500 zł do krowy i 100 zł do świni - dla kogo?
Kiedy pieniądze mają trafić do rolników? Jakie trzeba będzie spełnić warunki? Na jakim etapie jest program pomocy?
Magiczne dopłaty do krów i świń. Kiełbasa wyborcza czy realne wsparcie?
„500 zł do krowy i 100 zł do świni” - fraza ta przewijała się przez ostatni miesiąc na portalach, na spotkaniach i konferencjach. Co pod nią się kryje? Tego do końca nie wiadomo. Dużo szumu o nic? A może nowy instrument, który pomoże polski hodowcom?
Burzę wywołał prezes PiS Jarosław Kaczyński na początku kwietnia na konwencji wyborczej w Kadzidle koło Ostrołęki (woj. mazowieckie). Ni stąd ni zowąd zapowiedział nową formę wsparcia gospodarstw rolnych. Jak zapewnił, dopłaty mają wynieść 100 złotych od jednego tucznika i 500 zł od jednej krowy. Dodał nawet, że wysokości stawek mogą być jeszcze wyższe! I ta tych rewelacjach w temacie dopłat zakończył.
To jednak wystarczyło, by poszło w eter, że gospodarze znów otrzymają publiczną pomoc od państwa. Tematem zaciekawiły się nie tylko media branżowe, ale i publiczne. Niektórzy politycy innych opcji oraz internauci prześcigali się w wyśmiewaniu obietnic z Kadzidła. Stanisław Tyszka z Kukiz15 na przykład stwierdził na Twitterze: „słucham z zaciekawieniem propozycji PiS i proponuję poszerzenie dotacji: koń + 1000 zł, krowa + 900 zł, osioł + 800 zł, koza + 700 zł (...)”. Internauci zamieścili zdjęcia z przebranymi kotami za krowy, które zamierzają nielegalnie ubiegać się o „krowią” dopłatę. Ochoczo do słów Kaczyńskiego odwoływali się także strajkujący wówczas nauczyciele, który notabene walczyli o podwyżki właśnie w wysokości tysiąca złotych. Stworzyli nawet o tym piosenki. - Belfer nie świnia. Belfer dzisiaj zerem jest. I choć się stara jak może, krowa dziś ważniejsza rzecz - brzmią słowa jednej z nich.
Rolnik: "Słowa Kaczyńskiego są przedwyborczą propagandą"
Może i wydaje się to śmieszne, ale nie dla rolników. W komentarzach pod artykułem "PiS obiecuje dopłaty: 500 zł do krowy, 100 zł do tucznika", który pojawił się dzień po konwencji, raczej dominują nastroje negatywne. „Pchają się do koryta, wymiotować się chcę od tego politycznego bełkotu i mrzonek” - napisał jeden z internautów. Inny dodał, że „przecież parę dni temu Ardanowski mówił że w Unii nie można dopłacać do chowu trzody. Nie ma takiej możliwości. I to jest prawda. Słowa Kaczyńskiego są przedwyborczą propagandą. Sam jestem rolnikiem i te obietnice są nie do zrealizowania! Ale mieszczuchy już łykli, że znowu idzie rzeka pieniędzy na wieś. I tak rządy w Polsce prowokują do konfliktów miejsko-wiejskich. Żal!”.
Właśnie w kontekście chęci skłócenia rolników z pozostałymi grupami zawodowymi postrzegają słowa Kaczyńskiego sami gospodarze. „I znów mieszczuchy już liczą te miliony, co spłyną rzeką na polskich chłopów” - skomentowała nasza czytelniczka. Wielu nie wierzy, by obietnice PiS się spełniły. Co więcej, twierdza, że bardziej im zaszkodzą, niż pomogą, bo pogłębią stereotypowe myślenie u „nierolników”, że „to państwo, a więc my wszyscy, utrzymujemy polskiego chłopa!”.
Negatywnie wypowiedział się także Michał Kołodziejczask, lider Agrounii. „PiS próbuje nas skłócić. Krowoświnia + to demagogia i brudna zagrywka PR-owa: te pieniądze niby od 2021 r. i tylko w sytuacjach wyjątkowej hodowli, czyli de facto dla promila hodowców” - podał.
Kto może liczyć na 500 zł do krowy i 100 zł do świni?
Tyle o opiniach i odczuciach. A jakie są fakty? No cóż, każde źródło podaje coś innego. A to najbardziej wiarygodne, a więc Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie kwapi się do tego, by rozwiewać wątpliwości. Na samym początku burzy pojawiły się szczątkowe informacje, że dopłaty wcale nie mają dotyczyć wszystkich krów i świń, a tych hodowanych „z własnego chowu”, w oparciu o własną paszę, i kolejny news: pochodzić z kiesy Unii Europejskiej oraz obejmować Wspólną Politykę Rolną 2021-2027. Kilka dni później, na konferencji prasowej w Bydgoszczy, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski podał kolejną rewelację: dopłaty do krów i świń mogą trafić do rolników jeszcze w tym roku, ale... to już nie będzie zależeć od strony polskiej, a Komisji Europejskiej. I będzie to wiadome dopiero w czerwcu - bo wtedy odbędzie się komitet w Brukseli. Poinformował także o kolejnych warunkach, jakie należałoby spełnić, by pieniądze otrzymać: hodować świnie na ściółce, a krowy wypasać na pastwiskach.
