Klienci zapłacą więcej za żywność z rolnictwa zrównoważonego [PODCAST]
Jak łączyć interesy rolników i środowiska naturalnego? O rolnictwie zrównoważonym, modelu produkcji żywności, który staje cię coraz bardziej popularny nie tylko w Europie, ale i nawet w… Chinach rozmawiamy z doktorem Jerzym Próchnickim z Polskiego Stowarzyszenia Zrównoważonego Rolnictwa i Żywności.
Panie doktorze w tej chwili temat rolnictwa zrównoważonego jest bardzo popularny. Jak ten termin Pan by zdefiniował?
Najprościej można byłoby to pokazać na przykładzie tego, co mamy za oknem, czyli pięknego lata jesienią. Zmienia nam się klimat, czyli coś staje się z naszą przyrodą z otoczeniem z klimatem? Nie. To jest skutek właśnie tego, że nie prowadziliśmy zrównoważonej, generalnie, ekonomii. Produkowaliśmy za dużo gazów cieplarnianych i dotyczy to też niestety rolnictwa. Jeżeli zatem rolnictwo może mieć jakąś funkcję w zmianie tej sytuacji, a zasadniczo jest jednym z dwóch działów, który jest w stanie zredukować i poprawić nam sytuację klimatyczną, to warto takie praktyki promować, a dotyczą one właśnie rolnictwa zrównoważonego a nawet idąc trochę dalej rolnictwa regeneracyjnego.
Jakiego rodzaju to są praktyki?
Charakteryzują się one takim mechanizmem, pobieramy ze środowiska i oddajemy, natomiast my teraz musimy oddać więcej, niż zabieramy na bieżąco, ponieważ tak dużo już wzięliśmy wcześniej ze środowiska z jego zasobów, jeśli mówimy o wodzie, powietrzu czy zanieczyszczeniu oraz unieczynnieniu pewnych cykli biologicznych. Mamy teraz duże obciążenia środowiska i ono się na nas mści zmianami klimatycznymi, więc wprowadzając rolnictwo zrównoważone, z praktykami regeneratywnymi, odwracamy ten trend i wracamy do sytuacji bezpieczniej dla nas klimatycznie.
Duże wyzwanie dla rolników i duże odpowiedzialność na nich spoczywająca…
Odpowiedzialność ogromna, ponieważ, zasadniczo, wszystkie działy gospodarki człowieka produkują dwutlenek węgla bądź różne inne gazy, które zmieniają nam klimat, zmieniają skład atmosfery. Rolnictwo i leśnictwo praktycznie mogą to jedynie wiązać. A w sposób taki najbardziej przewidywalny, sterowalny i szybki może to robić właśnie rolnictwo, przez wiązanie dwutlenku węgla czy ograniczenie własnych emisji metanu i różnych tlenków azotu. Wszystko zależy od praktyk rolniczych i od tego, co rolnik na swoim polu robi, jak robi, jak żywi zwierzęta. Do 2035 r., zgodnie z zasadami Zielonego Ładu, rolnictwo europejskie powinno stać się neutralne klimatyczne samo czyli, jednym słowem, powinien być osiągnięty już balans między emisją a pochłanianiem gazów cieplarnianych. A po roku 2035 rolnictwo i leśnictwo także będą redukowały to, co inne działy gospodarki, jak transport, budownictwo, mieszkalnictwo emitują, ponieważ one wiązać tego dwutlenku węgla nie będą. Mogą go tylko emitować, a my musimy związać praktycznie cały nadmiar, aby nie doprowadzić do katastrofy klimatycznej w II poł. naszego wieku.
2035 rok nastąpi szybciej niż się spodziewamy. Czy do tego czasu zdążymy spełnić takie wygórowane wymogi?
Dużo zależy od rolników, ale także od gospodarki i polityków. O tych decyzji. Jeżeli chodzi o decyzje są sprzyjające.
Decyzje polityczne są obecnie sprzyjające?
Na poziomie Unii Europejskiej tak, na poziomie poszczególnych krajów różnie. Nieprawdą jest, że nic się nie dzieje w tym kierunku w Stanach Zjednoczonych czy Chinach. Tam się dzieje bardzo dużo, czasami dużo więcej niż w Europie. Ja bym się nawet trochę obawiał, że Chiny nas mogą przeskoczyć w tych działaniach prośrodowiskowych, aczkolwiek mało się o tym słyszy. Indie są pewnym szczególnym przypadkiem i tam, nie wiem, kiedy się zacznie działać w kierunku rolnictwa zrównoważonego. czynienia dobra dla planety.
Jakie jest podejście producentów w Polsce do rolnictwa zrównoważonego?
