Nie handlują ukraińskim zbożem: To bez sensu
Zarówno Ukraina, jak i Rosja należą do największych producentów zboża na świecie. To jest fakt. Gorzej z konkretnymi sumami, bo te - w zależności od źródeł - różnią się między sobą. Bazując na liczbach podanych na rok 2023 przez www.agrarheute.de czy www.bmel.de, Ukraina zebrała ok. 79 milionów ton zboża (w tym 17,5 miliona ton pszenicy), Rosja, której udział w światowej produkcji zboża szacuje się na 10,7%, zebrała 123 miliony ton zboża (w tym ok. 78 milionów ton pszenicy). Dla porównania w Polsce było to ogółem ok. 32 miliony ton zboża, w Niemczech 38 milionów, a w całej Unii Europejskiej 215 milionów ton.
Wojna w Ukrainie jest ważnym czynnikiem, który wstrząsnął handlem na rynku zbożowym. Wszystkim nam jest znany chociażby temat tzw. zboża technicznego czy blokady czarnomorskiej inicjatywy zbożowej. Zablokowanie morskich szlaków spowodowało przekierowanie go z wcześniejszych dróg do Azji i Afryki na Unię Europejską, a zwłaszcza na państwa graniczące z Ukrainą. Zarówno zboże techniczne, jak i blokada szlaków morskich spowodowały, że nagle pojawiło się zboże o złej jakości, a do tego jeszcze w dużej ilości.
Zła jakość zboża i zablokowane porty
Zła jakość zboża technicznego ma swoje powody. Wyjaśniała je szefowa komisji ds. integracji europejskiej UCAB Oleksandra Awramenko podczas konferencji w Kijowie. Piszą o tym Wieści Rolnicze. Pierwszym z powodów jest fakt, że do wybuchu wojny Ukraina kierowała swoje zbiory nie do wymagającej jakości Europy, lecz do niewybrednych odbiorców w Azji i Afryce. Agroholdingi, w których rękach są wielkie połacie ukraińskich czarnoziemów, przeładowywały w samej tylko Odessie ok. 8 milionów ton zboża miesięcznie(!). Zboże przywożone było bezpośrednio z pola, bez jakichkolwiek zabiegów suszenia czy czyszczenia, nie mówiąc już o zawartości w nim pestycydów w ilościach, o jakich Europejczykom się nawet nie śniło. -Skupialiśmy się na stosunkowo tanim zbożu, co było ważne nie tyle dla krajów Europy, ile dla krajów Azji i Afryki - potwierdza Oleksandra Awramenko. Eksport szedł na okrągło, aż do chwili zablokowania przez Rosję Morza Czarnego. - Po zablokowaniu szlaków morskich Ukraina stanęła nie tylko przed problemem, w jaki sposób i jakimi trasami eksportować ziarno, ale także krytycznym pytaniem, gdzie to ziarno przechowywać. Zebraliśmy ponad 100 mln ton zboża, z czego około 20% miało pozostać na Ukrainie, a reszta miała zostać wyeksportowana - wspomina sytuację z 2022 roku Oleksandra Awramenko (www.wrp.pl). Tym to sposobem zboże o złej jakości rozlało się w wielkich ilościach na Unię Europejską, a do tego jeszcze bez opłat celnych. W czasie od marca 2022 do marca 2023 Ukraina wyeksportowała drogą lądową przez takie państwa jak Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria ok. 10 mln ton zboża. Do Polski wjechały 4 miliony, z których blisko 3,5 mln zostało w kraju. Ogólnie Ukraina wyeksportowała w sezonie 2022/2023 ok. 49 mln ton zboża.
W dniu 15 września 2023 wygasło embargo na wwóz ukraińskiego zboża do jej ww pięciu sąsiadów. Polska zakazała jednostronnie wwozu zboża z Ukrainy na swój teren. Decyzja okazała się niezgodna z prawem europejskim. A jak widzą problem ukraińskiego zboża Niemcy?
Z perspektywy niemieckich handlowców
Niemiecki rynek potrzebuje rocznie ok. 7,5 miliona ton pszenicy spożywczej, ponad pól miliona ton żyta i tyle samo kukurydzy (www.statista.com). Ogólnie importowano w 2023 roku ponad 11 milionów ton zboża, z czego największymi dostawcami byli: Polska (3,8 miliona ton), Francja i Czechy. Niemieckie rolnictwo ma się dobrze, choć ostatnimi czasy obserwowane są największe od lat protesty rolników w związku z wprowadzanymi przez rząd planami oszczędnościowymi.
A jak nasi zachodni sąsiedzi postrzegają sytuację z ukraińskim zbożem? Czy spadek cen za zboże przypisują opisanej wyżej sytuacji? Spytałam o to trzech znajomych: dwóch pośredników w handlu zbożem i jednego rolnika. Oczywiście trzy wypowiedzi nie reprezentują całego społeczeństwa, ale pozwalają poznać choć w części jego opinię.
