Afera z lekarzem weterynarii z ASF w tle
Lekarz chciał podmienić próbki krwi do badań na ASF, a sąd... umorzyć całkowicie sprawę.
Po sprzeciwie miejscowej prokuratury wyznaczono nowy termin rozprawy.
Przypomnijmy, że chodzi o aferę z września 2018 roku (więcej TUTAJ), w którą zamieszany jest Artur K. - lekarz weterynarii z Parczewa (woj. lubelskie). Myśląc, że dzwoni do rolnika z Piech (gmina Podedwórze), przez pomyłkę wykręcił numer telefonu do dziennikarza "Wspólnoty Radzyńskiej" o tym samym nazwisku. „Mamy uwalnianie gminy w tej chwili z tej zapowietrzonej strefy i mam u pana krew pobrać. Podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? (...) No wezmę od kogoś i podam jako próbkę od pańskiej świni. Czy przyjeżdżać i pobierać krew?” - powiedział wówczas Artur K.
Sprawa wywołała oburzenie w środowisku rolników oraz weterynarii, negatywnie na ten temat wypowiedział się także Przemysław Czarnek, wojewoda lubelski.
- Sprawa jest absolutnie skandaliczna i nie ma przyzwolenia na tego typu działania. Uzyskałem informację od służb weterynaryjnych, że lekarz, który rozmawiał z panem redaktorem, nie jest pracownikiem Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, a lekarzem, któremu inspekcja zleciła tego rodzaju czynności - czyli pobieranie próbek krwi. Z tego co wiem, powiatowy lekarz weterynarii już dzisiaj, w związku z tą sytuacją rozwiązuje z nim umowę o współpracy - powiedział wówczas Przemysław Czarnek.
Przeciwko Arturowi K. Prokuratura Rejonowa w Parczewie skierowała do Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej akt oskarżenia o czyn z art. 231 kk, czyli o niedopełnienie obowiązków służbowych. Ten jednak sprawę po pewnym czasie umorzył. Dlaczego? Tego już nam nie podał. Jak wyjaśniła Agnieszka Kępka, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie, decyzji sądu sprzeciwiła się prokuratura, dzięki czemu postępowanie nadal się toczy. Pod koniec maja miejscowy sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 11 października.