Różne. Musimy pracować nad zmianą myślenia. Przez ostatnie 80 lat rolnicy byli uczeni do takiego modelu, w którym „dam więcej, to będę miał więcej”. To wszystko zawsze ma swoje granice, jeżeli będziemy dawali jeszcze więcej nawozów i jeszcze będziemy więcej inwestowali w to, to wcale nie znaczy, że uzyskamy większy plon, lepszej jakości. Może być nawet wręcz odwrotnie. Pamiętajmy, że dla uzyskania jakichkolwiek plonów przy produkcji rolniczej muszą być poszanowane podstawowe procesy biologiczne, które decydują o powstawaniu tego plonu. Nigdy nie obejdziemy biologii. Swoimi działaniami możemy próbować tylko wpływać na nią, ale zasadniczo nie możemy tego zastępować. Wszelkie działania człowieka powinny, po pierwsze, uwzględniać rzeczywiste cykle biologiczne, czyli cykl węglowy, wodny, obiegu azotu oraz fizjologię roślin oraz fizjologię zwierząt. W innym wypadku może nam się tylko wydawać, że kreujemy jakąś nową lepszą jakość. W rzeczywistości osiągamy chwilowy efekt, który potem przynosi nam większe rozczarowanie niż radość z tego, co uzyskaliśmy.
Czy nie jest tak, że musimy troszeczkę tego rolnictwa nauczyć się od nowa, wracając do tego, co było kiedyś?
Od nowa czy nie od nowa? Wie pani, nowoczesność nie polega na odrzucaniu wiedzy z historii, tylko na dodawaniu do tego, co już było wiadome kiedyś, nowych elementów. Dlatego też w tym rolnictwie, które właśnie tworzy się, nie będącym już rolnictwem konwencjonalnym, tylko rolnictwem zrównoważonym, jest ogromna rola wszelkiego typu innowacji technicznych, zmiany technologii, ale to wymaga także zmiany sposobu myślenia. Prace na polu mogą, na przykład monitoringowe czy pielęgnacyjne, mogą wykonywać autonomiczne łaziki - roboty. Nie trzeba tego robić ciągnikiem o mocy 200 K, który spala dużo paliwa, ugniata ziemię i tak dalej. One mogą zrobić to lepiej, niekoniecznie szybciej, być może będą na to potrzebowały więcej czasu, ale z dużo mniejszym zużyciem energii i z dużo bardziej precyzyjnie, dzięki użyciu odpowiednich narzędzi. Wtedy nie działamy, jakbym to powiedział, łanowo, tylko po prostu punktowo. Jeszcze lepsze instrumenty dotyczą nawożenia czy ochrony roślin, które traktują te procesy celowo i bardzo specyficznie. Idealnie byłoby, żeby dla każdego metra kwadratowego pola środki zadawane były osobno, tak tego się nie da zrobić, ale już dla klastrów o wielkości tysiąc metrów tak, a nie są to dziesiątki hektarów. Jeżeli mamy pole, które nawozimy jednakowo od końca do końca, to w jednym miejscu mamy przewożone, w drugim miejscu mamy za mało nawozu, a gdzieś na środku może tak, albo jesteśmy bliżej albo dalej od tego, co tam powinno być. Jeżeli mamy pełne rozeznanie, co do pola i wiemy, jak to na jednym końcu będzie duże więcej, na drugim końcu będzie dużo mniej, ale właśnie będzie dokładnie tyle, ile ta roślina potrzebuje, żeby zminimalizować nakłady, a jednocześnie, żeby optymalizować wysokość plonu i jego jakość.
I to jest to łączenie interesów rolnika i środowiska naturalnego.?
Jak najbardziej. Jeśli rolnik może nie stosować zbędnie nawozów i środków ochrony roślin, to jest jego własny interes. A jeżeli te niezastosowane środki, nawozy, paliwo, nie będą obciążać środowiska, to jest interes środowiskowy, interes z planety.
Trzeba jednak pamiętać że te innowacyjne rozwiązania kosztują. Wyposażenie gospodarstwa w maszyny to spore zobowiązanie finansowe. W jaki sposób tę kwestię rozwiązać?
Gdybym mógł krótko powiedzieć, to bym powiedział, a kiedy było inaczej? Niestety prawda jest taka, że każda zmiana technologiczna wymaga finansów. A jeżeli ktoś już wchodził w rolnictwo, tak jak ja, prawie pół wieku temu, to wie, że rewolucji technologicznych mieliśmy już w tym czasie około dwie albo trzy. To będzie kolejna zmiana, która będzie kosztowała oczywiście pieniądze. Pamiętajmy, że produkcja żywności zawsze wiąże się z tym, że jest dla kogoś. Jeżeli klient jest chętny zapłacić za tę żywność i za jej wytworzenie właśnie dlatego, że została tak, a nie inaczej, wytworzona, to znaczy, że finansowanie już jest.
Dowodzą temu badania?
