W starej Unii młodzi odchodzą na potęgę od rolnictwa. Nas też może to czekać
Jaka jest w tej chwili opłacalność w produkcji i przetwórstwie mleka w Polsce? Co jest powodem wzrostu cen mleka? Jaka jest przyszłość sektora mleczarskiego w Polsce? Czy małe spółdzielnie mleczarskie przetrwają? Na te i wiele innych pytań odpowiada Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Jaka jest w tej chwili opłacalność w produkcji i przetwórstwie mleka w Polsce? Ceny mleka w skupie są historycznie wysokie, natomiast mówi się o wzrastających kosztach produkcji. Jak się ma jedno do drugiego?
Ceny płacone rolnikom są relatywnie wysokie w porównaniu z tym, jak wyglądało to w ubiegłym roku. Te ceny miesiąc do miesiąca rosną, ale, jeśli pani zapyta producentów mleka o opłacalność, to wszyscy rolnicy powiedzą, że nie są do końca z niej zadowoleni, bo koszty produkcji w gospodarstwie rosną. Ale tak samo rosną koszty produkcji w zakładach przetwórczych. My dziś widzimy gigantyczny wzrost kosztów pracowniczych, zakupu paliw, mediów, w szczególności gazu. Poza tym występuje u nas problem, czy gaz i energia będą dostarczane do spółdzielni mleczarskich w wystarczającym stopniu i czy nie będziemy mieli przestojów. Cały czas dyskutujemy o tym ze stroną rządową, bo ograniczenia w dostawie gazu i energii doprowadzić mogą do tego, że będzie ograniczona lub wstrzymana produkcja, a to jednoznaczne jest z ograniczeniem lub wstrzymaniem odbioru mleka od producentów rolnych. A rolnik nie będzie w stanie powiedzieć krowie, by ograniczyła produkcję.
Podejmowaliście państwo działania, by branża mleczarska została dopisana do podmiotów strategicznych, dla których dostaw gazu nie może zabraknąć. Co na to rząd?
O tym, by polski sektor mleczarski wpisać do infrastruktury krytycznej, zaczęliśmy rozmawiać ze stroną rządową w 2020 roku, czyli zaraz po tym, jak ogłoszono stan epidemiczny w Polsce. To właśnie wtedy pojawiły się pierwsze sygnały dotyczące zakłóceń na rynku. Później okazało się, że zostało wprowadzone rozporządzenie określające część produkcji, która ma mieć zabezpieczone dostawy gazu i energii na wypadek sytuacji kryzysowych. Niestety nie znalazło się tam całe przetwórstwo rolno - spożywcze, w tym i my. Dlatego walczymy o to, byśmy w tym rozporządzeniu znaleźli swoje miejsce. Mam nadzieję, że tak będzie, bo dla mnie absurdem jest, że na tej liście znalazł się producent zabawek albo słodyczy, a przetwórcy mleka i mięsa - nie. Nie tylko my, jako Polska Izba Mleka, ale cały sektor rolno - spożywczy o tym mówimy, że musimy mieć zabezpieczone te dostawy, po to, by były zagwarantowane dostawy żywności dla obywateli.
"Robimy więc wszystko, by w sytuacji jakiegokolwiek kryzysu na rynku krajowym, móc sprzedać nasze produkty poza rynek wewnętrzny, także poza rynek UE, po to, by dać rolnikom zagwarantowanie stabilności pracy i bezpieczeństwo odbioru surowca" - mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka
Czytaj także: Nawet 2,40 zł za litr mleka w skupie. A co z opłacalnością?
Z czego wynikają wzrosty cen mleka w skupie?
Cały czas tego mleka potrzebujemy dużo. Wbrew temu, czego chcieliby przeciwnicy produkcji zwierzęcej, to ta konsumpcja cały czas rośnie. Naszemu krajowi też przybyło sporo dodatkowych konsumentów, na skutek wojny w Ukrainie, w związku z tym to zapotrzebowanie jest większe. I dodatkowo jest jeszcze coś, co robimy, jako sektor bardzo skutecznie - dywersyfikujemy rynki i nasz eksport. Robimy więc wszystko, by w sytuacji jakiegokolwiek kryzysu na rynku krajowym, móc sprzedać nasze produkty poza rynek wewnętrzny, także poza rynek UE, po to, by dać rolnikom zagwarantowanie stabilności pracy i bezpieczeństwo odbioru surowca.
