Co opłaca się siać? Eksperci o pszenicy, kukurydzy i przyszłości rynku zbożowego
![](/media/cache/de/4d/de4d93a1820d4bebb212352942862433.jpg)
Doinwestować uprawy, aby uzyskać pszenicę wysokobiałkową, której brakuje? A może siać owies, bo miał dobrą cenę? Czy postawić na kukurydzę, na którą jest zbyt? „Zadbajcie o rynek zbytu, a później siejcie” - powiedział Mirosław Marciniak, podczas konferencji na Agro-Premierach w Poznaniu. Na co więc najlepiej postawić? Na co jest zbyt? Co siać? Między innymi o tym dyskutowali Mirosław Marciniak z InfoGrain, Marcin Miśkiewicz z Cefetry i Zbigniew Ohler z Ohler Brokers Sp. z o.o. Executive Broker.
Jakich gatunków zbóż potrzebuje rynek?
Od dwóch lat na rynku zauważalne są kłopoty plantatorów zbóż. Raz - że zbiory były dużo niższe, a dwa - że jest coraz trudniej osiągnąć pszenice odpowiadające parametrom wysokojakościowym. Niestety, problem ten widoczny jest nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że zbiory pszenicy w 2024 we Francji były najniższe od ponad 40 lat.
- Jakość zboża konsumpcyjnego w tym roku nie jest najlepsza. Pszenicy konsumpcyjnej praktycznie nie ma. A jak ktoś ma to, nie sprzedaje. U nas w obrocie mieliśmy więcej pszenicy paszowej, niż innych zbóż, a konsumpcji to nie widać - mówił pod koniec sierpnia Zbigniew Konarowski.
Izba Zbożowo-Paszowa wówczas także odniosła się do jakości ziarna ze żniw 2024:
- Udział pszenicy o typowych parametrach ziarna konsumpcyjnego w łącznych zbiorach tego zboża będzie mniejszy niż oczekiwano i w skali kraju może wynieść 50-55%.
Powodem problemów z uzyskaniem pszenicy o zawartości białka 12,5% i wyższej mogą być zmiany klimatyczne, ale również niższe nakłady na produkcję w mniejszych gospodarstwach. Produkujemy natomiast sporo pszenicy o białku 11,5%.
- To powoduje, że od dwóch lat faktycznie tym parametrem, który zmienia też nasze położenie na tej mapie eksportowej, jest białko. Więc musimy też w tej chwili zaczynać konkurować o te rynki. A z taką pszenicą 11,5% białka na rynkach jest stosunkowo ciężko konkurować. „Zagrożeniem” tutaj dla nas jest przede wszystkim Ukraina, Rosja czy kraje bałkańskie - Rumunia, Bułgaria - to jest dla nas dzisiaj konkurencja na rynku eksportowym - zwrócił uwagę Marciniak.
Uprawiać pszenicę o niższej jakości czy jednak o wyższych parametrach
Czy zatem uprawiać taką pszenicę? Marcin Miśkiewicz widzi w tym temacie dwie opcje: albo skupić się na produkcji pszenicy o niższych parametrach i konkurować z takimi krajami, które kupują pszenicę właśnie o takiej jakości, albo postawić na zupełnie inny kierunek, do którego bardziej by się skłaniał.
- Możemy zainwestować i skupić się na produkcji jeszcze wyższej jakości, mówię tutaj modelowo o takiej 14%, na którą jest stabilny popyt w Europie i nie musimy konkurować wówczas na rynkach światowych z innymi krajami. Możemy być swego rodzaju liderem w Europie, który będzie dostarczał tą wysoką jakość wyspecjalizowanej odmiany na rynku europejskim, na którym też jest popyt - podpowiadał Marcin Miśkiewicz.
Do różnic w cenie między pszenicą paszową a konsumpcyjną, która wynosi około 30 zł/t, odniósł się z kolei Zbigniew Ohler, w związku z czym, jego zdanie było zupełnie odmienne niż Marcina Miśkiewicza.
- Moim zdaniem powinniście państwo ustawić się na zwiększanie plonów pszenicy. Zwróćmy uwagę, że nawet jeśli z hektara dostajecie 10 ton pszenicy, 30 zł różnicy pomiędzy pszenicą konsumpcyjną a paszową, to jest 300 zł na hektarze. 11 tona, którą uda się wam wyprodukować dzięki większym nakładom na nawozy, kosztem ewentualnie gorszej jakości, to jest 930 zł, zależy w jakim regionie, więc jesteśmy dużo do przodu.
