Czego chce Kołodziejczak i partia Prawda?
- Chcemy zniesienia PIT-u i wsparcia państwa przy kredytowaniu - mówi lider AGROunii i partii Prawda. Co jeszcze obiecuje?
Z Michałem Kołodziejczakiem rozmawia Dorota Jańczak
Dlaczego wybrał pan taką nazwę dla partii? Brakuje prawdy na polskiej scenie politycznej?
Jest potrzebna. Po tych spotkaniach widzimy, że brakuje prawdy i zdrowego spojrzenia, które musi być prawdziwa. Prawda może być różna, ale nam kojarzy się z tym, co jest dobre. Często przekazy medialne tworzone przez machiny rządowe były całkiem inne od tego, co działo się na spotkaniach, jakie były ustalenia, więc widzimy, że ścieżka, którą wybraliśmy na samym początku była dobra tylko jeszcze zbyt wąska.
Dość znaczna grupa rolników jest za panem, ale pewnie będzie pan starał się do siebie przekonać inne grupy społeczne. Jakie i w jaki sposób?
W naszych szeregach są ludzie, którzy ciężko pracują bądź ciężko pracowali w swoim życiu i są z jednakowymi problemami. Bardzo często mówimy na spotkaniach o spirali zadłużenia, która dotyczy rolników, przedsiębiorców i ludzi, którzy pracują w korporacjach.
Czy przedsiębiorcy do was też przystępują?
Mamy coraz większe kontakty z ludźmi, którzy nie są związali z rolnictwem, którzy wskazują na jednakowe problemy.
Trudną decyzją było dla pana wejście w politykę?
Zdecydowanie niełatwa, ale jednocześnie wynikająca z ogromnej potrzeby i kiedy widzimy, że nie możemy załatwić czegoś w dany sposób, musimy budować nowe narzędzia, które będą skuteczne. A w związku z tym że polityka ludziom kojarzy się źle to na to wszystko zapracowali politycy przez dziesiątki lat w Polsce. I tych dobrych i prawdziwych było bardzo mało. Szkoda, że byli w pojedynkę. My będziemy chcieli wprowadzić na scenę polityczną jak najwięcej takich osób choć jest to zadanie bardzo trudne.
Pierwsze spotkanie wyborcze zaplanowaliście w Katowicach.
Tak, kolejne odbędą się w następnych dniach.
Ogrom pracy przed wami. Będzie czas na rolnictwo?
Musi się to nam udać. Często nasze rolnictwo musi wiązać się z podjęciem tego rodzaju inicjatyw, by mieć sens.
Jakie postulaty wyborcze są w tej chwili dla was najistotniejsze?
Dziś przedstawiamy trzy bardzo mocne złożenia. Po pierwsze zwrócenie uwagi na pętlę zadłużenia, która zaciska się na szyi wielu Polaków. Problemy mieszkaniowe, które dotyczą zarówno tych na wsi, jak i tych w mieście. Mowa tutaj o kredytach hipotecznych, które Polacy zaciągają, a które są później elementem zadłużenia ciągnącego się przez dziesiątki lat, niepozwalającego normalnie żyć i zmieniać pracę. Państwo stoi obok i przygląda się na korporacyjne kredyty, które drenują kieszenie ludzi i wyciągają kapitał z Polski. Dla mnie jest to bardzo ważne, bo można porównać to również z kredytami, które zaciągamy na zakup ziemi. Brakuje mechanizmu wsparcia. Jest zastój w obrocie ziemi. Nawe osoby niezwiązane z rolnictwem mają świadomość, że zostają tylko większe gospodarstwa. Mniejsze ludzie chcą sprzedawać, ale żeby mogli to robić, muszą być na rynku pieniądze, które są dostępne w bankach, dziś tych komercyjnych. A państwo, mając swoje banki powinno uruchamiać kredyty, tak jak było w latach 90-tych, niekomercyjne.
Pana zdaniem powinno być większe wsparcie ze strony państwa przy kredytowaniu?
Na ten problem trzeba spojrzeć szerzej, bo jeżeli chcę kupić 10 hektarów, a sąsiad chce 60 tys. zł za hektar, potrzebuje z dnia na dzień 600 tys. zł. Jeśli kredyt będzie na 0,5% wezmę go, sąsiad sprzeda ziemię, kupi sobie tira czy koparkę i to napędzi gospodarkę. Mało jest takiego myślenia, bo lepiej dać zarobić koledze, który pracuje w banku. Po co napędzać gospodarkę? Lepiej drenować pieniądze z Polski za granice.
