ASF. Idzie lato. Rozpoczyna się sezon ognisk w stadach świń
Czy w Wielkopolsce będą ubijane świnie ze strefy niebieskiej? Jaki jest poziom zabezpieczeń przed ASF-em wielkopolskich gospodarstw? Kiedy zniesione zostaną strefy? Jak układa się współpraca weterynarii z kołami łowieckimi? Na te i wiele innych pytań odpowiada Tomasz Wielich, zastępca Wielkopolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Poznaniu.
Czy pana zdaniem gospodarstwa w Wielkopolsce, zwłaszcza w strefach ASF, są dobrze bioasekurowane?
Przestrzeganie norm bioasekuracji w gospodarstwach, które utrzymują trzodę chlewną, jest bardzo ważnym elementem przeciwdziałania afrykańskiemu pomorowi świń. I takim działaniem profilaktycznym, który nas zabezpiecza przed wystąpieniem ognisk ASF. Dlatego jest bardzo istotne, by wszyscy hodowcy trzody chlewnej normy określone w przepisach przestrzegali. Natomiast, niestety, nasze doświadczenie kontrolne, jeśli chodzi o woj. wielkopolskie, pokazuje, że około 30% ferm nie spełnia tych norm. Dlatego szczególnie w tych strefach, które są ustalone przez Unię Europejską, jak również w rozporządzeniu wojewody, jest istotne, by ci hodowcy szczególną wagę do tego przykładali i zadbali o swoje stada, by je we właściwy sposób zabezpieczyć.
Jeszcze na początku maja wojewoda wielkopolski zapowiedział kontrole w gospodarstwach w strefie niebieskiej i pobieranie próbek na ASF.
Perlustracje prowadzone przez urzędowych lekarzy weterynarii w strefach zapowietrzonej i zagrożonej rozpoczęły się w piątek (8 maja - przyp red.). Lekarze sprawdzają nie tylko normy bioasekuracji, ale także stan kliniczny zwierząt. Pobierane są próby i w każdym gospodarstwie w obszarze zapowietrzonym i zagrożonym będą wykonane badania laboratoryjne tych stad, by mieć całkowitą pewność co do zdrowotności zwierząt. Jednocześnie są to działania w kierunku spełnienia przepisów, które nam dadzą potem możliwość uznania tych obszarów za wygaszone. Jeśli te stada przebadamy i będą wyniki ujemne, będziemy mogli uchylić rozporządzenie wojewody.
Ilu gospodarstw dotyczy ta perlustracja?
Według danych z ARiMR jest to około 700 gospodarstw. Kontrolami zajmują się powiatowi lekarze weterynarii w Poznaniu i Szamotułach. Trzeba się liczyć z tym, że z pośród tych 700, część hodowców nie będzie posiadać trzody chlewnej, bo to są dane orientacyjne na bazie rejestru identyfikacji i rejestracji zwierząt IRZ ARiMR. Nasze doświadczenie wskazuje na to, że część tych gospodarstw okazuje się potem pustych, mimo że w systemie są wymieniane jako gospodarstwa, które posiadają trzodę chlewną.
To znaczy, że rolnicy nie aktualizują tych danych w Agencji?
Tak, część rolników nie dopełnia obowiązku tych zgłoszeń i są nieaktualne dane.
Jak długo może trwać proces kontroli gospodarstw?
Przypuszczamy, że to potrwa dwa lub trzy tygodnie, bo tych stad jest dość dużo. To jest obszar około 10 km wokół ogniska. Lekarze muszą odwiedzić te gospodarstwa, wykonać kontrole, zmierzyć temperaturę świń, pobrać próby i wysłać je do badań.
Jakie działania będą podejmowane, gdy okaże się, że zwierzęta nie są zakażone ASF-em?
Złożymy wówczas wniosek do wojewody wielkopolskiego o uchylenie rozporządzenia. Najprawdopodobniej wojewoda je uchyli. Natomiast pozostanie ten obszar zagrożenia, czyli strefa niebieska. Ona jest ustalana przez Komisję Europejską i ją tworzy się na okres co najmniej trzech miesięcy. Biorąc pod uwagę datę likwidacji ogniska w Więckowicach, mniej więcej w sierpniu będzie możliwość wystąpienia o uchylenie tej strefy niebieskiej. Tak też działamy, by maksymalnie przyspieszyć procedury i by jak najszybciej można było to uwalnianie wykonać.
