Dobra kiszonka lepsza niż pastwisko
Prawidłowo wykonana kiszonka z kukurydzy jest najstabilniejszą i najbardziej wartościową paszą dla krów mlecznych, którą hodowcy powinni skarmiać swoje zwierzęta przez cały rok. Co zrobić, aby uzyskać odpowiednią jej jakość?
Kiszonka z kukurydzy jest podstawową paszą, którą skarmia się bydło mleczne. Nie można tego tematu bagatelizować i myśleć „jakoś to będzie”. Ważne, aby zaplanować jej produkcję we właściwy sposób, bo jeśli zostanie zrobiona niezgodnie ze sztuką, to rolnik będzie się martwił przez cały następny rok. Przy złej jakości kiszonce zarówno wydajność, jak i zdrowotność będą kulały. Od początku trzeba o to zadbać.
Już teraz rolnicy powinni rozpocząć planowanie siania odpowiednich pod katem ich położenia geograficznego i odpowiedniego plonowania odmian kukurydzy. - Jeśli chodzi o wybór odmiany opieramy się na badaniach COBORU, ponieważ są niezależne. Na ich podstawie wybieramy te, które pasują do naszych potrzeb. W kiszonce bardzo ważna jest zawartość dwóch składników białka i energii, dlatego odmiana na kiszonkę powinna się odznaczać zarówno dużymi plonami ziarna, jak i zielonki - mówi Ryszard Kujawiak, doradca prezesa w firmie Sano sp. z o.o.
Żywieniowcy dowodzą, że każda, nawet gorszej jakości kiszonka jest lepsza, niż wypasanie krów na pastwisku i skarmianie zielonką, np. lucerna czy trawa. Wydaje się, że bydło pięknie wyglądają na łące, ale ono wcale nie jest na niej szczęśliwe. - Darń się zmienia z tygodnia na tydzień. Krowy nie mają dobrej termoregulacji, dlatego latem na pastwisku one cierpią. Najlepiej jak krowy przebywają w oborze wolnostanowiskowej przez cały rok i jest tam podawana stała pasza w postaci kiszonek - zaznacza Ryszard Kujawiak. Dla żywieniowców łatwiej jest ustalić jedną dawkę przez cały rok, zielonka natomiast destabilizuje i powodując potrzebę wprowadzania kolejnych rodzajów pasz.
Na rynku jest szeroka gama produktów do zakiszania. W przypadku kiszonki z kukurydzy szczególnie przydatne są dodatki biologiczne, zawierające w swoim składzie bakterie Lactobacillus buchneri. Ciekawym dodatkiem do zakiszania są tajemniczo nazwane - inokulanty, które wpływają na przyspieszenie początkowych procesów zakiszania, a później stabilizują paszę, aby utrzymała swoje właściwości dłużej po otwarciu. Po otwarciu procesy nadal zachodzą, ale są kierunkowane w odpowiednią stronę, czyli produkcję kwasu mlekowego i propionowego. - Podstawą jest dobór odmiany, później termin zbioru oraz sam zbiór, a na koniec odpowiednie ubicie. Wtedy można dodać inokulant, dzięki któremu kiszonka będzie stabilna po otwarciu, ale także będzie się odznaczała lepszą strawnością, dzięki czemu zwierzęta zostawiają mniej niedojadów - tłumaczy Hanna Nowak, specjalista ds. żywienia w firmie DuPont. Niektórzy rolnicy przywożą kiszonkę z oddalonego od gospodarstwa miejsca przechowywania np. raz na dwa dni. Wyjęta kiszonka potrzebuje stabilizacji, aby zachodzące ciągle procesy fermentacyjne jej nie zepsuły, w takim momencie stabilizacja jest bardzo ważna.
W poprzednim roku był problem ze zbiorem, bo kukurydza bardzo szybko dojrzewała. Jeżeli ziarno poddane standardowej obróbce jest zbyt dojrzałe, to skrobia nie zostaje poddana reakcji fermentacji. Zwiększona zawartość suchej masy sprawia, że kiszonka nie zostaje odpowiednio strawiona. A hodowcom zależy najbardziej na tym, aby było jak najwięcej dostępnej energii ze skrobi. - To jest bardzo ważne. Trzeba sprawdzać, czy ziarna są trafione już przy pierwszej przywiezionej przyczepie. Na sieczce wyjętej dwiema rękami nie ma prawa być ani jednego nieprzeciętego ziarna. Przepływ treści u nowoczesnego HF-a jest tak szybki, że najlepiej, gdy ziarno jest przecięte na trzy albo na cztery kawałki. Inaczej przez zwierzę przeleci wraz z treścią żwacza. Jest to strata wartości i pieniędzy - mówi Zbigniew Pustuła z firmy Blattin.