Lydmara Klunkera znam ponad 10 lat. Handlowaliśmy razem niejedną toną zboża ekologicznego, rozmawia nam się dobrze, zwłaszcza na tematy rolnicze. Gdy pytam go o to, czy ukraińskie zboże jest zagrożeniem dla niemieckiego rynku, odpowiada: - Absolutnie tak. Zboże ukraińskie ma ogromny wpływ na kształtowanie się cen nie tylko w Niemczech, ale i w Europie. Jako kraj jesteśmy w Unii Europejskiej eksporterami zboża, a to znaczy, że mamy teraz większą konkurencję w jego sprzedaży - wyjaśnia Lydmar Klunker. Czy handluje ukraińskim zbożem? - Nie. Mamy przecież wystarczająco własnego, a to które napływa, jest tańsze o 5 Euro na tonie i nie jest warte mojej pracy wkładanej w jego sprzedaż. To jest bez sensu sprowadzać zboże, które leży 2 tysiące kilometrów od nas. To jest jakby nieść sowy do Aten… - wyjaśnia Lydmar. Tak przy okazji: „nieść sowy do Aten” znaczy robić coś bezsensownego, gdyż sowy były ptakami poświęconymi bogini Atenie, a więc było ich w stolicy Grecji bardzo dużo.
Drugi z moich znajomych, zajmujący się pośrednictwem w sprzedaży ekologicznych produktów rolnych, pracuje w profesjonalnej firmie i prosi o anonimowość. Zapytany o zdanie na temat tego problemu mówi: - Mamy możliwość zakupu ukraińskiego zboża. W naszej firmie pracują osoby pochodzące z Ukrainy. Dostajemy również dużo ofert, ale nie handlujemy tym zbożem. Zaraz po wybuchu wojny myśleliśmy, że pomożemy Ukrainie, sprzedając ich plony, ale szybko doszliśmy do wniosku, że nie chcemy brać w tym udziału, ponieważ jest wiele niewiadomych. Od początku grudnia słyszymy, że porty w Amsterdamie przyjmują ogromne ilości ukraińskiego zboża. Z Rotterdamu ma być ono transportowane do Afryki. Są to ogromne ilości. Powiem tak: w ostatnim sezonie kupiliśmy z Polski połowę ekologicznej kukurydzy w porównaniu z rokiem wcześniej, bo magazyny naszych klientów są pełne. W portach holenderskich można kupić ten towar od ręki, na okrągło i to właśnie ukraińskiego pochodzenia. Mamy możliwość zejść z naszą ceną do tej proponowanej bezpośrednio z Ukrainy albo czekać na lepsze czasy - mówi nie bez troski w głosie mój znajomy. Pytam go o jakość tego zboża, ale ponieważ rozmawiamy o zbożu ekologicznym, to problem czystości spoczywa na jednostkach certyfikujących, które kontrolują ekologiczne gospodarstwa, również te w Ukrainie. - Inna sprawa jest ze zbożem konwencjonalnym. Ukraińscy rolnicy używają nie tylko dużo pestycydów, ale używają również tych, które w Unii Europejskiej są zakazane. To jest poważny problem.
Trudno znaleźć wiarygodne źródła informacji na temat obecności rosyjskiego zboża na europejskim rynku. Ich najwięksi odbiorcy to Arabia Saudyjska, Turcja i Bangladesz. Z rozmowy z moim znajomym wynika, że aby wejść z tym towarem na europejski rynek, używa się pośrednictwa krajów nadbałtyckich, czyli Estonii, Łotwy, a zwłaszcza Litwy.
Z perspektywy niemieckiego rolnika
Johannes Dietrich pracuje w niemieckiej spółce. Z wykształcenia jest rolnikiem, doświadczenie ma duże i nie mniejszą wiedzę. Gdy pytam go o to, czy obawia się jako rolnik ukraińskiego zboża, mówi, że nie. - Handel z Ukrainą istnieje przecież nie od czasów wojny. Są regulacje celne, umowy międzynarodowe i nie widzę z tej strony niebezpieczeństwa. Nie rozumiem, jak można narzekać na ceny, które według mnie utrzymują się na poziomie z roku 2022 i to pomimo dużej ilości zboża. Ta duża ilość nie wynika jednak z jego napływu z zewnątrz, lecz z faktu, że mieliśmy bardzo dobre zbiory. Ceny zboża w roku 2022 były ekstremalnie wysokie i wynikały z obawy przed brakiem towaru. Teraz sytuacja się ustabilizowała i moim zdaniem nie ma powodu, aby bać się zboża z Ukrainy - mówi Johannes, a ja zastanawiam się, skąd u niego tyle optymizmu w porównaniu z wypowiadającym się poprzednikiem. Odpowiedź tkwi w informacji, że Johannes jest rolnikiem ekologicznym, a rolnictwo ekologiczne rządzi się swoimi prawami. - Uważam, że w rolnictwie ekologicznym potrzebujemy ekologicznego towaru z Ukrainy. Oni mają bardzo dobre ziemie, sprzyjający klimat i np. słonecznika w ich jakości nie jesteśmy w stanie sami wyprodukować - przyznaje Johannes Dietrich.
Ukraina w Unii Europejskiej?
Czy wejście Ukrainy do Unii Europejskiej mogłoby coś pozytywnie zmienić? Europejczycy są w większości sceptyczni i niechętni na poszerzenie Unii, ale z przeprowadzonej przez ECFR (Europejską Radę Stosunków Zagranicznych) ankiety wynika, że w Danii i Polsce pomysł ten ma najwięcej zwolenników (www.interia.pl).
Piszę ten artykuł 15 stycznia. Jutro, czyli 16 stycznia 2024 roku, Unia Europejska przedłuża o kolejny rok okres przyzwalający na bezcłowe sprowadzanie ukraińskiego zboża.
ANNA MALINOWSKI