A kolejne hasło?
Zniesienie PIT-u, które rolnicy nie płacą i bardzo dobrze, ale nie powinni go płacić także inni ludzie, niezależnie od tego czy są zatrudnieni czy posiadają jednoosobowe firmy. Przez wielu specjalistów PIT uznawany jest za podatek ekonomicznie nieuzasadniony.
Są to ogromne pieniądze, które zasilają mimo wszystko budżet państwa.
Te pieniądze, które nie byłyby wpłacane na PIT, trafiałyby na rynek i trafiły do budżetu poprzez inne podatki pośrednie typu VAT, które są w obiegu. To miałoby o wiele lepszy wpływ na koniunkturę. A ludzi z urzędów skarbowych, działających w zakresie PIT-u, można by było śmiało przenieść na działy, które zajmują się ściąganiem akcyzy czy uszczelnianiem podatku VAT. Wiemy, że dużo jest jeszcze do zrobienia w tej dziedzinie. Niebywałe jest to, że małe firmy, często jednoosobowe nie mają możliwości uchylenia się od płacenia podatków, a duże korporacje uciekają z podatkami za granicę i CIT-u nie płacą. Trzeba tak działać, by ten CIT tutaj zostawał. Trzeba zrobić tak, by nie byli okradani mali, a duzi, których stać na odpowiednią obsługę prawną i skarbową już nie mogli wyciągać pieniędzy z kraju. Powinniśmy przeprowadzić rewizję podatków w Polsce, zwłaszcza tych, które w Unii Europejskiej uchodzą za najbardziej skomplikowane i pokrętne.
Otrzymaliście zaproszenie do Konfederacji Korwin Braun Liroy Narodowcy. Rozważa pan wejście z nimi we współpracę?
Egzotyczne twory osób, które chcą robić wszystko, by się dostać w odpowiednie struktury, to nie dla nas. Będziemy szukać osób, które mają podobne spojrzenie do naszego i z takimi będziemy pracować.
Jakie głosy pojawiły się po ogłoszeniu decyzji, że zakładacie partię?
Na pewno bardzo emocjonalne. Niektórzy byli zadowoleni, inni mniej.
A sami politycy?
Podejrzewam, że niektórzy przez pewien czas musieli kupować podwójne pieluchy, dla swoich dzieci i dla siebie. I myślę, że słusznie. „Prawda” jest dla nich dużym zagrożeniem. Rozmawiałem z kilkoma politykami. Wiem, jak wysoko są oceniane akcje AGROunii, które pewne osoby chciałyby przypisać sobie. Dla nich najlepiej gdybyśmy nie mieli głosu, a dali poparcie innym, a następnie zostawili by nas samym sobie. Dlatego podjęliśmy decyzję o własnej partii.
Ilu jest w tej chwili członków AGROunii?
To jest informacja, której nie podajemy. Taka jest w tej chwili przyjęta taktyka. Jest to w tej chwili największa organizacja skupiająca rolników i konsumentów ze strukturami w całym kraju.
W lipcu wybory do izb rolniczych. Będziecie chcieli tam wejść i pozamiatać według własnych zasad?
Wchodzimy na jesień do polityki. Pozmieniamy od samej góry wygląd izb rolniczych i będziemy chcieli zwojować izby, żeby oddać je rolnikom. Tam, gdzie będzie to możliwe, będziemy chcieli przejąć lokalne struktury. Ale główna siła będzie kierowana gdzie indziej. Widzimy dziś bardzo mocne naciski tych wszystkich, którzy chcą zawładnąć izby rolnicze i wykorzystać dla swojego interesu politycznego. A trzeba sobie jasno powiedzieć, że ludzie, którzy są w izbach rolniczych sami nie mogą zmienić ustawy, a bez zmiany ustawy mówiącej o tym, jak ta izba ma działać, nic nie wskórają. Gdy powstawały izby rolnicze nie było związków zawodowych i był to taki wymóg, by zamiast związków zawodowych ktoś mógł opiniować i sobie jeden z drugim politykiem stworzyli izby rolnicze na potrzeby uwiarygodniania własnych złych decyzji. Osobiście nie chciałbym w czymś takim brać udziału.
Czytaj także: Ardanowski: Czy zapowiedzi, że nigdy nie będą partią polityczną to była prawda?