Irena i Kazimierz Dyląg - żyją w zgodzie ze zwierzętami
Z owcami "na ty"
O tym, że żyją w zgodzie ze zwierzętami, świadczy choćby fakt, że są z nimi "na ty". Niemal każda owca to Baśka, na to imię najczęściej reagują, idąc nawoływane za przywódcą stada. Ale bywają też zaprzyjaźnione owce, jak Zuzia czy Celinka, które gospodarze rozpoznają nie tylko po numerze.
- Tryki (samce) też mają swoje imiona. Teraz są barany Jarek i Zenek, ale były też Bolo, Wacek, Wito i Romek - wylicza pan Kazimierz.
Życie na wsi i hodowla owiec to miał być tzw. III filar dla państwa Dylągów. Tymczasem, odwiedzające w wakacje dziadków, wnuki mają tu istny raj na ziemi. Bo oprócz plantacji choinek, w których rosną grzyby i stoją pasieki z dobrym miodem, w gospodarstwie jest mnóstwo innych zwierząt, jak psy, koty, gęsi, króliki, kury (zielononóżki) i perliczki. Nie brakuje też roślin, kwiatów, krzewów i warzyw, które są specjalnością pani Irenki.
- Na to zawsze znajduję czas. Na przyjemności nie może go zabraknąć. Owce pochłaniają nas całkowicie, nie można zostawić gospodarstwa bez nadzoru, ale zawsze znajdziemy czas na wakacje latem, narty zimą czy wyjście do teatru i na basen - mówią pełni energii i aktywności gospodarze.
ZOBACZ TAKŻE: Jolanta i Kazimierz Iraccy - aktywni w aktywnej wsi