A więc w bardzo dużym interesie rolników jest to, by przestrzegali zasady bioasekuracji. W ten sposób będzie można wykazać, że nasz kraj w odpowiedzialny sposób pochodzi do tych norm zabezpieczeń. A to z kolei da szansę na zniesienie strefy niebieskiej w Wielkopolsce.
Tak, oczywiście. Bioasekuracja jest najważniejsza. Z kilkuletniego doświadczenia ASF w Polsce możemy także stwierdzić, że ogniska pojawiały się głównie w okresie ciepłych miesięcy, czyli sezon ognisk na ASF teraz właśnie się rozpoczyna. Jest zwiększone prawdopodobieństwo pojawienia się choroby w stadach świń. Dlatego spełnianie norm bioasekuracji od teraz jest szczególnie ważne.
Czytaj także: Będą dopłaty wyrównawcze dla producentów świń w strefach niebieskich?
Hodowcy ze strefy niebieskiej boją się tego, że nie będą mieli komu sprzedawać żywca. W jaki sposób ten problem można byłoby rozwiązać? Czy w najbliższym czasie jakiś podmiot w województwie wielkopolskim zostanie wyznaczony do uboju z tej strefy?
Chętnie byśmy wyznaczyli, tylko to polega na tym, że przedsiębiorca musi złożyć wniosek do powiatowego lekarza weterynarii o zatwierdzenie zakładu na ubój ze strefy niebieskiej. I my jako inspekcja nie mamy możliwości przymuszenia przedsiębiorcy, by wyrobił sobie takie uprawnienia. Natomiast oczywiście prowadzimy rozmowy, zachęcamy przedsiębiorstwa do tego, by ułatwić rolnikom zbyt trzody chlewnej do rzeźni. Uważam, że to związki i organizacje rolnicze powinny tutaj szczególną aktywność wykazać, bo po to są właśnie stworzone, by hodowcom pewne rzeczy załatwiać. Nie tylko inspekcja, co związki hodowców powinny te działania podejmować. (...) Nasza praca powoli przynosi efekt, ponieważ mamy w naszym województwie sześć takich przedsiębiorstw wybranych, które są zainteresowanie przyjmowaniem świń z tej strefy. Mamy nadzieję, że w najbliższych dniach uda się choć część z nich zatwierdzić. Póki co na odbiór żywca otwarte są zakłady na wschodzie kraju - w woj. podlaskim oraz woj. mazowieckim i transporty z Wielkopolski w tamtym kierunku się odbywają. Ale istotnie, problem stanowi brak ubojni na terenie woj. wielkopolskiego, bo jednak ta odległość jest dość duża i może rzutować na ceny.
Tym bardziej, że może realizować się czarny scenariusz i obszar objęty ASF-em w Wielkopolsce może się powiększać. A to spowoduje, że kłopoty ze zbytem dotkną jeszcze większą grupę producentów trzody.
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Ale również może być tak jak pani mówi, że kolejne ogniska mogą nam sprawę utrudniać.
Czytaj także: ASF w Wielkopolsce. Zakłady już odmawiają odbioru żywca!
Jakie problemy zgłaszają rolnicy ze strefy niebieskiej? Czy wśród nich są i producenci prosiąt, którzy przez ograniczenie obrotu zwierzętami są zablokowani i nie mogą sprzedawać zwierząt do dalszego odchowu swoim dotychczasowym klientom?
Utrudnienia, jeśli chodzi o obrót trzodą chlewną w strefie niebieskiej są rzeczywiście duże, natomiast tego typu kłopot, jak sprzedaż prosiąt do dalszego odchowu nie był zgłaszany. Dominuje problem przekazania świń do uboju. Świnie przerastają i nie jest to tucz tam mocno opłacalny.
Jakie inne działania w zakresie walki z ASF, prócz kontroli w gospodarstwach, prowadzi Wielkopolski Inspektorat Weterynarii?
