Co się dzieje? Niepokojąca sytuacja na rynku jałówek
Na rynku bydła wiele się dzieje. W październiku ceny byków i jałówek tak szybko jak spadły, to ponownie wróciły do rekordowych stawek. To zapewne cieszy hodowców, a eksperci mówią, że jest zapotrzebowanie na polską wołowinę. Zapewne niektórzy rolnicy zwiększa produkcję. Tym samym zaczyna brakować odsadków, a ich ceny są wysokie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Rynek wołowiny jest stabilny i niektórzy hodowcy rezygnują z produkcji mleka i nastawiają się na bydło mięsne i dlatego jest zapotrzebowanie na odsadki - ocenia Tomasz Rasiński, wiceprezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Spada zainteresowanie jałówkami cielnymi
Są i tacy producenci bydła, którzy z niepokojem patrzą na rynek. Należą do nich hodowcy jałówek cielnych. Dlaczego słabnie zainteresowanie tym materiałem hodowlanym, skoro brakuje odsadków? Po pierwsze wiele gospodarstw mleczarskich jest samowystarczalnych, a po drugie spadły ceny mleka. Tę opinię potwierdza przedstawiciel firmy zajmującej się handlem zwierzętami z województwa mazowieckiego.
- Zainteresowanie jest bardzo znikome, biorąc pod uwagę porę roku, kiedy zawsze ten handel kwitnął. Z czego to wynika? Głównie z ceny mleka, sprzedawałoby ich więcej, gdyby cena mleka była wyższa. Rolnicy przy tak niskiej cenie mleka, nie mają funduszy, żeby kupić te jałówki. Popyt na jałówki zawsze dyktuje cena mleka, a ta spadła i będzie jeszcze spadać - mówi przedsiębiorca z mazowieckiego.
Ile kosztują jałówki cielne?
Podaje również, że powodem mniejszego zainteresowania jałówkami cielnymi jest ich cena.
- Jest trudno zakupić towar w rozsądnej cenie, ponieważ każdy porównuje z ceną jałówki rzeźnej. Choć teraz trochę spadły, bo dwa, trzy miesiące temu wynosiły nawet 15 tys. zł - zaznacza rozmówca „WR”.
Z analizy ogłoszeń w sieci wynika, że aktualnie ceny jałówek cielnych wahają się od 9 do blisko 14 tys. zł. Rzeczywiście jest widoczny spadek ceny. Powód jest oczywisty.
- Zainteresowanie jest średnie. Może cena nie jest taka niska, ale to są jałówki hodowlane. My nic nie dokupujemy, wszystko jest z naszego stada. Oborę mamy pod oceną. Kryjemy w synchronizacji hormonalnej. Weterynarz kryje seksowanym nasieniem. Krowy, które się cielą, mają same jałóweczki i my je odchowujemy - mówi rolniczka z warmińsko - mazurskiego, która sprzedaje nadwyżki ze swojego gospodarstwa mleczarskiego.
Podkreśla, że hodowla jałówek dobrych genetycznie jest droga i wymaga dużo pracy i zaangażowania.
- Pracy jest bardzo dużo, zysk jakiś jest, ale bez szału. Proszę sobie mnie porównać z rolnikiem, który zasieje zboże i płacze, że tanio sprzedał, ale ma pół roku wolnego. A mnie trudno jest dwie godziny wygospodarować – zauważa hodowca jałówek.
Rolniczka: Cena jałówki cielnej jest adekwatna do włożonej pracy
Za jałówki cielne HF z gospodarstwa rolniczki trzeba zapłacić od 11 tys. do 12 tys. zł.
- Myślę, że cena jałówki jest adekwatna do włożonej pracy. Dla tego, co kupuje, to jest dużo, bo spadły ceny mleka - zaznacza rozmówczyni „Wieści Rolniczych”. - Teraz sprzedaliśmy kilka po 12 tys. zł. W ubiegłym roku były po 10 tys. zł, a dwa lata temu po 7 tys. zł. W porównaniu do zboża, które staniało, to może te jałówki mają cenę - przyznaje rolniczka.
Z kolei eksperci wskazują, że dobry materiał hodowlany musi odpowiednio kosztować.
- Za jałówkę dobrej genetyki trzeba zapłacić. Ceny wołowiny mamy wysokie, to ceny jałówek cielnych też będą wysokie - uważa Tomasz Rasiński, wiceprezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Są i tacy, którzy wskazują na jeszcze inne zagrożenie na rynku bydła.
- Jeżeli krowa będzie niskowydajna, to cena bydła rzeźnego będzie kusiła tym, żeby taką jałówkę sprzedać, nie hodować. Myślę, że za chwilę zrobią się braki w stadach bydła mlecznego, ponieważ sztuka, która będzie dawała mało mleka, będzie trafiała na rzeź - ocenia przedsiębiorca z mazowieckiego.




























