Co zagraża drenom?
Do już istniejących
Nie należy też zapominać o już istniejących układach melioracyjnych, które niekiedy mają przeszło 50 lat. Niedrogi zabieg konserwacyjny poprawi efektywność naszej uprawy. Maszyna do udrażniania dren przywraca im ich pierwotną sprawność.
- Po przeprowadzeniu takiego zabiegu rura wygląda jak dopiero co położona - mówi Marian Weiler z firmy Brochard Polska.
Do pracy potrzebny jest nam jeden ciągnik i wóz asenizacyjny z wodą. Jednak budowa urządzenia pozwala na jego zespolenie z beczką, co umożliwia wykorzystanie jednego ciągnika do obsługi.
W zależności od rodzaju materiału, z jakiego jest zrobiony dren ( ceramika, PCV), montuje się odpowiednią końcówkę węża, którą wpuszcza się u ujścia instalacji. Przez dyszę o otworze 0,8 mm przechodzi w ciągu jednej minuty ok. 30 l wody, uzyskując ciśnienie nawet 200 Bar. Przekłada się to na skuteczne wyczyszczenie sączków i usunięcie korzeni, mułu, błota, zamulenia piaskiem czy iłem. Najważniejszą, a zarazem najdroższą częścią maszyny jest wąż o wytrzymałości blisko 700 Bar. Dostępne są długości od 150 - 350 m.
- Mycie polega na ruchach posuwisto-zwrotnych. Puszczamy wąż do przodu, potem trochę do tyłu, żebyśmy czuli, że przewód wchodzi lekko i znajduje się w drenie. Przy takim ciśnieniu, jeśli dren jest uszkodzony, bardzo szybko może znaleźć inną drogę i wyjść na górę. Przy spokojnej pracy, jeśli nic złego się nie dzieje, to 100 metrów udrażniania zajmie nam 7-8 min - omawia specjalista z firmy Brochard.
W przypadku awarii, gdy przewód nie chce dalej wchodzić, należy namierzyć końcówkę przy pomocy lokalizatora dostępnego wraz z maszyną. Po odkopaniu należy usunąć, prawdopodobnie uszkodzony, fragment układu melioracyjnego. Dzienna wydajność maszyny to około 2-3 hektary. Maszyna może być również wyposażona w pompę do pobierania wody z rowu czy stawu oraz osobną do wypompowywania mułu, błota np. podczas napraw przerwanych odcinków. Ponadto urządzenie to może posiadać własną hydraulikę, napędzaną WOM lub korzystać z hydrauliki ciągnika.