Dopłaty tylko dla rolników, którzy dbają o żyzność gleby?
Potencjał produkcyjny gleb w Polsce jest niestety stosunkowo niski.
Gleby w Polsce są zakwaszone
Według oficjalnych danych, ponad 90% gleb w Polsce wytworzonych jest na kwaśnych skałach naniesionych przez lodowce ze Skandynawii, przez co w większości są naturalnie zakwaszone. A to z kolei wymaga podejmowania systematycznych działań polegających na ich odkwaszaniu.
Czteroletnie badania przeprowadzane przez okręgowe stacje chemiczno-rolnicze (w latach 2020–2023) pokazują, że 40% gleb, użytków rolnych wykazuje odczyn bardzo kwaśny i kwaśny. 32% to gleby z odczynem lekko kwaśnym, a 28% obojętne i zasadowe.
Najwięcej gleb zakwaszonych położonych jest na obszarach województw: podkarpackiego, małopolskiego, łódzkiego, podlaskiego i mazowieckiego.
Wspomniane dane nie napawają oczywiście optymizmem, a sam temat był niedawno jednym z przewodnich, podczas dyskusji na sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Dyskusja o żyzności gleb w Polsce
Jak zaznaczają dziś rządzący, by poprawić sytuację - stosowane są m.in. różnego rodzaju działania, związane ze wsparciem dla rolników - m.in. w kontekście ekoschematów czy innych programów, jednak - co zauważają sami rządzący - dziś tak naprawdę największym "wrogiem" żyzności gleb jest brak stabilności finansowej rolników.
CZYTAJ TAKŻE: Dopłaty do wapnowania. Czy ruszą w 2024 roku?
- Nic nie zastąpi dobrych praktyk rolnych, które są stosowane przez rolników, którzy zajmują się produkcją rolną, produkcją towarową. Z własnej praktyki, z tego, co dzisiaj obserwuję, z perspektywy ministerstwa – nic nie zastąpi dobrego i zdrowego spojrzenia. Jednym z takich, można powiedzieć, największych wrogów dobrej żyzności gleb jest niestety ciągle brak stabilności finansowej i opłacalności rolnej, bo to ona tak naprawdę zapewnia dobrą kulturę, jeżeli chodzi o prowadzenie gleb. Gleby w jak najwyższym standardzie starają się utrzymać ci, którzy zajmują się produkcją rolną - komentował podczas komisji wiceminister Michał Kołodziejczak.
Obornik i zmianowanie - ważne aspekty żyzności gleby
Podczas dyskusji na ważną sprawę zwrócił uwagę także były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski.
- Jesteśmy w takim położeniu geograficznym, na niżu środkowoeuropejskim, gdzie tych gleb wybitnych jest niewiele. Większość to są gleby raczej słabe, które wymagają szczególnej troski, bo bardzo łatwo je zniszczyć, bardzo łatwo zdegradować. Niestety tendencje w rolnictwie, które przez wieki de facto sprawiały, że rolnictwo było zrównoważone – chociaż ludzie tego słowa nie znali zapewne – to wszystko zostało przerwane - opisywał.
Ardanowski: to, co było logiczne dla naszych dziadków i ojców, przestało być logiczne dla współczesnego pokolenia rolników
Jak dodawał, żywność gleby dawniej opierała się na dwóch czynnikach, które dziś są, niestety w zaniku.
- Podstawą żyzności gleby było utrzymanie produkcji zwierzęcej w gospodarstwach, czyli obornik. Nie gnojowica. Gnojowica przy nadmiernym stosowaniu jest toksyczna dla gleby i nie powoduje wartości dodanej – wprost przeciwnie, czasami powoduje nieodwracalne zmiany w glebie. Była więc produkcja zwierzęca, która w Polsce jest bardzo ograniczona, by nie powiedzieć, że w niektórych działach jest w zaniku. Po drugie to, co było logiczne dla naszych dziadków i ojców, przestało być logiczne dla współczesnego pokolenia rolników – czyli odpowiednie zmianowanie. Zmianowanie, czyli następstwo roślin poprawiających strukturę gleby, zwiększających zasobność tej gleby i później tych, które ją bardziej eksploatują niż zasilają - komentował Jan Krzysztof Ardanowski.
Ardanowski o gleboznawstwie. "To powinna być jedna z podstawowych prawd o rolnictwie"
Polityk zwrócił uwagę także na kwestię samej świadomości wśród rolników młodego pokolenia.
- To wszystko powinno być realizowane zarówno na poziomie programów rządowych, jakiegoś wsparcia, ale również edukowania rolników, którzy mają w tej chwili niesamowitą wiedzę w zakresie konstrukcji traktora, maszyn, informatyki, która jest w tych urządzeniach – są technologicznie perfekcyjni – a często nie rozumieją, jakie procesy fizyczne i chemiczne zachodzą w glebie. To powinna być jedna z podstawowych prawd o rolnictwie przekazywanych zarówno w szkołach rolniczych, jak i na wydziałach rolniczych uczelni rolniczych - twierdził podczas dyskusji w Sejmie były minister rolnictwa.
Był pomysł uzależnienia dopłat dla rolników od podnoszenia poziomu próchnicy w glebie
I przypomina także inną kwestię - związaną z dopłatami dla rolników.
- Były pewne próby w Unii Europejskiej, Francuzi o to zabiegali, żeby związać płatności bezpośrednie z corocznym podnoszeniem procentu zawartości próchnicy w glebie o 4 promile. To nie tak dużo, ale to byłoby warunkiem otrzymania płatności bezpośrednich. Z tego się wycofano. I myślę, że tu nie ma sensu się oglądać na Unię… - komentował Ardanowski.
Jak przy tym twierdzi - obecne działania unijne, wynikające m.in. "z drugiego dna Zielonego Ładu" nie pozwalają się łudzić, że będą działania, które mogą poprawić jakość gleb w Europie.
- Powinny być przeznaczone środki, które by pomogły rolnikom w większej trosce o tą glebę. Bez tego to całe rolnictwo szlag trafi. Bo jeżeli nie będzie produkcji podstawowej na polach, to i cała reszta nie będzie w stanie funkcjonować. A te tendencje na świecie to jest sztuczne mięso, to jest wyprowadzanie produkcji gdzieś w świat, a nie dbanie o to, co w Europie przez wieki było podstawą wyżywienia społeczeństwa - zaznaczał dosadnie Jan Krzysztof Ardanowski.
CZYTAJ TAKŻE: Kontrowersyjny raport UE. Podatek od emisji zwierząt i odchodzenie od mięsa?
Co na to obecni rządzący?
Wiceminister Michał Kołodziejczak zaznacza tajemniczo, że pewne działania w ministerstwie trwają.
Wiceminister rolnictwa: "Zainicjowałem pewne zmiany w ekoschematach"
- Chciałbym, żeby chociaż te formy wsparcia, które dzisiaj są tworzone poprzez ekoschematy, były tak konstruowane, żeby pieniądze poprzez ekoschematy czy inne dopłaty trafiały do tych, którzy odpowiednio i w dobrej kulturze uprawiają ziemię. Nie chcę mówić o szczegółach. Myślę, że przyjdzie na to czas niedługo. Ale ja też zainicjowałem pewne zmiany w ekoschematach, by właśnie pieniądze trafiały do tych, którzy będą w odpowiedniej kulturze utrzymywali ziemię, a nie tylko do tych, którzy wykonują podstawowe elementy agrotechniczne - mówił na koniec Michał Kołodziejczak.
CZYTAJ TAKŻE: Mocne słowa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. "Jeśli nie nastąpi opamiętanie..."