Żubr odwiedzał zagrody, wszyscy chcieli się z nim fotografować
Żubr przywędrował z okolic Wałcza
Na terenie Polski, na wolności żyje ok. 2 tysięcy żubrów. Restytucja, czyli przywrócenie gatunku zagrożonego, rozpoczęło się 90 lat temu od przywiezienia do specjalnej zagrody kilku osobników z ogrodu zoologicznego w Berlinie. Dzięki staraniom przyrodników i leśników, Polska może się poszczycić najliczniejszym stadem tych zwierząt na świecie. W rejonie zachodnio-północnej Polski pojawiły się w latach 80. Wówczas to przywieziono osiem osobników z Puszczy Białowieskiej. Przy okazji głośna była wtedy sprawa pewnego wojewódzkiego dygnitarza, który dokonał odstrzału jednego z nich. Tłumaczył ten fakt ponoć atakiem zwierzęcia, tyle tylko, że udowodniono, iż myśliwy strzelał do żubra ze wzniesienia w Puszczy Nadnoteckiej i ekspertyzy wykazały, że zwierzę nie miało fizycznej możliwości zaatakowania myśliwego. Kopytko prawdopodobnie przybył w okolice Poznania i w drogę powrotną w kierunku Piły z okolic Wałcza w województwie zachodnio-pomorskim.
Według opinii leśników, na terenie Wielkopolski przebywa obecnie kilkanaście żubrów, a ich największe skupienie znajduje się na terenie Nadleśnictwa Oborniki. Leśnicy uważają, że liczebność żubrów będzie wzrastała i znane są już przypadki, że żubry odwiedzają gospodarstwa. Podobnie było i z Kopytkiem, który został uwieczniony podczas wizyty na terenie jednego z gospodarstw. Żubr wędrownik upodobał sobie zagrodę pani Anny w Rościnnie. Od niej właśnie pochodzą zdjęcia z tej niecodziennej wizyty. Jednocześnie pani Ania żartowała, że gdy się ludzie dowiedzą o tym, że fotografie są od niej, to znowu będzie miała wycieczki na podwórku. W mediach społecznościowych także pojawiły się humorystyczne wpisy znajomych, na przykład: „Niektórzy sobie kupują psy do pilnowania, a ty od razu z grubej rury”.
Autor też spotkał żubra
Kopytko nie ogranicza się jednak do Rościnna, ponieważ odwiedza również sąsiedni Lechlin, a sołtys tej wsi Paweł Grabiński nazywa żartobliwie ten fakt promocją miejscowości. O tym, że niecodzienny gość może zaskoczyć, niech świadczy fakt, iż 10 marca prezentował się w całej okazałości na polu, tuż przy drodze wojewódzkiej 196 na granicy gmin: Skoki i Wągrowiec. Byłem akurat w podróży samochodem do Wągrowca i gdy minąłem linię lasu zaskoczył mnie, podobnie jak i innych kierowców, jego widok. Kopytko wyraźnie wpłynął na poprawę samopoczucia mojej 10-letniej córeczki, która była nieco markotna przez zaplanowana wizytą u lekarza.
We wtorek 16 marca zakończyła się romantyczna wyprawa Kopytka w Polskę. Samiec został tymczasowo uśpiony i przetransportowany w okolice Wałcza, gdzie przebywają inne osobniki tego gatunku.
Przepiękne zdjęcia Kopytki udostępnił Tomasz Obst ze Skoków, który jest pasjonatem survivalu, prowadzącym na co dzień sklep z artykułami militarnymi.
Czytaj także: