Obora z halą dla 60 krów za 400 tys. zł [VIDEO]
- Pomysł na postawienie nowej obory urodził się mniej więcej 3 lata temu. Przez rok myśleliśmy z bratem, jakie rozwiązania wybrać, żeby były one funkcjonalne i przede wszystkim tanie, bo czasy, w jakich żyjemy, są bardzo niestabilne - mówi Jan Grysczyk, zaznaczając, że wspólnie z bratem jeździł po gospodarstwach położonych w różnych rejonach naszego kraju, oglądając różne obory, aby móc wybrać najlepsze możliwe rozwiązanie dla swojego gospodarstwa. Ostatecznie wybór padł na halę łukową. - Znalazłem firmę Skavska, która wykonała samą halę, a resztę prac związanych z przygotowaniem gruntu i wyposażeniem obiektu, wykonałem praktycznie sam z bratem, aby jak najbardziej zredukować koszty - tłumaczy rolnik.
Miesiąc w nowym obiekcie
Krowy w nowym obiekcie są utrzymywane przez nieco ponad miesiąc. Zostały do niego przeprowadzone ze starej, niskiej obory uwięziowej. Poprawa warunków bytowania zwierząt przyniosła natychmiastowe efekty, w postaci zwiększenia ich wydajności mlecznej. - Obecnie w nowej oborze utrzymujemy 42 sztuki, ale mamy 60 legowisk, więc możliwości obiektu nie są jeszcze w pełni wykorzystane. Mimo krótkiego okresu od przejścia do hali, wydajność mleczna mocno się poprawiła. Lepsze są także parametry. Średnia jeśli chodzi o stado to obecnie około 9 tys. kg w laktacji - tłumaczy rolnik. Co ważne, znaczną poprawę komfortu codziennej pracy odczuwają także rolnicy. Dojarka przewodowa została zamieniona przez halę udojową, która została umieszczona w obiekcie przylegającym do hali łukowej, do którego krowy przechodzą poprzez specjalnie przygotowane przejście. Niebawem zwierzęta będą mogły korzystać także z okólnika, do którego dostęp będą miały poprzez otwór boczny wykonany w hali. - W starym obiekcie doiliśmy 2 godziny. Teraz praca jest o połowę krótsza, ale także znacznie bardziej komfortowa. Przede wszystkim nie trzeba klękać, a krowy same przychodzą na miejsca. Poprawę komfortu pracy odczuwa przede wszystkim brat, bo to on zajmuje się dojem. Już mówi, że nie boli go kolano - zaznacza z uśmiechem na twarzy Jan Grysczyk. Rolnik podkreśla też jednak niepewną sytuację na rynku mleka. - Sytuacja jest niestabilna, w niektórych rejonach kraju wręcz drastycznie niestabilna, bo mleko spada poniżej 2 zł za kg. W dzisiejszych czasach to jest po prostu kwota poniżej opłacalności. My odstawiamy mleko do mleczarni Zott i na chwilę obecną uzyskujemy cenę 2,45 zł za kg. Jesteśmy do tej pory zadowoleni ze współpracy - zaznacza rolnik.
Wymiary i koszty budowy obory
Nowo wybudowana hala łukowa ma wymiary 13 na 40 metrów. - Baliśmy się trochę, że nie zmieścimy się ze wszystkim przy tej szerokości obiektu, ale jednak udało się to zrobić. Stół paszowy ma szerokość 3 m i pozwala na dostarczanie krowom TMR-u za pomocą wozu paszowego. Dalej, pierwszy ganek gnojowy ma również 3 m, podwójne legowiska łącznie 4,5 m i drugi korytarz około 2,5 m - wyjaśnia rolnik, podkreślając, że z ganków gnojowych obornik wygarniany jest codziennie. - Początkowo myśleliśmy o pójściu w kierunku głębokiej ściółki, ale po analizach stwierdziliśmy, że lepsze będą legowiska. Jestem z tego wyboru zadowolony. Może mogłoby być więcej miejsca na korytarz paszowy i ganki gnojowe, ale nie jest też ciasno i możemy swobodnie poruszać się po obiekcie. Inaczej niż było to w poprzedniej oborze - zaznacza Grysczyk. - W starej oborze, przy tej samej ilości krów w ciągu tygodnia zużywałem 4 bele słomy. Teraz wystarczy jedna. Jest to dla nas bardzo ważne, bo nie dysponujemy zbyt dużą ilością słomy - dodaje, podkreślając oszczędności i mniejszą czasochłonność pracy. W sumie obiekt z halą udojową na 2x6 stanowisk kosztował rolników około 400 tys. zł. Sama hala łukowa, łącznie z jej postawieniem wyniosła 160 tys. zł netto.
Obawiali się wilgoci
Jan Grysczyk podkreśla, że stawiając halę łukową z przeznaczoną do hodowli bydła mlecznego, obawiał się nieco, że problem może stanowić wilgoć. - Wspólnie z bratem mieliśmy pewne obawy przed skraplaniem się pary i opadaniem jej na konstrukcję i na zwierzęta. Krowy są co prawda dopiero miesiąc na obiekcie, ale już mogę powiedzieć, że nasze obawy się nie sprawdziły, bo woda bardzo ładnie "zjeżdża" po plandece - tłumaczy Grysczyk, podkreślając także lepszą dla zwierząt temperaturę panującą w obiekcie. - Przede wszystkim jest dużo świeżego powietrza, bo to jest wysoki obiekt. Mieliśmy już kilka dni, kiedy temperatura na zewnątrz spadała do około -10 stopni Celsjusza i krowy czuły się w obiekcie bardzo dobrze. Trzeba pamiętać, że one lubią zimny wychów. Efekty będzie na pewno widać także latem, kiedy w starych obiektach zmagaliśmy się ze stresem cieplnym - zaznacza rolnik, podkreślając także znaczenie dużo większej ilości ruchu zwierząt. - Na uwięzi krowy nie miały tyle ruchu. Teraz są żywsze, mają lepszy apetyt, lepsza jest też zdrowotność i rozród. Do tej pory nie było ani jednej powtórki w nowej hali - mówi wyraźnie zadowolony Jan Grysczyk.
Jeden zajmuje się krowami, drugi świadczy usługi
Na co dzień krowami w gospodarstwie Państwa Grysczyków zajmuje się brat naszego rozmówcy - Robert. Jan w tym czasie świadczy usługi rolnicze. - Od kilku lat prowadzę firmę zajmującą się wykonywaniem różnych usług. Mam m.in. dwie sieczkarnie, siewnik do kukurydzy, mobilną mieszalnię pasz, prasę do napełniania pasz w rękawy, rozrzutnik obornika, prasę rolującą, opryskiwacz. Od tego roku będę też wykonywał zbiór zielonki przyczepą samozbierającą - podkreśla Grysczyk, który na stałe zatrudnia do pracy jedną osobę, a dodatkowo, w sezonie ma jeszcze dwóch operatorów sieczkarni do kukurydzy. - Jeśli chodzi o posiadany przeze mnie sprzęt, to staram się trzymać marki John Deere. Od początku na nią stawiałem i nie zawiodłem się ani razu. Były oczywiście jakieś drobne awarie, to jest normalne, ale w trudnych sytuacjach te maszyny nigdy mnie nie zawiodły - zaznacza pasjonat techniki rolniczej, który jedną ze swoich sieczkarni kupił... w dniu swojego ślubu, załatwiając szczegóły pomiędzy mszą świętą, a weselem.