Od uwięziówki do robota. Na Kaszubach produkują mleko od pokoleń [WIDEO]
Lucyna i Józef Bucławowie od niemal ćwierć wieku prowadzą gospodarstwo rolne w gminie Brusy na Kaszubach. Skupiają się na produkcji mlecznej, mają obecnie 70 krów. Rolnicy przez lata rozwijali produkcję, wprowadzając także kolejne innowacje. I tak – zaczynając od dojarek i starej „uwięziówki” – przeszli przez halę udojową, aż do najnowszego nabytku, czyli robota udojowego. – Znacznie ułatwia nam pracę. - Dzięki niemu skończyły się czasy, gdy wszystko trzeba było robić na konkretną godzinę – opowiadają nam gospodarze.
Spis treści:
Gospodarstwo państwa Bucławów znajduje się w miejscowości Zalesie-Wybudowanie, w woj. pomorskim.
- Gospodarujemy na 63 hektarach razem z dzierżawami – mówi w rozmowie z „Wieściami Rolniczymi” pan Józef.
ZOBACZ WIDEO:
Rodzina od pokoleń zajmuje się produkcją mleka.
– Wcześniej pracowali tu moi rodzice. W 1999 roku przejęliśmy gospodarstwo z żoną, obecnie pracujemy na nim wspólnie z naszym synem, Łukaszem – opowiada rolnik.
Jak dodaje, w rodzinie jest sprawiedliwy podział obowiązków.
– Nie ma konkretnych przypisanych zadań, pomagamy sobie wszyscy nawzajem – uśmiecha się.
„Skazani na produkcję zwierzęcą”
Ich stado przez lata powiększało się. Jeszcze ćwierć wieku temu było to ok. 40 krów dojnych, teraz liczba ta ustabilizowała się w okolicy 70 zwierząt.
Przed dekadami w gospodarstwie były jeszcze świnie, jednak ostatecznie rodzina zrezygnowała z tej formy produkcji.
Dlaczego właśnie krowy i skupienie się na produkcji mlecznej? Jak żartuje w rozmowie z nami farmer, na Kaszubach wielu rolników nie ma po prostu innego wyjścia.
– W naszym regionie nie mamy za dobrej ziemi. Są klasy czwarte, piąte, czasami też szóste się zdarzają. Dlatego, można tak powiedzieć, jesteśmy tu, na Kaszubach, „skazani” na produkcję zwierzęcą – śmieje się pan Józef.
I jak dodaje, w przypadku gruntów ornych zdecydowana większość przeznaczona jest właśnie „pod krowy”.
– Troszkę zboża siejemy, tak ok. 15 hektarów, kukurydzy ok. 25. Reszta to generalnie trwałe użytki zielone, trawa. Wszystko, mówiąc krótko, jest pod tę produkcję zwierzęcą – opowiada mężczyzna.
Od „uwięziówki” do robota
Warto podkreślić, że przez minione lata małżeństwo znacznie rozwinęło gospodarstwo.
– Na początku, jak je przejmowaliśmy, krowy były jeszcze na „uwięziówce”. Była dojarka przewodowa. W roku 2016 zdecydowaliśmy się z kolei na budowę nowej obory. I wtedy, na początku, postawiliśmy na halę udojową – AutoTandem. Z czasem jednak chcieliśmy trochę tę naszą oborę zautomatyzować. I w końcu zdecydowaliśmy się na zakup robota udojowego – opowiada pan Józef.
Co przeważyło o tej decyzji? I skąd w ogóle inspiracja do tego typu inwestycji?
– U nas, na Kaszubach, roboty są już coraz bardziej popularne, są także w naszej wsi, koledzy z innych również je mają. Przypatrywaliśmy się jak to się odbywa i zauważyliśmy, że na pewno jest przy tym o wiele mniej pracy – mówi nam rolnik.
Oszczędność czasu
I tak – po analizie - zapadła w końcu decyzja: kupujemy robota. Pan Józef postawił na firmę DeLaval.
– Mamy już w oborze inne urządzenia z tej firmy, m.in. czochradła. Także hala udojowa była wcześniej właśnie z DeLavala. Byliśmy – i jesteśmy - zadowoleni ze współpracy – wyjaśnia mężczyzna.
Główne zalety robota? Pan Józef odpowiada bez chwili wahania: oszczędność czasu.