Z ekonomicznego punktu widzenia, większy nacisk należy położyć na wielkość plonu, a nie na jego jakość. Popyt na pszenicę wysokobiałkową charakteryzuje się dużą zmiennością.
Czy opłaca się siać kukurydzę?
Zdaniem Mirosława Marciniaka rynek globalny potrzebuje przede wszystkim towarów masowych, czyli pszenicy i kukurydzy, zwłaszcza paszowej. Tymi gatunkami handluje się na całym świecie, więc to bezpieczny kierunek. To gwarantuje przede wszystkim zbyt - czy to na rynku krajowym, czy eksportowym, ponieważ zarówno pszenica, jak i kukurydza mają największy udział w przemyśle paszowym i młynarskim.
- Słyszałem w mediach wielokrotnie, że rolnicy, zwłaszcza na północy Polski, nie mają gdzie sprzedać. To nie była kwestia, że nie mają gdzie sprzedać, tylko po prostu była kwestia ceny, nieodpowiedniej ceny - mówił Marciniak.
Marciniak: „Zadbajcie o rynek zbytu, a później siejcie”
Co natomiast z innymi gatunkami zbóż jak owies, żyto czy pszenżyto? Polska zajmuje czwarte miejsce na świecie w produkcji owsa. Handel tym towarem w skali globalnej jest jednak niewielki. Dlatego zwiększenie areału z roku na rok może spowodować, że nie będzie rynku zbytu i co ważne - odpowiedniej ceny. Czy zatem warto stawiać na niszowe gatunki? Marciniak podczas dyskusji na Agro-Premierach przywołał sytuację z ubiegłego roku. Rolnicy zwiększyli areał zasiewów właśnie owsem, bo rok wcześniej miał dobrą cenę.
- A ja wszystkim mówiłem: najpierw zadbajcie o rynek zbytu, a później siejcie owies. Żeby nie było odwrotnie, że nasiejecie tego owsa, a później będzie problem, gdzie to sprzedać i w jakiej cenie. Więc trzeba rozważnie do tego podchodzić - uczulał pan Mirosław.
Inwestowanie w jakość niszowych zbóż się opłaci?
„Inwestowanie w jakość ma bardzo duży sens” - sądzi Zbigniew Ohler. Jako przykład podał uprawy w Finlandii, gdzie znaczną część areału zajmuje właśnie owies.
- Oni produkują owies o gęstości 56 kg na hektolitr, gdzie u nas, jak dobrze zawieje, to mamy 48 - 49 kg, więc nasz owies nadaje się wyłącznie na pasze. I Finowie rok w rok dostają za ich owies 70 - 100 euro za tonę wyższą cenę. Oprócz tego, że oczywiście są rok do roku zmiany wynikające z podaży i popytu, to różnica w cenie pomiędzy jakościowym owsem konsumpcyjnym, a owsem paszowym jest stabilnie bardzo wysoka, więc jeśli już jest możliwość czy chęć uprawiania owsa, to zróbmy go tak, żeby jego jakość była dobra. Są odbiorcy w Niemczech, którzy cały czas płacą za owies o gęstości 50 kg powyżej 300 euro za tonę i w tą stronę należałoby iść co do opłacalności - zauważa broker.
Rośliny strączkowe będą bardziej docenione
Zbigniew Ohler odniósł się do istotnej kwestii, jaką są natomiast przepisy EUDR (European Union Deforestation Regulation). Przypomnijmy, że rozporządzenie zostało odroczone do stycznia przyszłego roku. Czego jednak dotyczy? Narzuca ono obowiązek m.in. na importerów sprawdzenia, czy po 31.12.2020 roku działki, na których produkowano m.in. soję, nie zostały pozyskane w wyniku wycinki lasów.
- Przepisy te mocno skomplikują import śruty sojowej, głównie z Ameryki Południowej, więc w przyszłym roku alternatywne źródła białka, takie jak soja produkowana w Polsce, jak wszystkie rośliny strączkowe, powinny być mocniej doceniane niż do tej pory i warto zwrócić uwagę na tego typu uprawy - zachęcał Zbigniew Ohler.
Zobacz aktualne ceny zbóż w krajowych skupach.