworzone metodyki integrowanej produkcji. Proces jest oczywiście dość złożony, aczkolwiek jeżeli rolnik jest zainteresowany tym systemem, jak najbardziej może u siebie wdrożyć. W tym roku system integrowanej produkcji dla poszczególnych upraw jest prowadzony jako ekoschemat w ramach płatności obszarowych. Można powiedzieć, że wysokość przyznawanych środków w ramach tego ekoschematu jest atrakcyjna. Tym bardziej, że oprócz tego, iż rolnik dostaje płatności do powierzchni, do której ma certyfikat integrowanej produkcji, to dodatkowo jeszcze może otrzymać płatności do takiej samej powierzchni trwałych użytków zielonych, z wyłączeniem trwałych użytków zielonych cennych - tłumaczy Małgorzata Kołacz.
Specjalistka dalej informuje, że integrowana produkcja to nic innego, jak perfekcyjna produkcja konwencjonalna na wysokim poziomie z podstawą kontrolą.
- Produkty, które wychodzą z tej produkcji są kontrolowane pod względem pozostałości pestycydów, metali ciężkich, azotanów i azotynów - podaje Małgorzata Kołacz, główny specjalista ds. sadownictwa i ochrony roślin Kujawsko - Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie.