350 tys. zł ma kosztować wybicie 170 krów dziko żyjących
Stado dzikiego bydła przebywa w gminie Deszczno (woj. lubuskie). Podjęto decyzję o jego wybiciu z ministerialnych środków.
Podjał ją Wojewódzki Lekarz Weterynarii w ubiegłym tygodniu. Podtrzymał ją sąd. Krowy, byki i cielęta od kilku lat, bez żadnej kontroli pasą się na nadwarciańskich łąkach. Wyrządzają szkody w uprawach okolicznych rolników oraz stanowią zagrożenie na drogach. Są bez opieki weterynaryjnej, większość z nich nie m wymaganych przez prawo identyfikatorów i paszportów. Właściciel stada przestał się nim interesować. Do opieki nad zwierzętami nie zmusiły go nawet kary grzywny.
Po licznych prośbach mieszkańców gminy w sprawę zaangażował się wojewoda lubuski Władysław Dajczak. Jak podał urząd biegające dzikie bydło może doprowadzić do tego, że na powiat gorzowski zostanie nałożone embargo oznaczające zakaz wprowadzania mięsa do obrotu. Ucierpieliby na tym miejscowi producenci rolni.
Problem z dzikimi krowami ciągnie się od kilku lat. W związku z tym, że bydło nie było leczone, nie nadaje się do dalszej hodowli. W tym miesiącu podjęto decyzję o wybiciu,a pieniądze mają pochodzić z ministerstwa rolnictwa. Ma to kosztować 350 tys. zł. W dalszej kolejności inspektorat będzie zabiegał o zwrot kosztów od właściciela.
Jak podaje oko.press w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim, od przynajmniej dwóch lat naciskano na właściciela, by zakolczykował zwierzęta i nadał im numery ewidencyjne, umożliwiając tym samym kontrolę weterynaryjną. Gdy tego nie zrobił, PWL w październiku 2018 roku wydał decyzję nakazującą właścicielowi uśmiercenie zwierząt bez odszkodowania. Rolnik do wytycznych się nie zastosował. Dlatego inspektorat podjął kolejne kroki. Aż czteroktrotnie apelował też do wójta gminy Deszczno, by ten - na podstawie ustawy o ochronie zwierząt - odebrał hodowcy jego krowy. "Trzy wnioski wójt zignorował, za czwartym uznał, że żadnego problemu nie widzi" - czytamy na oko.press
Teraz w sprawę zaangażowały się organizacje broniące praw zwierząt. Apelują do Inspekcji Weterynaryjnej o wstrzymanie się zabicia tych zwierząt do czasu rozpatrzenia nowych okoliczności w sprawie.
Czytaj także: Większość rolników wiedziała o nielegalnym uboju krów