166 ha + dzierżawa. Ceni polskie maszyny. Będzie rozbudowywać suszarnię [VIDEO]
Roman Świtek posiada 166-hektarowe gospodarstwo rolne (przeważają grunty III i IV klasy bonitacyjnej). W jego prowadzeniu pomagają mu żona i zięć. - Dodatkowe mam jeszcze dzierżawię od sąsiadów. Generalnie wszystko jest w pobliżu domu. Nie mam hektarów gdzieś daleko. Na pole najdalej jest ok. 2 km - opowiada farmer.
Zamiast grochu więcej kukurydzy
Fot. Elżbieta i Roman Świtkowie w swoim gospodarstwie łączą nowczesność z tradycją
Rolnik uprawia przede wszystkim pszenicę ozimą. W tym sezonie zasiał jej 60 ha. Rzepaku ozimego w płaczyńskim gospodarstwie jest ok. 40 ha. Kukurydzy na ziarno z kolei będzie 47 ha, a buraków cukrowych 38 ha. Z ziemniaków i grochu siewnego pan Roman zrezygnował. Dlaczego? - Zdecydowałem się zasiać więcej kukurydzy z tego względu, że mam suszarnię do ziarna. Poza tym koszt wyprodukowania nasion grochu jest wyższy aniżeli koszty wyprodukowania ziarna kukurydzy, choć muszę powiedzieć, że groch jest bardzo dobrą uprawą. Swego czasu siałem nawet tę roślinę na znacznej powierzchni. Robiłem to na cele nasienne. Groch poprawia przecież strukturę gleby. Niestety stawka za groch, jaką obecnie mamy na rynku, jest niska - za niska. To jest wręcz nieopłacalne - zaznacza nasz rozmówca. Na tym nie kończy. - Grochu na moim terenie zbiera się zazwyczaj od 3 do 4 t/ha. To jest połowa tego, co jestem w stanie zebrać z hektara pszenicy, przy czym należy zauważyć, że za tonę grochu dostanę tylko o 200 zł więcej aniżeli za tonę pszenicy - tłumaczy gospodarz. - Dlatego właśnie uprawa grochu nie jest ekonomicznie uzasadniona - podkreśla farmer.
Ważną rolę w pałczyńskim gospodarstwie odgrywają poplony. - Sieję je od dawna, już nawet nie pamiętam, od kiedy. Mogę jednak powiedzieć jedno - tak mnie w ogóle uczono - że poplony zapobiegają erozji gleby, wprowadzają próchnicę do gleby - mówi pan Roman.
Uprawa bezorkowa, ale nie wszędzie
Fot. Małżeństwo ceni sprzęt polskich producentów
Rolnik ok. 10 lat temu do swojego gospodarstwa wprowadził uprawę bezorkową. - Oszczędzam przez to: czas i paliwo - podkreśla pan Roman. Zwraca przy tym jednak uwagę na następującą sprawę: - Nie zachłysnąłem się uprawą bezokrową. Nie twierdzę, że tylko tak trzeba robić. Nadal w gospodarstwie posiadam pług i nadal go wykorzystuję. Wszystko zależy od uprawy. Maszyna do uprawy bezorkowej bardzo dobrze spisuje się do uprawy pól po roślinach, które pozostawiają na powierzchni mało resztek pożniwnych lub łatwo jest je wymieszać z glebą np. po burakach, gdzie kombajn - generalnie - pozostawia właściwie czyste pole - jedynie liście i główki po burakach - opowiada farmer.
Maszyna, z której rolnik, jest szczególnie zadowolony, to 6-metrowa talerzówka marki Mandam. - Składa się ona z dwóch rzędów talerzy o średnicy 610 mm. Z tyłu znajdują się podwójne wały ugniatające, a między nimi narzędzia wysiewające - opisuje gospodarz. Maszyna w pałczyńskim gospodarstwie pojawiła się 4 lata temu. - Poprzednio miałem mniejszą talerzówkę - 5-metrową, ale ona nie nadawała się do uprawy, tylko do podorywki - zerwania ścierniska. Dlatego też wymieniłem ją na tę, którą teraz mamy. Jest to efekt mojej wizyty na targach w Bednarach - wspomina farmer. Zaznacza jednocześnie, że coraz bardziej ceni sprzęt polskich producentów. - Nasi przedsiębiorcy zaczynają robić naprawdę dobre maszyny - uważa gospodarz. Do talerzówki zamontowany jest siewnik APV, model PS 800 M1 D ze zbiornikiem o pojemności wynoszącej 800 l.
W gospodarstwie jest siedem ciągników, z czego najnowsze z nich są trzy ciągniki marki Case - to właśnie nimi rolnik posługuje się najczęściej - 130 KM, 195 KM i 340 KM. - Ten ostatni - model Magnum - to jeden z najnowszych naszych zakupów. Nabyliśmy go w zeszłym roku. “Przejął” on najcięższe maszyny, m.in. właśnie tę maszynę bezorkową - wspomina rolnik.
Rozbudowa suszarni i inne inwestycje w trosce o środowisko
Fot. Rozbudowa suszarni w planach
Pan Roman w swoim gospodarstwie zainstalował panele fotowoltaiczne. - Zdecydowałem się na nie z tego względu, że była na to dotacja. Ona - nie ukrywam - skusiła mnie - zaznacza rolnik. - Założyłem panele o maksymalnie takiej mocy, jaką mogłem - czyli o wydajności 10 kW, bo to daje mi możliwość, że tak powiem, uzyskania największego zwrotu tej energii, której nie wykorzystamy w dzień, a mogę korzystać w nocy - to jest 80% - tłumaczy gospodarz. Instalacja pojawiła się na dachu jednego z budynków gospodarczych. Łącznie zamontowano 29 sztuk paneli.
Rolnik jest trakcie gromadzenia dokumentacji, umożliwiającej założenie transformatora przy jednym z pól. - Chciałbym bowiem nawadniać moje uprawy - wyjaśnia nasz rozmówca. Na tym nie koniec z inwestycjami. - Planuję również rozbudować suszarnię poprzez dobudowanie chłodnicy, która pozwoli mi suszyć ziarno dwuetapowo, dzięki czemu będę mógł zmniejszyć zużycie gazu przy suszeniu kukurydzy - tłumaczy pan Roman. - Dodatkowo mam zamiar ustawić cyklon do odzyskania pyłków, które - że tak powiem - troszeczkę są uciążliwe zarówno dla mnie, jak i moich sąsiadów - wspomina farmer.
Kolejną rzeczą, którą robi nasz rozmówca, by dbać o środowisko, a tym samym także o zasobność swojego portfela, to życie w komitywie z pszczelarzami. - Przy moich polach stoją ule kolegi - Godysława Staszaka. Generalnie jest dobrze. Pszczoły zapylają rośliny. Ona ma korzyść, bo ma miód, ja z kolei mam lepszy plon - przede wszystkim rzepaku - wymienia rolnik. - Do tego jeszcze dostaję ten miód - tyle, że aż praktycznie nie jesteśmy go w stanie zjeść - śmieje się farmer.
MATERIAŁ VIDEO Z GOSPDARSTWA RODZINY ŚWITEK:
Zobacz także: