Specjalizuje się w chowie bydła
Gospodarstwo nastawione jest na chów bydła . Ogółem jest 7 krów mlecznych, są cielęta i młode bydło rzeźne, razem 50 sztuk.
Bogusław Stępień z Borowa, gmina Annopol na Lubelszczyźnie w 1987 roku przejął od swoich rodziców Władysława i Marii gospodarstwo rolne o powierzchni 7 ha. Wtedy w gospodarstwie były 2 krowy, 2 cielęta i 2 klacze ze źrebiętami. W tamtych czasach średnio rocznie było sprzedawanych 30 tuczników. Jak na lubelskie warunki gospodarowania, była to duża produkcja zwierzęca. Wtedy, gdy w kraju obowiązywała reglamentacja mięsa i wędlin, były przydziały kartkowe, rolnicy za sprzedany żywiec mogli otrzymać talony na sprzęt rolniczy. Za sprzedaż tuczników w 1986 roku, gospodarstwo Stępniów otrzymało talon na kupno ciągnika C-330. Potem do ciągnika systematycznie był dokupowany podstawowe sprzęt towarzyszący. Stopniowo powiększał się areał gospodarstwa. Grunty były dokupowane od sąsiadów i Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, a także wydzierżawiane. Obecnie powierzchnia gospodarstwa wynosi 17 ha gruntów własnych i tyle samo dzierżawionych. Gospodarstwo ma bardzo zróżnicowaną jakość gleb. Położone jest na styku trzech województw - administracyjnie leży na krańcu woj. lubelskiego, około kilometra od granicy z woj. podkarpackim, ( kiedyś była tu granica austriacko- rosyjska), w prostej linii jest niecałe 2 km do Wisły, a za Wisłą już woj. świętokrzyskie. Od strony Wisły są gleby lepsze, bo rędziny, natomiast dalej gleby piaszczyste.
Obecnie gospodarstwo nastawione jest na chów bydła . Ogółem jest 7 krów mlecznych, są cielęta i młode bydło rzeźne, razem 50 sztuk. Budynki gospodarcze zlokalizowane są na terenie dwóch posesji, po obu stronach szosy. W celu zapewnienia bazy paszowej dla bydła każdego roku w strukturze zasiewów kukurydza na kiszonkę zajmuje powierzchnię około 7 hektarów. Na paszę uprawiane są również zboża- owies, pszenica i pszenżyto. Co roku na około 4 ha uprawiane jest proso. Przed dziesięciu laty i wcześniej dużą powierzchnię gruntów zajmował tytoń. Każdego roku był uprawiany na obszarze 1 do 2 ha.
- To była bardzo opłacalna roślina przemysłowa. W naszej wsi rolnicy powszechnie uprawiali tytoń, bo przynosił zyski. Jednak z czasem, z roku na rok sytuacja stawała się coraz trudniejsza, ceny skupu spadały, a wymagania jakościowe odnośnie liści suszonych rosły. Były duże dopłaty do wysuszonego tytoniu, gdy to się zaczęło zmieniać, trzeba było zrezygnować z uprawy tej rośliny. Wtedy postanowiliśmy zająć się szerzej hodowlą bydła- wyjaśnia pan Bogusław.
Rolnik po ukończeniu szkoły zawodowej pracował też na stałe w Hucie Stalowa Wola. Łącznie ze szkołą zawodową ma zaliczone 30 lat pracy. Kiedyś bardzo dużo chłoporobotników z tych okolic, autobusem przewozów pracowniczych PKS Stalowa Wola, dojeżdżało do tego dużego zakładu pracy. Bogusław Stępień niedługo będzie wybierał się na emeryturę i swoją część gospodarstwa przepisze na syna Grzegorza. Jego żona Czesława od dawna zajmuje się tylko rolnictwem i gospodarstwem domowym. Syn Grzegorz ukończył technikum rolnicze w Wólce Gościeradowskiej, ma wiedzę i doświadczenie, by dalej rozwijać to rodzinne gospodarstwo rolne. On już ma dla siebie trzy hektary i bardzo pasjonuje go praca na gospodarstwie. Gospodarstwo jest już zmechanizowane. Jest nowy ciągnik Landini, 2 przyczepy, prasa rolująca i kostkująca, kosiarka i przetrząsaczo- zgrabiarka do siana.
- Będę starał się o środki unijne w ramach programu „Młodego Rolnika”, chcę powiększyć areał gospodarstwa poprzez zakup gruntów, zakupić nową przyczepę do przewozu belek i rolek siana oraz sianokiszonek, nowo kosiarkę do trawy - mówi z przekonaniem młody rolnik, pan Grzegorz.
Jego rodzeństwo zdecydowało się na pracę poza rolnictwem. Brat Marcin jest zatrudniony w prywatnej firmie, Michał wynajmuje mieszkanie w Lublinie i pracuje w budownictwie, najstarsza z rodzeństwa, Justyna mieszka w Koszalinie.
Cała rolnicza rodzina stara się, by wszystkie prace w gospodarstwie były wykonywane solidnie i terminowo. Gospodarze pracują z pasją i zaangażowaniem przy obsłudze zwierząt i uprawach polowych. Zagospodarowują nieużytkowane przez innych nadwiślańskie łąki.
-Musimy mieć zawsze duży zapas siana i kiszonek dla bydła. W rolnictwie wszystko zależy od warunków pogodowych, susza czy opady gradowe mogą narobić zamieszania w gospodarstwie. Dla utrzymywanych zwierząt codziennie trzeba zapewnić pod dostatkiem wyżywienia, dlatego lepiej mieć zgromadzony nadmiar paszy, niż ma zabraknąć na przedwiośniu- dodaje pan Bogusław.
Ta zasada jest właśnie receptą na sukces w chowie zwierząt w gospodarstwie państwa Stępniów.