Temat dość istotny to afrykański pomór u dzików. I on występuje w zachodniej części woj. wielkopolskiego, w powiecie wolsztyńskim, w dwóch gminach powiatu grodziskiego (Rakoniewice i Wielichowo) i jednej gminie na terenie pow. leszczyńskiego (Włoszakowice). Jeśli chodzi o dziki, to przede wszystkim teren, gdzie choroba występuje, został wygrodzony. Wszystkie przypadki, które do tej pory potwierdzono u dzików są na terenie, który jest właśnie ogrodzony przez Lasy Państwowe. Dzięki temu ta populacja chorych dzików ma mniejsze możliwości przemieszczenia się poza dany obręb. Ważnym działaniem jest redukcja populacji dzika na tych terenach. I to jest prowadzone poprzez odstrzał gospodarzy Polskiego Związku Łowieckiego. Ale również mamy odstrzał sanitarny oraz realizację odłowu z uśmierceniem. Te działania sprowadzają się do redukcji populacji dzika. Chcemy poprzez to zahamować rozprzestrzenianie się choroby wśród dzików, bo to ma swój skutek w stosunku do hodowców trzody. Na tych obszarach, gdzie choroba u dzików występuje, tworzy się tzw. strefę czerwoną, obszar objęty ograniczeniami. A to skutkuje obostrzeniami, dodatkowymi wymaganiami, jeśli chodzi o obrót trzodą. Temat choroby u dzików jest także dość istotny.
Polski Związek Łowiecki informuje państwa na bieżąco o ilościach odstrzelonych sztuk?
Tak, te dane posiadamy. To są dość duże ilości, ponieważ w tamtym sezonie gospodarczym PZŁ odstrzelił ponad 30 tys. sztuk dzików w woj. wielkopolskim. W tym roku dodatkowo mamy odstrzał sanitarny w ilości 16 431 sztuk dzików do odstrzelenia i w tej chwili z tej ilości jest wykonane 40%. Natomiast główny sezon łowiecki jest od sierpnia do końca grudnia, także to wszystko idzie zgodnie z planem. Mamy nadzieję, że założenia będą zrealizowane.
Czy w pana odczuciu koła łowieckie w wielkopolskie podeszły do tematu walki z ASF profesjonalnie i w związku z tym rzeczywiście zwiększyły odstrzały?
Nam bardzo dobrze się współpracuje z zarządami okręgowymi Polskiego Związku Łowieckiego. Spotykamy się często, uzgadniamy pewne rzeczy. Wszystko, co ustalamy, jest realizowane i mammy nadzieję, że tak dalej będzie.
Dziki odstrzelone w strefach ASF muszą być przebadane. Ile czasu to trwa?
Istotną sprawą są chłodnie, gdzie te dziki muszą być przetrzymane do czasu uzyskania wyników badań. Samo badanie trwa do około 2 dni, czasem nawet szybciej. Natomiast jeden lub dwa razy w tygodniu, takie są ustalenia między powiatowym lekarzem a kołami łowieckimi, inspektor jedzie i pobiera próby z chłodni. W tej chwili są to najczęściej polowania weekendowe, także z reguły jest tak, że w poniedziałki i ewentualnie w czwartki te próby są z chłodni pobierane i kierowane do laboratorium.
Ile dzików zostało przebadanych w 2019 roku na obecność wirusa ASF?
Z danych z okresu końcówki roku 2019 i 2020 dzików dodatnich na terenie woj. wielkopolskiego mamy 398. Z tym że zdecydowana większość tych dzików była znaleziona w akcjach poszukiwawczych dzików padłych, ponieważ to jest też dość istotne działanie. Specjalnie przeszkolone grupy ludzi przeszukiwały ten teren w celu znalezienia padłych dzików w terenach wskazanych przez koła łowieckie albo Lasy Państwowe. I bardzo dużo tych dzików znajdowano. Każdy z nich był badany. Jest tu istotna eliminacja ze środowiska naturalnego padliny zakażonej, ponieważ dziki głównie zakażają się przez kontakt z padłymi sztukami. Te działania trochę utrudniły sprawy związane z koronawirusem i niemożność grupowania się w większe zbiorowiska. Natomiast wiemy, że te akcje poszukiwawcze, pomimo pandemii, są prowadzone w formie zaadaptowanej do sytuacji.