Półwędrowna pasieka
Do mojego serca sympatia do pszczół doleciała już dawno, ale z racji gospodarstwa ekologicznego, które prowadzimy, mamy również kontakt z pszczelarzami. Jednym z nich jest pan Mariusz. Pan Mariusz zostawił stolicę i przyjechał na Dolny Śląsk, aby zająć się pszczołami. Szukał spokoju i znalazł go tutaj, choć nadal bywają sytuacje, tak jak ta sprzed kilku dni, które powodują u niego powrót stresu z warszawskich czasów. A było tak:
Pan Mariusz chętnie zabiera zwoje pszczoły na wycieczki po różnych uprawach w okolicy, ale wyprawy na nasze pola lubi szczególnie, bo są ekologiczne. Ładuje ule na przyczepę i wywozi na lipę, na lawendę, na rzepak czy pod las. Któregoś dnia pan Mariusz zaplanował wybrać się z pszczołami na nasze pola obsiane gryką. Wiadomo, że gryka kwitnie obficie, jest „jak śnieg biała”, a pszczoły kochają ją i do tego jeszcze z wzajemnością. Znalezienie pól było o tyle utrudnione, że znajdują się one w trzech różnych miejscach, ale przy pomocy wirtualnej „pineski” na dwa z nich pszczelarz trafił od razu. Problem pojawił się w drodze na trzecie pole, na które musiał przejechać przez małe miasteczko. Pech chciał, że właśnie tego dnia w mieścinie odbywał się wyścig kolarski. Zablokowano wszystkie dojazdy, w tym również ten na gryczane pole. Nie wiem, jakie miny miały pszczoły, które zamiast wyfrunąć na grykę, siedziały w ulach na przyczepie, ale przypuszczam, że ich gospodarz minę miał nietęgą.
Stał demonstracyjnie przed bramką i czekał, aż ktoś ją otworzy. Podjechał samochód policyjny, więc powiało nadzieją. Niestety, szybko zorientował się, że sytuacja rozwija się w kierunku, którego nie oczekiwał ani on, ani tysiące pszczół na przyczepie. - Nie czytał pan informacji o festynie w internecie? - spytał policjant zdawkowo. - W internecie? Panie, ja nie mam czasu obejrzeć wiadomości, a co dopiero szukać waszych ogłoszeń po jakiś portalach - odparł pan Mariusz. Policjant nie dawał za wygraną: - W internecie było wszystko: data i miejsce i wydarzenie. Powinien się pan interesować tym, co się dzieje. Nasz pszczelarz nie posiadał się ze złości: - A wie pan, ile pszczół jest w jednej rodzinie? A zna pan skład miodu? A wie pan, co to jest warroza?... - na co usłyszał w odpowiedzi: - Nie, nie wiem i to mnie nie interesuje! - odparł policjant, a pan Mariusz jakby na te słowa czekał: - No właśnie! Każdego z nas interesuje coś innego. Trudno... ale jakąś zwykłą kartkę na słupie też moglibyście powiesić…
Tym to sposobem powoli, ale skutecznie przybliżyli się do konsensusu: pszczelarz wytłumaczył, dlaczego pszczoły (również te jego) są ważne, a policjant potwierdził, że miód lubi, pszczoły szanuje i dlatego zwykłą kartkę na słupie następnym razem też powieszą. Można? Można. No i dobrze, że można, bo miód gryczany jest nie tylko smaczny, ale i zdrowy, a zwłaszcza ten z ekologicznej gryki.
ZOBACZ TAKŻE: Jak księżyc wpływa na zasiewy? [PODCAST]
- Tagi:
- felieton