Polska powinna handlować z Rosją?
Skutki embarga nałożonego na produkty rolno-spożywcze przez Rosję są cały czas odczuwalne. Czy nasz kraj powinien dążyć do ponownego nawiązania współpracy gospodarczej ze wschodnim sąsiadem? A może rynek ten zamknął się dla nas na dobre?
Rośnie eksport polskich produktów rolno-spożywczych, a dochody rolników spadają. Jest to problem nie tylko naszego kraju, ale całej Unii Europejskiej. Tak twierdzi Mirosław Maliszewski, poseł PSL.
- Rewelacyjne wyniki handlowe nie przekładają się na dochodowość gospodarstw i rolników i z różnych powodów. O tym nie tylko mówi się w Polsce, ale i dyskutuje na poziomie Unii Europejskiej chociażby w zakresie ochrony europejskiego rynku przez produktami z innych krajów. Dochody unijnych rolników spadają. Trzeba się zastanowić, dlaczego tak jest? Czy po drodze tych pieniędzy nie gubimy albo te pieniądze, które powinny trafić do rolników, nie trafiają czasem gdzieś indziej? - stwierdza poseł Mirosław Maliszewski.
Zdaniem polityka Polska osiąga bardzo dobre wyniku w handlu zagranicznym, ponieważ jest konkurencyjna cenowo. - Ta konkurencyjność cenowa wynika z tego, że mamy jeszcze niektóre koszty produkcji niższe niż inni, ale za chwilę ich nie będziemy mieli. Koszty siły roboczej, energii, środków ochrony roślin będzie się wyrównywały. I wtedy co zrobimy? - zaznacza poseł Maliszewski.
Jego zdaniem, największym problemem w kwestii eksportu polskich, ale i unijnych towarów pochodzących z gospodarstw i zakładów przetwórczych jest rosyjskie embargo.
- Nie poradziliśmy sobie z rosyjskim embargiem. Ani my, ani Unia. To że część towarów przerzuciliśmy na inne rynki, to tylko część - mówi polityk. Jako przykład podaje eksport jabłek, których do Rosji sprzedawaliśmy milion ton rocznie.Owszem w ostatnim czasie otworzył się przed Polską nowy rynek zbytu - Kanada. Tylko że tam, jak mówi poseł Maliszewski, rocznie mamy sprzedawać tysiąc ton owocu. Problemy eksportowe cały czas odbijają się na cenach.
- Po roku przechowywania jabłek sadownicy sprzedają je po 65 groszy za kilogram, przy kosztach przechowania 15 groszy i kosztach produkowania 1,20 zł za kilogram i to jest efekt poradzenia sobie z embargiem rosyjskim - nie kryje oburzenia Mirosław Maliszewski.
Według posła niektórzy unijni politycy celowo działają w kierunku podtrzymania embargo przez Federację Rosyjską.
- Otwarcie powiem to jako polityk. W Europie dziś trwa dyskusja, jak spowodować, by embargo było dalej kontynuowane. W tym wszystkim środowisko rolnicze przegrywa ze środowiskami politycznymi, które są zainteresowane układaniem relacji z Rosją innymi metodami, a rękoma i kosztem rolników. Ktoś kiedyś powiedział: „jeśli idzie się na wojnę, trzeba zabezpieczyć ochronę tych, którzy na tej wojnie będą tracili”. My nie zostaliśmy zabezpieczeni - komentuje poseł Maliszewski.
Co trzeba więc zrobić? Zabiegać o ponowne nawiązanie współpracy gospodarczej. Taka potrzeba wynika nie tylko ze strony Polski, ale i samych Rosjan.
- Pójdźmy po rozum do głowy. Wielka polityka, wielką polityką, stosujmy sankcje polegające na tym, że nie handlujemy bronią, energią czy czymkolwiek innym, ale otwórzmy rynek dla żywności w jedną i drugą stronę. O tym też mówią sami Rosjanie. Teraz nie są samowystarczalni, ale w dalszej perspektywie, myślę, że się staną - komentuje Mirosław Maliszewski.
Jan Krzysztof Ardanowski, poseł PiS ma inne zdanie na temat rosyjskiego rynku. Jego zdaniem trzeba szukać nowych dróg zbytu polskich produktów, nawet tych bardziej egzotycznych i wcześniej postrzeganych, jako mało realne. - Mity dotyczące tego, że Rosja kupi wszystkie nadwyżki, pokutuje od wielu lat! Nie możemy wierzyć w to, że rozwiąże nasze problemy - mówi poseł Ardanowski.
Polityk przekonuje, iż państwo to staje się wielkim graczem na rynku żywności na świecie. - Rosja nie tylko ma żywność wystarczającą na swoje zaopatrzenie, ale i staje się wielkim eksporterem. Stała się największym eksporterem zboża na świecie. I co, będziemy opowiadali, że jeszcze coś możemy jej sprzedać? Stosuje dumping, różne metody przekupywania w krajach Afryki Północnej, czyli na głównych rynkach zbytu zboża - wymienia Jan Krzysztof Ardanowski.
Poza tym rosyjskie rolnictwo od kilku lat rozwija się w bardzo szybkim tempie. Rząd Federacji Rosyjskiej przeznacza duże pieniądze na doskonalenie technologii produkcji rolnej. Z Europy Zachodniej sprowadzani są specjaliści, którzy wprowadzają w tamtejszych gospodarstwach najnowocześniejsze rozwiązania.
Czytaj także o perspektywicznym afrykańskim rynku zbytu polskich produktów rolnych KLIK