W Polsce wzrasta produkcja mleka. Jak jest w innych krajach?
Polska i Irlandia to kraje, w których jest zauważalna jeszcze cały czas dynamika w produkcji mleka. Ona jest niewielka, bo chcielibyśmy, by była znacznie wyższa. Dziś produkujemy na poziomie 1,5 do 2% wyższym niż w okresie analogicznym ubiegłego roku. Natomiast w większości krajów UE, ale też i na przykład w Australii i Oceanii, tam, gdzie ta produkcja cały czas była wysoka, ona spada. W związku z tym my cały czas jesteśmy dobrze rokującym krajem, jeśli chodzi o rynek surowca. Dlatego niektóre z unijnych krajów, takich jak Niemcy czy też Litwa, Czechy kupują od nas też mleko.
A co z cenami mleka w skupie? W innych krajach też wzrasta?
Nie tak bardzo jak u Polsce.
Jak układa się w tej chwili współpraca przetwórca mleka - sieci handlowe?
Mimo tego że dziś mamy dyrektywę unijną, która zobowiązuje wszystkich, w tym sieci handlowe do tego, by tych nieuczciwych praktyk nie stosować, to cały czas mam sygnały, że jest inaczej. I dzieje się tak niestety w wielu krajach. Jestem wiceprezydentem COGECA - organizacji, która zrzesza 22 tys. spółdzielni rolniczych w całej Europie i muszę powiedzieć, że otrzymuję wiele niepokojących sygnałów od kolegów z innych państw. Sieci handlowe wydają się być w obecnej sytuacji kryzysu gospodarczego największym beneficjentem. Obserwujemy znaczną presję cenową z ich strony. Chcą kupować jak najtaniej od przetwórcy, a sprzedawać jak najdrożej do konsumenta. Cały czas mówimy o tym, że tak się nie da. Im większe będą naciski na przetwórców, by obniżali swoje ceny, tym w efekcie mniej będą mogli zapłacić rolnikom. Ten rachunek ekonomiczny dziś jest taki, że branża naprawdę na minimalnej marży pracuje, bo sieci handlowe próbują „wyżyłować na maksa” ceny od dostawców. Natomiast patrzmy na cały łańcuch dostaw. Jeśli praca nie będzie opłacalna z punktu widzenia przetwórcy, przy tak ogromnych kosztach produkcji, to on w efekcie nie będzie mógł zapłacić godnej ceny rolnikowi za dostarczany surowiec. A jeśli rolnik nie będzie miał zaproponowanej dobrej ceny za mleko i nie będzie widział perspektywy rozwoju, to będzie decydował się na zmianę profilu produkcji albo odejście od produkcji mleka.
Biorąc pod uwagę tego rodzaju okoliczności, w przyszłości może zabraknąć chętnych do produkcji mleka?
Od wielu moich kolegów z krajów UE otrzymuje sygnały, że dziś coraz więcej ludzi młodych decyduje się na to, by zmienić profil produkcji albo nie przejmować gospodarstwa po rodzicach. W naszym kraju jeszcze jest wielu młodych ludzi, którzy zostali wychowani w kulturze ogromnego poszanowania tego, co ich rodzice dokonali, jak rozwijali gospodarstwa. Uważają oni, że trzeba te gospodarstwa przejąć, by ojcowizny nie zatracić. Ale to jest u nas. A w krajach takich jak Niemcy, Francja nikt na to nie patrzy, tylko na rachunek ekonomiczny. Jeśli mi się nie opłaca, to po co mam w tym siedzieć i do tego interesu dopłacać? Do tego trzeba jeszcze dodać budzącą kontrowersje perspektywę Europejskiego Zielonego Ładu. Wszystko to stawia pod dużym znakiem zapytania przyszłość młodych rolników i wymianę tej generacji.
"W naszym kraju jeszcze jest wielu młodych ludzi, którzy zostali wychowani w kulturze ogromnego poszanowania tego, co ich rodzice dokonali, jak rozwijali gospodarstwa. Uważają oni, że trzeba te gospodarstwa przejąć, by ojcowizny nie zatracić" - mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka
Niegdyś w rozmowie z nami, Leszek Hądzlik, prezydent PFHBiM stwierdził, że największym problemem branży jest w tej chwili brak następców.
