W ciągu 5 lat z produkcji bydła w Polsce zrezygnowało 50 tys. gospodarstw
Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego w rozmowie z „Wieściami Rolniczymi” przytoczył dane, z których wynika, że w ciągu ostatnich 5 lat z hodowli bydła zrezygnowało aż 50 tys. rolników.
- Możemy mówić, że produkcja bydła mięsnego jest obecnie na podobnym poziomie, co w roku 2023. Co nas najbardziej jednak niepokoi to ogólny spadek ilości gospodarstw, które utrzymują bydło. W 2018 było ogólnie 350 000 gospodarstw utrzymujących bydło. Natomiast w roku 2023 tych gospodarstw pozostało około 300 000, więc widzimy tutaj znaczący spadek. Co prawda, ilość zwierząt się nie zmniejszała. Widzimy znaczący wzrost importu cieląt, to pokazuje, że jest zapotrzebowanie na zwierzęta do opasu. Dodatkowo jest to czynnik, który wskazuje, iż nasza krajowa produkcja jest zbyt mała, dlatego musimy importować - mówi Jacek Zarzecki.
Biorąc pod uwagę uwarunkowania rynkowe i aktualnych cen żywca wołowego, zdaniem szefa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, jest stabilnie.
- Pamiętajmy o tym, że ministerstwo rolnictwa uruchomiło program wsparcia do poprawy genetyki, to jest dofinansowanie 5000 zł do zakupu buhaja hodowlanego. To pokazuje, że sektor wołowiny jest tym kierunkiem, na który powinniśmy stawiać, zwłaszcza w kontekście gospodarstw, które dzisiaj podejmują trudne decyzje o wycofaniu się z produkcji trzody chlewnej. Są też gospodarstwa, które wycofują się z produkcji mleka i przechodzą na chów bydła mięsnego. Jestem o tym przekonany, że dzięki właśnie tej stabilności, rolnicy nie będą rezygnowali z produkcji zwierzęcej, tylko właśnie będą przerzucali się na chów i hodowlę bydła mięsnego – stwierdza Jacek Zarzecki.
Produkcja bydła mięsnego jest, zdaniem Zarzeckiego, jest ogromną szansą dla dwuzawodowców.
- Zwłaszcza tych osób, które mają małe gospodarstwa, wychodzą z jakiegoś rodzaju produkcji zwierzęcej, na mają niewystarczającego areału, żeby zajmować się tylko rolnictwem, więc przy bydle mięsnym mogą iść także do innej pracy. Chów bydła mięsnego traktują jako uzupełniające dochody - tłumaczy szef PZHiPBM.
W odniesieniu do lobbingu niektórych środowisk w Europie, którym zależy na ograniczeniu a nawet likwidacji produkcji zwierzęcej w Unii Europejskiej, Jacek Zarzecki zwraca uwagę na jedną istotną kwestię.
- Trzeba sobie jasno i wyraźnie powiedzieć, że bez produkcji zwierzęcej produkcja roślinna będzie w Polsce nieopłacalna. W naszym kraju w większości produkujemy zboża na cele paszowe, więc po likwidacji hodowli, a bez produkcji zwierzęcej, które pochłaniają te zboża, ta produkcja roślinna także będzie nierentowna, więc cała branża rolnicza musi robić wszystko, by stabilizować sektor produkcji zwierzęcej - zaznacza Jacek Zarzecki.
O jakich ruchach niesprzyjających sektorowi produkcji zwierzęcej mowa? Chodzi m.in. o kontrowersyjny raport, który w ostatnim czasie opublikował organ o nazwie"Strategiczny Dialog na temat przyszłości rolnictwa UE". Mowa w nim o podatku od emisji zwierząt i odchodzenie od produkcji oraz spożywania mięsa. Więcej TUTAJ