Gdzie najlepiej przetrzymywać kiszonkę? - Według mnie nie ma znaczenia, gdzie kiszonka jest robiona. W każdym miejscu, jeśli jest zrobiona prawidłowo, to będzie się dobrze przechowywała - mówi Hanna Nowak. Innego zdania jest specjalista z firmy Sano: - Do przetrzymywania kiszonki zdecydowanie najlepszy jest silos, w którym mamy ściany i gdzie można ją porządnie ubić. To kosztuje, ale się opłaca. Na pryzmie jest problem z dokładnym ugnieceniem, dlatego też bardzo trudno jest zrobić dobrą kiszonkę w taki sposób. Jeśli chodzi o utrzymywanie w rękawach, to jak najbardziej, ale lepiej w krótkich. Trzeba pamiętać, że lepiej mieć kiszonkę gorszej jakości niż zepsutą - tłumaczy Ryszard Kujawiak. Prawidłowe procesy zakiszania obywają się w dobrze ubitej kiszonce, czyli takiej ugniecionej do 650-700 kg w 1 m3. W zależności od ilości suchej masy, jaka jest dostarczana na pryzmę powinno się dostosować ilość lub masę traktorów, które ją ubijają. Jeśli rozkładanych jest 10 ton suchej masy na godzinę, to do prawidłowego ubicia potrzebny jest ciągnik o wadze 3,65 t, jeśli 20 ton to 7,3 t, co oznacza, że jeden ciągnik nie wystarczy. Należy pamiętać, że kiszonka powinna być tak ubita, że można po niej bez problemu chodzić, nie zapadając się.
Folia używana do zakiszania jest głównie czarno-biała, bo tak się przyjęło w Europie. Wszyscy wiedzą, że układa się ją białym kolorem ku górze, aby odbijała światło i nie nastąpiło przegrzanie kiszonki. Kukurydza po zwiezieniu i przygotowaniu do zakiszania zaczyna się grzać. Wydziela się temperatura 40-60 stopni. Bardzo istotna jest także folia podkładowa. W momencie ubijania, sieczka naciąga się cieniutką folią podkładową, która jest naładowana dodatnio, dzięki czemu przykleja się do wszystkiego. Na nią dopiero nakłada się czarno-białą. Zapobiega ona procesowi gnicia. Bardzo dużo rolników zgłasza, że po otwarciu kiszonki u góry znajdują się czarne plamy świadczące o zepsuciu.
- To się nie dzieje od powietrza albo złego ubicia, ale dlatego, że jeśli w nocy jest w pryzmie 4°’C, a na zewnątrz 5°C lub 10°C, to na folii u góry zbierają się krople wody, które kapią do kiszonki powodując rozpuszczenie stężenia kwasu octowego, a tym samym niwelując proces zakiszania - tłumaczy Adam Scholz z firmy Center Plast.
- To trochę tak, jak zabezpieczenie domu - najpierw jest dachówka, potem folia, wełna i znów folia - żółta paroizolacyjna, która ma za zadanie odprowadzenie skroplin na boki. Chodzi o to, aby woda nie dostawała się do kiszonki - dodaje. Za achodzie stosuje się folie poliamidowe metalizowane, które odbijają światło, ale swoją ceną skutecznie odstraszają polskich rolników. - Ci, którzy je zastosowali, są tak zachwyceni, że dziwią się, że wcześniej jej nie stosowali. Kiszonka z niej cechuje się bardzo dobrą jakością - zaznacza Adam Scholz. Na rynku można spotkać także folie duo - czyli połączenie folii podkładowej z czarno-białą.
Cały złożony proces tworzenia kiszonki z kukurydzy ma ogromny wpływ zarówno na wydajność rów, jakość mleka, jak i na zdrowotność.