Tak - i ten problem będzie narastał. Ten brak wymiany generacji, odchodzenie wielu ludzi z rolnictwa skutkuje tym, że w innych krajach produkcji mleka ubywa. U nas tendencja jest rosnąca, ale czy za niedługi czas, w perspektywie 3-5 lat, nie będziemy mieć takiej samej sytuacji, jak w tzw. starej Europie? Musimy bardzo liczyć się z konsekwencją tego, z czym mamy dziś do czynienia. Obecny kryzys będzie się pogłębiał i może być tak, że nie będziemy mogli zachęcić młodych ludzi do pozostania w rolnictwie.
Powróćmy do relacji przetwórca - sieć handlowa. Wiem, że jako „Porozumienie dla Mleczarstwa” wystosowaliście pisma do sieci z prośbą o to, by, proponując przetwórcom ceny, wzięły pod uwagę, jakie są obecnie okoliczności związane chociażby z rosnącymi kosztami produkcji. Jaka była reakcja?
Żadna. Wysłaliśmy pisma do wszystkich sieci, które funkcjonują na polskim rynku, zarówno w języku polskim i angielskim. Nikt nam nawet nie odpowiedział. Więc to świadczy chociażby o braku dobrej woli do tego, by rozmawiać. Nie chcemy uzgodnień, które byłyby uznane za jakąkolwiek formę zmowy cenowej. Chcemy porozmawiać na temat tego, że, biorąc pod uwagę cały łańcuch dostaw, rolnik powinien mieć pewność, iż jeśli będzie produkował, to spółdzielnia będzie mogła sprzedać za godną cenę swoje produkty, a rolnik dostanie pieniądze. My nie mówimy, że sieci handlowe mają nie zarabiać. Jednak nie powinny być jedynymi beneficjentami tego łańcucha.
Czy to nastawienie sieci handlowych może doprowadzić do sytuacji, w której, w czarnym scenariuszu, spółdzielnie mleczarskie będą musiały drastycznie ograniczać produkcję, a nawet zamykać się?
W czarnym scenariuszu to nie jedyny element negatywny. Do nich trzeba dodać bardzo wysokie koszty produkcji, odcięcie nas od dostaw gazu, bardzo wysokie ceny paliw, plus rosnąca presja ze strony pracowników, którzy, z uwagi na wysoką inflację, chcą wyższych wynagrodzeń. To wszystko może doprowadzić do sytuacji, w której część zakładów nie poradzi sobie i z tego rynku zniknie. Rynek zweryfikuje tak naprawdę dopiero okres jesienno – zimowy. Dużo się będzie wtedy działo.
"Nie wiem, czy lobby sieci handlowych jest tak silne, czy strona rządowa nie jest za bardzo zainteresowana tym, żeby patrzeć na interesy naszych polskich zakładów, tylko interesy zagranicznych sieci handlowych" - mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka
Czy jest możliwość wprowadzenia zmian w tych relacjach na poziomie przepisów prawa? Rozmawiacie na ten temat z ministerstwem lub Komisją Europejską?
Nasze pierwsze rozmowy rozpoczęły się podczas pierwszej kadencji pana ministra Marka Sawickiego, później to było kontynuowane przy udziale kolejnych szefów resortu rolnictwa. Próbowaliśmy wielokrotnie dyskutować na temat kodeksu dobrych praktyk, który, zdaniem całego sektora rolno – spożywczego, powinny podpisać sieci. Ale tego nie uczyniły. Potem pojawiła się ustawa o nieuczciwych praktykach handlowych, gdzie w efekcie poszło to później w stronę rządową. I UOKiK skierowało to w zupełnie złą stronę, bo zamiast pilnować relacji sieć handlowa – dostawca, to zaczął kontrolować zakłady i spółdzielnie w kontekście tego, czy nie są łamane relacje między spółdzielnią a dostawcą. Jest to, moim zdaniem, totalną głupotą, bo chyba ktoś zapomniał o tym, że właścicielami spółdzielni są właśnie rolnicy. Nie wiem, czy lobby sieci handlowych jest tak silne, czy strona rządowa nie jest za bardzo zainteresowana tym, żeby patrzeć na interesy naszych polskich zakładów, tylko interesy zagranicznych sieci handlowych. Nie rozumiem tego. I tak naprawdę widać to najbardziej po liście, który wysłaliśmy w lutym, a dziś mamy 2 czerwca i nikt nawet nie raczył na niego odpowiedzieć.
