Marek Jasikowski i jego złotnicka pstra [ZDJĘCIA, VIDEO]
Złotnicka pstra nie przyrasta szybko
Marek Jasikowski przyznaje, że przyrosty świń nie są imponujące. - W porównaniu do ras konwencjonalnych mogą być nawet o połowę niższe. Biorąc pod uwagę sztukę czystorasową, to wynosi 700 gramów na dobę. Chcę zejść jeszcze troszkę niżej, bo dzięki temu jest lepszej jakości tusza. Były sztuki, które miały ocenioną mięsność na poziomie od 35 do 50% mięsności. Ale często ta mięsność jest niższa. Rasa zachowawcza ma więc swoje wady. Natomiast już jakość mięsa, przynajmniej dla mnie, jest wystarczającym plusem, by ten minus zaakceptować - stwierdza.
Odchów tuczników trwa zdecydowanie dłużej, niż w przypadku stad konwencjonalnych. - Pierwsze tuczniki przyrastały mi siedem miesięcy. Jednak jakość tuszy nie do końca mi odpowiadała. W tej chwili przyrastają około roku, ale do większej wagi. Wtedy było to 110 - 120 kg. W tej chwili, na prośbę odbiorcy, staram się utrzymywać tuczniki do 150 kg. Ostatnie sztuki sprzedałem w granicach wagi 140 kg - opowiada pan Marek.
Hodowca z Woli Łagiewnickiej przekonuje, że nie ma problemów ze sprzedażą żywca. Współpracuje z firmą „Tradycyjne Jadło” spod Poznania.
- Odbierają ode mnie wszystko. Zawożę do pobliskiej ubojni, zawożę im fakturę i w umówionym terminie otrzymuję pieniądze - przekonuje.
Czytaj także: Laktacja u maciory - na co zwracać uwagę?
Czy na produkcji świń ras zachowawczych można zarobić?
- Ostatnio za klasę R, a w ten sposób ostatnio sklasyfikowano mi tusze, była cena 7 zł/kg żywej wagi (dane na grudzień - przyp. red) - tłumaczy pan Marek. Stwierdza, że środki w ten sposób uzyskane nie są porównywalne z tymi, jakie uzyskują wielkie fermy.
- Jednak trzeba przyznać, że jednostkowo za sztukę są to lepsze pieniądze. Nie ma dużo sztuk, ale można wykorzystać wszystko wokoło. Wystarczy się przejść z kosą na rów i coś się znajdzie, na pewno do lochy. Może z tucznikami trochę gorzej, ale jeśli się myśli od samych żniw, przez cały rok, zawsze jakaś pasza wokół się znajdzie - komentuje pan Marek.