Biegunka zabija prosięta
Sieje spustoszenie w Stanach Zjednoczonych, Chinach i na Tajwanie. Potwierdzono ją również w Holandii, Niemczech i Danii. Czy może zagrozić polskim stadom trzody chlewnej?
Mowa o epidemicznej biegunce świń (PED). Ryzyko szerzenia się tej choroby jest coraz większe. Zwracają uwagę na to służby. W ostatnim czasie Główny Lekarz Weterynarii wydał zarządzenie w tej sprawie, mimo że PED nie jest chorobą zwalczaną z urzędu i w Polsce nie zostały wykryte jej przypadki. Zdecydował się na to jednak z dwóch powodów: epidemiczna biegunka świń jest niezwykle groźna (powoduje śmierć jedynie prosiąt) i mogą ją przenosić warchlaki (np. te przywożone z Zachodu do polskich tuczarni). - Należy zwrócić uwagę na przesyłki świń oraz podmioty zajmujące się zarob kowo przewozem tych zwierząt oraz znaczenie prowadzenia oczyszczania i dezynfekcji środków transportu - tłumaczy Lesław Szabłoński, wielkopolski wojewódzki lekarz weterynarii.
Wirus szybko się rozprzestrzenia
PED to choroba wirusowa, która występuje tylko u świń. W jej przebiegu stwierdza się głównie objawy kliniczne ze strony układu pokarmowego, co ma związek z tym, że obecność wirusa obserwuje się w jelitach (po 36 godzinach od momentu zakażenia). Do najczęstszych objawów zalicza się: okresowo występującą biegunkę (tuczniki), depresję i utratę apetytu (lochy), a u prosiąt wodnistą biegunkę. Śmiertelność u prosiąt może wynieść nawet 100%. - Padnięcia występują w mniejszym stopniu u warchlaków. Z kolei u macior i tuczników zazwyczaj nie są odnotowywane - wyjaśnia Lesław Szabłoński. Sekcyjnie stwierdza się zmiany w obrębie nabłonka błony śluzowej jelit. - Jelita są często przekrwione i rozdęte - dodaje Lesław Szabłoński. Przeniesienie wirusa może nastąpić wraz z przemieszczaniem świń, zanieczyszczonych środków transportu zwierząt lub pasz. Lekarze weterynarii alarmują, że wirus wykazuje tendencję do szybkiego rozprzestrzeniania się. Obecnie stosowane metody utrzymywania świń na fermach sprzyjają rozwijaniu się zakażeń, głównie poprzez powiązanie wielkotowarowych ferm świń z różnymi dostawcami paszy i producentami materiału do odchowu.
Przywieźć chorobę sąsiadowi z Danii
Trzeba zachować wszelkie środki ostrożności. A więc importować warchlaki z wiadomych źródeł. W innym wypadku można zafundować sobie lub swojemu sąsiadowi niemiłą „niespodziankę”. - Jeśli ktoś kupi warchlaki z Holandii, które zostały zarażone PED, przechorują mu przez 5 dni. Gdy natomiast ktoś będzie miał chlewnię w cyklu zamkniętym, prosięta padną w 90 - 100% - przestrzega prof. Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego. Czujność również trzeba zachować, jeśli chodzi o jakość paszy. Tradycyjnym składnikiem pasz dla prosiąt są pochodzące od świń krew i osocze krwi suszone rozpyłowo. Istnieją wymogi, które mówią o tym, by były poddawane obróbce w wysokiej temperaturze, a następnie przechowywane przez określony okres w temperaturze pokojowej w celu zmniejszenia ryzyka zakażenia. - Proszę pamiętać, że w ciągu 12 miesięcy w USA padło 12 mln prosiąt. Eksperci unijni mówią, że w ciągu najbliższych 18 miesięcy w UE zginie przez PED 24 mln prosiąt. Choć osobiście nie wierzę w to, myślę, że jest to akcja przed wprowadzeniem szczepionki - stwierdza prof. Pejsak.
Zmielone jelita dla macior
W USA dopuszczono już tymczasowo stosowanie szczepionki przeciwko tej chorobie. Profesor wierzy, że w okresie 2 lat pojawi się ona również na rynku europejskim. Co, jeśli jednak wirus pojawi się w naszej chlewni już teraz? - Zabije wszystkie prosięta w ciągu 2 - 3 tygodni. Potem stado się stabilizuje, straty są już mniejsze - tłumaczy naukowiec. Co robić, by straty ograniczyć? - Gdyby taka choroba wystąpiła w okolicy, należy przede wszystkim chronić stado, czyli nie wprowadzać sztuk z nieznanego pochodzenia. Jeśli się już pojawi i zachorują wszystkie prosięta, trzeba sprawę zgłosić lekarzowi weterynarii. Ważne w pierwszym etapie jest pobieranie jelit prosiąt, które padły, mielenie i dawanie ich maciorom 2 tygodnie przed kolejnym porodem. Maciory w ten sposób zakażamy, one wytwarzają odporność i w siarze tych macior są przeciwciała. Wpływamy na to, że straty w przyszłości są mniejsze - informuje prof. Pejsak.
Niektórzy rolnicy obawiają się, że epidemiczna biegunka świń może być większym zagrożeniem dla polskiej hodowli niż afrykański pomór świń. Zwłaszcza, jeśli powszechne jest obecnie sprowadzanie warchlaków z państw, gdzie chorobę wykryto.