Eurobarometr w 2015 roku pokazywał, że we wszystkich krajach europejskich 50% społeczeństwa jest w stanie i jest chętne zapłacić do 20% środków więcej za żywność, wiedząc, że w sposób udokumentowany jest ona produkowana zgodnie z wymogami zrównoważenia czyli, mówiąc krótko, z poszanowaniem dla świata, z poszanowaniem dla środowiska i z myślą o tym kliencie, który będzie chciał to kupić. Rynkiem sterują coraz bardziej klienci. Oczywiście trzeba będzie uzbroić się w instrumenty monitorujące procesy produkcji. Jeżeli ktoś kupuje w Szwajcarii kiełbasę, to może po prostu w bardzo krótkim czasie dojść do tego z jakiego gospodarstwa i dosłownie z jakiej sztuki zwierzęcia dany produkt powstał. Inne kraje takie systemy wprowadzimy. Nas też to czeka. Nawet jeśli za bardzo byśmy tego nie chcieli to nie mamy wyjścia, jeżeli zamierzamy utrzymać konkurencyjność. Polska jest jednym z największych i najlepszych producentów w żywności w Europie. Dlatego będziemy musieli. to zrobić, żeby zarówno polscy klienci, jak i klienci francuscy, hiszpańscy, niemieccy, duńscy mieli pewność, że polska żywność jest po prostu wyprodukowana z poszanowaniem dla świata środowiska.
Rozmawiamy z wieloma rolnikami, mamy przyjemność bywać w gospodarstwach gdzie to rolnictwo zrównoważone jest praktykowane. Natomiast jest nadal spora grupa rolników, którzy w systemie konwencjonalnym produkują. W jaki sposób ich przekonać do tego, żeby zmienili myślenie.
Do ludzi najbardziej zawsze przemawiają pieniądze. Mamy z jednej strony rolników czy producentów rolnych, z drugiej strony mamy firmy, które na przykład są przetwórcami, są odbiorcami pośrednimi. Z trzeciej strony mamy klientów. Jeżeli klient w sklepie w rzeczywistości, a nie tylko i wyłącznie deklaratywnie, będzie realizował to, co mówi, czyli zapłaci więcej za żywność z rolnictwa zrównoważonego, to mowa o grubych miliardach złotych dodatkowej wartości rynku spożywczego.
Czy Państwa stowarzyszenie posiada wiedzę na temat tego, ilu rolników praktykuje rolnictwo zrównoważone i regeneratywne w Polsce?
Stowarzyszenie takiego przeglądu nie ma, biorąc pod uwagę, że mamy statystycznie wszystkich ponad milion gospodarstw rolnych, a w rzeczywistości tych, które się w rzeczywistości liczą jest około 250 tys. Nie mamy takiej możliwości, żeby to przebadać. Natomiast jedną rzecz chciałbym odczarować. Rolnictwo zrównoważone nie jest jakimś innym specyficznym rodzajem rolnictwa. To jest rolnictwo, które korzysta z wiedzy i stosuje najlepsze praktyki agronomiczne, aczkolwiek nie tylko, bo tutaj też mówimy na przykład o odpowiedzialności za społeczność lokalną, stosowanie prawa, przestrzeganie BHP. Według szacunków jakie robimy, a robimy te obliczenia, mniej więcej, już od roku 2014, czyli to już jest 9 lat, w granicach 70-80% wszelkich działań w gospodarstwach mieści się świetnie w rolnictwie ze zrównoważonym podejściem. Nadal istnieje kwestia doszlifowania tych ostatnich elementów. Jednym z nich na przykład jest to, żeby jeżeli rolnik podejmując decyzję o nawożeniu, kierował się rzeczywistą wiedzą zebraną na podstawie badania gleby.
Dlaczego to jest tak bardzo ważne?
Jeżeli gromadzimy w glebie węgiel, to my go gromadzimy w formie substancji organicznej. Docelowo więc w formie próchnicy, która jest najbardziej plonotwórczą i decydującą o żyzności gleby rzeczą, jaka w ogóle istnieje. Jeżeli chcemy mieć żyzne gleby, to one muszą zawierać dużo substancji organicznej. Jeżeli zawierają dużo substancji organicznej, ich jakość i ich płodność gwałtownie się podwyższa. Dlaczego mamy tak wielkie problemy z niedostatkiem wody w Polsce od już praktycznie kilkunastu lat? Zbyt lekkomyślnymi praktykami uprawowymi i nawożeniowymi zniszczyliśmy prawie 1/3 substancji organicznej w polskich glebach w ciągu ostatnich 60 lat. Jeżeli my to odtworzymy, jesteśmy w stanie dużo lepiej magazynować wodę w glebie. Nie w oczkach wodnych i później to gdzieś rozwozić z powrotem na pole. Nie! W tej glebie, tam gdzie ten deszcz pada, żeby był lepiej gromadzony, żeby nie odpływał, nie uciekał i nie parował, to musi mieć magazyn w glebie.
- Tagi:
- rolnictwo
- zrównoważone