– Przede wszystkim nie ma już takiego obowiązku, by być na konkretną godzinę w oborze. Przy krowach to ważne, a w naszym przypadku, gdy nie mamy żadnego pracownika z zewnątrz, było to jakimś ograniczeniem. Teraz o wiele łatwiej zaplanować sobie choćby zwykłą gościnę u znajomych. Nie ma już sytuacji, jak kiedyś, że trzeba było być np. o tej 18.00 w domu – mówi w rozmowie z „Wieściami Rolniczymi” mężczyzna.
Początek wymagał jednak także odpowiedniej pracy i zaangażowania. Chodziło choćby o przyzwyczajenie samych krów do nowego urządzenia.
– Na początku musieliśmy krowy podganiać do robota, do dziś zresztą zdarzają sie takie pojedyncze sztuki. Generalnie jednak mamy ruch kierowany – są bramki sterujące i to robot wyznacza, która krowa ma być wydojona, a która ma przejść do legowiska – opisuje.
Wspomnianą wyżej oszczędność czasu – jeśli chodzi o pracę w oborze - obrazują zresztą konkretne liczby.
– Wcześniej, gdy mieliśmy jeszcze halę udojową, spędzaliśmy ok. dwie godziny rano i dwie godziny wieczorem w oborze. W sumie cztery. A obecnie już tego nie ma – opowiada rolnik z Kaszub.
To z kolei przekłada się na zyskanie czasu dla rodziny, znajomych czy choćby możliwość realnego zaplanowania wakacji.
– Oczywiście, zdarzają się czasem sytuacje, że np. jest jakiś „alarm” z robota. Trzeba na to reagować. Generalnie jednak musimy zaznaczyć, że mamy bardzo dobry kontakt z dealerem DeLavala, niezależnie o której porze się zadzwoni, zawsze telefon odbiorą, pomogą. Poza tym zdecydowaną większość sytuacji udaje się rozwiązać przez telefon czy Internet – mówi pan Józef.
Czy trudno było nauczyć się samej obsługi robota? – Tutaj na szczęście od początku wspomaga nas syn – uśmiecha się rolnik.
Jak dodaje, z samej pracy robota rodzina jest bardzo zadowolona. Bo poza dojeniem urządzenie firmy DeLaval bada także parametry mleka, sprawdza zdrowotność krów itd.
– Mamy robota można powiedzieć z najwyższej półki, ma bowiem wszystko, także np. wykrywanie rui itd. – wylicza mężczyzna.
Lepsza wydajność
Inwestycja wpłynęła także na wydajność.
– Kiedyś, gdy przejmowaliśmy gospodarkę, wydajność mieliśmy w granicach ok. 6,5 tys. Obecnie jest już ok. 10,4 tys. – opowiada nam rolnik.
Czy są w stadzie jakieś rekordzistki?
– Obecnie przy robocie mamy trzy sztuki, które dają na dobę ok. 60 litrów. Na pewno jednak sama wydajność jest coraz wyższa, i myślę, że będzie pod tym względem jeszcze lepiej – opisuje pan Józef.
Konkurs
Mówiąc o gospodarstwie państwa Bucławów, warto podkreślić, że trzykrotnie było ono finalistą w konkursie organizowanym przez Spolmlek – to zakład, w którym oddają na co dzień swoje mleko.
W konkursie nagradzane są co roku najlepsze farmy – u których widać dużą dbałość w produkcji, parametry mleka są wysokie itd.
– Braliśmy trzy razy udział w tym konkursie, za każdym razem coś wygrywaliśmy. Na początku, zajęliśmy trzecie miejsce i wygraliśmy myjkę ciśnieniową. Potem zajęliśmy drugie miejsce, wygrywając quada. Później udało się zdobyć już pierwsze miejsce – wygraliśmy samochód – opowiada nam z uśmiechem małżeństwo z Kaszub.
Plany
Warto podkreślić, że w gospodarstwie zamontowane są także panele fotowoltaiczne. To inwestycja, która bardzo dobrze sprawdza się właśnie przy robocie, który w końcu pracuje całą dobę.
- W ciągu dnia robot może mieć prąd, który jest produkowany właśnie w gospodarstwie – mówi nam pan Józef.
Plany na przyszłość?
– Myślimy o nowym ciągniku, już takim co najmniej 200 KM, który przydałby się nam do prac na polu. Ponadto o robocie do podgarniania paszy, by jeszcze bardziej ułatwić tę pracę i skrócić jej czas – opowiada nam na koniec pan Józef.
CZYTAJ TAKŻE: Odbudował gospodarstwo po nawałnicy. Dziś ma oborę z robotami [WIDEO]
CZYTAJ TAKŻE: 100 hektarów i 100 krów. Obora rolników z Kaszub jest pełna robotów! [WIDEO]