Hodowca trzody: Wybito nam 4 tys. sztuk świń!
Zbulwersowana rolniczka ujawnia niewygodne dla rządu i weterynarii informacje w sprawie walki z ASF!
Alina Ojdana z okolic Hajnówka (woj. podlaskie) nie przebierała w słowach podczas swego wystąpienia na posiedzeniu sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Podczas obrad, które miały miejsce we wtorek, 15 listopada debatowano na temat walki z afrykańskim pomorem świń. Wśród wypowiadających się była Alina Ojdana. Jak podała, na fermie jej syna wykryto przypadek ASF.
- Dziękuję za możliwość zabrania głosu po 4 miesiącach. Tyle czasu minęło od wystąpienia w naszym gospodarstwie przypadku ASF. Bardzo cieszymy się, że pan minister i lekarze weterynarii są z nami - powiedziała Alina Ojdana.
Czytaj także: Zakłady mięsne nie chcą skupować tuczników na konserwy? KLIK
Wyjaśniła, iż chciałaby zdementować plotki i nieprawdziwe stwierdzenia wiceminister Ewę Lech i wiceministra Jacka Boguckiego „o tym, jak to rolnikom, u których w gospodarstwach wykryto przypadki ASF, wypłacono odszkodowania". - Jadąc na spotkanie dostaliśmy kolejne wiadomości, że żadne z gospodarstw, u których wykryto przypadki ASF nie otrzymało odszkodowania, a niektórzy nie uzyskali nawet decyzji - wyjaśniła. Opisała w jaki sposób podejmowano działania w chwil, gdy wykryto przypadek ASF.
- W Hajnówce powiatowy lekarz weterynarii dopiero po 24 godzinach zaczął szukać środków do zwalczania przypadku ASF. 3 dni po jego wykryciu znaleziony został martwy dzik w odległości 5 km od mojej 4 tysięcznej fermy. Jaka była bioasekuracja naszego powiatowego lekarza weterynarii? Wysyła ludzi, każąc zakopać dzika bez pobrania prób. Mamy nagrania materiałowe dowodzące temu! - tłumaczyła.
Alina Ojdana wyjaśniła, że wspólnie z innymi rolnikami protestowała, by wypłacono im odszkodowania. - Protestowaliśmy tylko dlatego, żeby wypłacono nam odszkodowania za to, co zabrał nam polski rząd. Okradziono nas! Żadna władza, nawet ta komunistyczna nie przyszła w bały dzień, nie zniszczyła gospodarstwa! Mój syn, który prowadzi to gospodarstwo ma 27 lat, zutylizowaliście wszystko, co miał. Do dziś nie dostał złotówki odszkodowania. Ale powiatowy lekarz weterynarii w Hajnówce mógł kopać dzika z ASF, bo przyszły potwierdzenia wyniku, że dzik w promieniu 4 km od mojej fermy miał ASF. Moje pytanie: ile wokół mojej fermy zostało zakopanych dzików z ASF? Gdzie była wtedy bioasekuracja weterynarii? - mówiła.
Czytaj także: Ostre słowa rolników w Sejmie KLIK
Obecny na posiedzeniu KRRW zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski wyjaśnił, iż odszkodowania nie przysługują tym rolnikom, którzy w momencie wykrycia pomoru świń nie spełniają wymagań w zakresie identyfikacji i rejestracji świń. - Tutaj rzeczywiście jest tak, że części gospodarstw odmówiono w ogóle przyznania odszkodowań. Do końca roku będą na pewno zapłacone odszkodowania gospodarstwom, którym decyzje zostały wydane. Mówię o wybitych świniach w związku z wykryciem ogniska ASF - powiedział Krzysztof Jażdżewski.
W przypadku działań powiatowego lekarza weterynarii w Hajnówce, przedstawiciel ministerstwa oznajmił, że jest to dość poważne oskarżenie. - Mam nadzieję, że sprawa jest zgłoszona na policję, bo ja znam trochę inną wersję wydarzeń, ale jeśli państwo twierdzicie, że było inaczej, niech to zbadają organy ścigania - odparł Krzysztof Jażdżewski.
Czytaj także: Utylizują świnie, bo nie mają gdzie ich sprzedać! KLIK