Cukinia - sposób na opłacalna uprawę
Marek Ryfa (21 l.) z Zagajewic w powiecie inowrocławskim jest studentem II roku Ogrodnictwa na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Zajmuje się uprawą cukinii, którą odstawia do punktu skupu firmy Bonduell w Gniewkowie.
Kiedy zacząłeś uprawiać cukinię?
Miałem chyba 15 lat i wolne wakacje. Tata powiedział do mnie i do mojego rodzeństwa: - Jeśli chcecie zarobić, to zakontraktuję wam hektar cukinii. Ja poniosę nakłady, a wy będziecie zrywać i się opiekować. W ten sposób zaczynaliśmy, zatrudniliśmy jeszcze do pomocy przy zbiorze dwóch albo trzech ludzi. Tak to wyglądało przez 4 lata. Pierwszy raz zajmowałem się całością w wieku 18 lat. Miałem wtedy swoich ludzi i wszystko opłacałem z własnych pieniędzy.
Od razu zasiałeś cały hektar?
Od razu, po to, żeby dostać kontrakt.
Jak wygląda uprawa cukinii?
Od paru lat jesienią rozrzucam obornik. Oprócz tego kupuję użyźniacz i już w kolejnym roku po jego zastosowaniu widać różnicę. Na wiosnę stosuję przedsiewnie: potas, fosfor i trochę azotu, a dalsze żywienie roślin odbywa się już w formie fertygacji. Rozpuszczam w wodzie saletrę wapniową bądź potasową i dostarczam prosto pod krzak cukinii za pomocą systemu nawadniania. Potem wjeżdżam na pole ciągnikiem z podczepioną maszyną i rozkładam folię i wężyki. Z boku maszyny są dwie redlice, które przysypują folię ziemią. Folię stosuje się dlatego, że cukinii nie można opryskiwać herbicydami, ponieważ jest bardzo wrażliwa. Uprawa bez niej jest niemożliwa. Ostatnio zasiałem kawałek i nie przykryłem go folią, bo mi jej nie starczyło. Musieliśmy ten fragment pola ręcznie odchwaszczać. Jeśli chodzi o choroby, to najgorszy jest mączniak prawdziwy. Od końca lipca co dwa tygodnie opryskuję, jak nie przypilnuję, to 2 tygodnie po wykonaniu zabiegu już się pojawia, a to wiąże się z dużymi stratami. Cukinię siejemy ręcznie, w ubiegłym roku przypadło to 21 maja. Najpierw w folii robię dziurę, wkładam nasiono i przysypuję. Jeżeli są 4 osoby, to w ciągu dnia jesteśmy w stanie za sadzić hektar. Firma daje mi nasiona, wężyki do fertygacji i czarną folię. Po odstawieniu cukinii do skupu odliczają mi pieniądze za te rzeczy.
Jak godzisz studia w Poznaniu ze swoją pracą?
Zbiór zaczyna się od około 10 lipca, wtedy jestem w domu. Przedtem mam tak naprawdę tylko trzy rzeczy do zrobienia. Rozłożyć folię wraz z wężykami, posiać, a potem po miesiącu od wschodów usunąć pojawiające się odrosty. Trzeba je obrywać, bo zabierają składniki pokarmowe, a do tego wrastają pod folię. Usuwamy je ręcznie. Ten zabieg trzeba wykonać jak najszybciej, bo szybko robi się gąszcz pędów.
Jak wygląda zbieranie? Ile czasu na to poświęcasz?
Pierwszym zbiorem są tzw. „dziki”. To znaczy, że owoc jest niezapylony. Cukinie rosną małe i szybko gniją, a w skupie ich nie chcą. Trzeba je oberwać i wyrzucić. Po kilku dniach zaczyna się normalne owocowanie. Dwa lata cukinię zbieraliśmy do 5 października, bo przyszedł mróz i wszystko ściął. A w ubiegłym sezonie - 10 października jeszcze była dobra do zbioru. Zatrudniam pięciu ludzi, razem ze mną jest sześciu. Latem pracowaliśmy codziennie od czwartej, piątej rano, a oberwanie hektara zajmowało nam około 5 godzin.
Masz już jakąś sprawdzoną odmianę?
Tak. Ja sieję Supremo, oprócz niej jest jeszcze Kora. Supremo ma owoce dłuższe i wyrównane. Charakteryzuje się większą wydajnością z hektara i jest bardziej odporna na choroby. Odrosty raz oberwane już więcej się nie pojawiają. Minusem jest, że się płoży i trzeba się schylać do samej ziemi. Kora rośnie butelkowato, u nasady jest grubsza, i nie wrasta w boczne rzędy. Odrosty wyrastają pomimo obrywania. Trzeba ją zrywać szybciej, bo będzie za gruba i w skupie jej nie wezmą.
Jak wyglądają plony?
W ubiegłym roku zebrałem ponad 80 t/ha i jest to mój rekord. Obsada na hektar wynosi 10 tys. sztuk, czyli z jednego krzaka wyszło ponad 8 kg owoców. Zrywam cukinię tylko do 4,5 cm średnicy, taki jest wymóg. Ubiegłoroczny plon był bardzo dobry. To przez to, że było ciepło, a ja sporo podlewałem i regularnie nawoziłem swoją uprawę.
To przecież bardzo dużo. Każdy rok jest taki udany?
W ubiegłym sezonie tak się udało, że zbyt był do końca wegetacji. Inaczej cukinia zostałaby zaorana na polu. Bywały lata, że miałem problem ze sprzedażą, kończyłem zbiór pod koniec sierpnia i zarabiałem dwa razy mniej. Kiedyś rozłożyłem folię, wężyki, posiałem i grad przyszedł. Z mojej uprawy nic nie zostało. Zastanawiałem się, czy odpuścić, ale zrobiliśmy wszystko jeszcze raz, tyle że dwa tygodnie później. Cukinii to nie zaszkodziło, byłem bardzo zadowolony z plonu.
To jest dla ciebie obowiązek czy raczej przyjemność?
Robię to z dużą chęcią, bo wiem, że będę coś z tego miał. Cieszę się, że pracuję u siebie i sam decyduję o wszystkim. Odbywałem kiedyś praktyki szkolne w gospodarstwie zajmującym się uprawą rozsady. Po 6 godzinach pracy tam byłem bardziej zmęczony niż po 15 godzinach u siebie. Ale jak 7 lat zrywam tę cukinię w wakacje, dzień w dzień, to jestem uwiązany. Chciałem w ubiegłym roku jechać nad morze, ale cukinia była i musiałem pilnować.
Co dalej?
Chciałbym pojechać na praktyki za granicę, może do Francji. Uważam, że to ciekawy kraj i do tego rozwinięty rolniczo. Mógłbym się tam sporo nauczyć.
Innej uprawy nie spróbujesz?
Ale co innego jest tak opłacalne?
- Tagi:
- Bonduell
- Gniewkowo
- cukinia
- Marek Ryfa