"Jednak bardzo ważne jest, by rolnicy brali udział w podejmowaniu decyzji przyszłościowych spółdzielni mleczarskich" - mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka
Podkreśla pani, że w sektorze mleczarskim w dużej mierze działają spółdzielnie. Czy ta spółdzielczość wpływa pozytywnie na branżę?
Proszę mi wierzyć, że jeśli chodzi o przetwórstwo rolno–spożywcze, a w szczególności przetwórstwo mleczarskie, spółdzielczość jest najlepszym z możliwych rodzajów biznesów. Oczywiście w niektórych krajach jest wiele spółdzielni mieszanych, ale dziś, patrząc na europejskie największe firmy mleczarskie, to są właśnie spółdzielnie, światowe zresztą też, bo nowozelandzka Fronterra to też przecież spółdzielnia. Mamy wiele przykładów spółdzielni mleczarskich, które sobie świetnie biznesowo radzą. Oczywiście bardzo istotna jest kwestia menażerów, którzy wcale nie muszą wywodzić się ze spółdzielczości, tylko znają ten mechanizm. Jednak bardzo ważne jest, by rolnicy brali udział w podejmowaniu decyzji przyszłościowych. Jest to z jednej strony poczucie stabilności dla rolników, ale z drugiej pewność dla spółdzielni, która może inwestować, często wybiegając w bardzo daleką przyszłość, bo ma zapewnione dostawy surowca przez swoich członków spółdzielców. Model ten chociaż wydaje się dość archaiczny - mamy spółdzielnie, które mają ponad 100 lat - dla naszego sektora jest dziś najlepszy.
Mam wrażenie, że gdyby w sektorze trzody chlewnej funkcjonował ten model, ta branża byłaby w innym punkcie rozwojowym, niż w tej chwili jest…
Bardzo możliwe. Znam przykłady świetnych spółdzielni produkujących trzodę chlewną z Hiszpanii. I Hiszpania jest dziś numer jeden, jeśli chodzi o produkcję trzody chlewnej.
Jaka była w ostatnim miesiącu koniunktura na rynku mleka? Czy to prawda, że można zaobserwować spadek zamówień na europejskie mleko na rynkach azjatyckich?
Chiny są i będę dla nas doskonałym rynkiem zbytu, ale tylko na wybrane produkty, szczególnie te o długim terminie przydatności. Prowadząc przez wiele lat kampanie promocyjną „Trade Milk Mleczne Skarby” finansowaną min. z Funduszu Promocji Mleka, udało nam się wprowadzić wiele polskich produktów i firm na ten rynek oraz wzmocnić eksport do tego kraju, który jest potężnym kontrahentem. Ale czas pandemii i teraz zamknięcie tego rynku na spotkania B2B, udział w targach, kłopoty z transportem, to elementy, które przyczyniły się do chwilowej destabilizacji na tym rynku. Jestem przekonana, że chwilowej i w momencie kiedy Chiny ponownie otworzą się w pełni, po pandemii, wszystko wróci na stare tory. Jednakże nie marnujemy czasu i dbając o relacje z Chinami, jednocześnie poszukujemy nowych rynków zbytu dla naszych produktów właśnie w Azji. Okazją do prezentacji naszych polskich produktów i producentów będzie Misja Wysokiego Szczebla do Wietnamu i Singapuru z komisarzem rolnictwa Januszem Wojciechowskim, w której będę uczestniczyła. Te kraje są bardzo zainteresowane szeroką współpracą. Podobnie jak Tajlandia i Malezja, gdzie możemy sprzedawać nasze produkty. Jako Polska Izba Mleka wspieramy działalność eksportową polskich zakładów i spółdzielni mleczarskich, by mogły maksymalnie dywersyfikować swoje rynki zbytu.
Czytaj także: Prawdziwe wzrosty cen w sklepach dopiero przed nami!