Grupa uprzywilejowanych więc się zawęża i to znacznie, bo jak wiemy, coraz więcej prężnie działających producentów trzody chlewnej stawia na ruszta, a bydło (zwłaszcza mleczne) rzadko kto wypasa. W kolejnych newsach mowa już była o tym, że pieniądze przyznane zostaną do świń z dostępem do wybiegu.
Panie ministrze: prosimy o szczegóły!
Zadaliśmy szczegółowe pytania resortowi rolnictwa i kancelarii premiera. Kto konkretnie ma otrzymać pomoc? Ile to pochłonie pieniędzy? Jakiej grupy beneficjentów dopłaty by dotyczyły? Od kiedy miałyby być wypłacane? Uzyskaliśmy jedynie informacje, że „przepisy Unii Europejskiej przewidują możliwość wdrożenia rekompensat za koszty poniesione na utrzymywanie zwierząt z zastosowaniem podwyższonych standardów”. A płatność ma mieć charakter rekompensaty. Dotychczas Polska nie wdrażała tego rodzaju wsparcia. Pieniądze można uzyskać w szczególności na: dostarczanie wody i pożywienia oraz zapewniania opieki zgodnie z naturalnymi potrzebami chowu zwierząt; stworzenie warunków przetrzymywania, takich jak większa przestrzeń, pokrycia podłogowe, materiały wzbogacające, naturalne światło; dostęp do wybiegu. I wymogi te wykraczają poza obowiązkowe normy wzajemnej zgodności, które dotyczą podstawowych wymagań unijnych dotyczących dobrostanu zwierząt.
- Działanie to ma stanowić zachętę do stosowania określonego, nieoptymalnego z punktu widzenia ekonomicznego, systemu produkcji. Rolnik stosujący lepsze standardy warunków utrzymania zwierząt uzyskać ma płatność wyrównującą jego dochód w stosunku do rolnika stosującego standardy podstawowe. Wysokość stawki płatności zależna jest od zakresu wprowadzonych wymogów i kosztów ich zastosowania. Państwo członkowskie opracowuje odpowiednią kalkulację płatności - podało biuro prasowe MRiRW i zaznaczyło, że resort opracowuje zestaw wymogów, które spełniałyby warunki niezbędne do uruchomienia działania Dobrostan zwierząt PROW 2014-2020.
Wiceminister rolnictwa: Ta pomoc nie będzie rozdawnictwem a formą rekompensaty
Ryszard Zarudzki, wiceminister rolnictwa na antenie TVP tłumaczył, iż „działanie „Dobrostan”, to nie jest to rozdawnictwo pieniędzy dla każdego hodowcy krów mlecznych i trzody chlewnej, tylko to jest zapłata za poniesione koszty z tytułu ponadstandardowych warunków utrzymania zwierząt”. Polska telewizja dalej podaje, że na wprowadzenie takiego instrumentu w ramach PROW zdecydowali się już wcześniej np. Włosi i Rumunii.
Do końca kwietnia Polska nie złożyła wniosku do Komisji Europejskiej o uruchomienie programu
Premier Morawiecki w połowie kwietnia miał rozmawiać z Philipem Hoganem, komisarzem ds. rolnictwa o możliwości wdrożenia programu zapowiedzianego przez prezesa Kaczyńskiego. Ale wniosku do KE, jak przyznał pod koniec kwietnia komisarz Hogan, polska strona jeszcze nie złożyła. A dopiero, gdy on wpłynie, będzie mógł ocenić, czy takie wsparcie będzie zgodne z unijnymi przepisami.
Świnie na wybiegu. A co z walką z ASF
W przypadku krów na wypasie nie można mieć raczej większych zastrzeżeń. Kontrowersje budzi jednak wsparcie hodowli świń z wolnym wybiegiem. Przecież jeszcze nie tak dawno jak grom z nieba na producentów świń spadły restrykcyjne obostrzenia dotyczące bioasekuracji w ramach ochrony przed wirusem ASF, które jasno wskazywały, że chlewnie powinny być szczelnie zamknięte.
Kiełbasa wyborcza przed wyborami do Europaralentu?
Wielu komentuje, że nagłe i obfite obietnice obecnego rządu mają przekonać wyborców do głosowania na partię rządzącą w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Trudno się z tym nie zgodzić słuchając wystąpień na spotkaniach wyborczych.
- To, że nasze przywiązanie, nasz szacunek, głęboki szacunek dla polskiej wsi jest faktem, upoważnia mnie do pewnej prośby, prośby skierowanej do państwa, ale skierowanej także do całej polskiej wsi: idźcie państwo na te wybory. (...) Idźcie i głosujcie na partię polskiej wsi. Nie na tę udawaną, tylko tą prawdziwą. Na Prawo i Sprawiedliwość - powiedział Jarosław Kaczyński w Kadzidle.