Czy dzieciom na wsi grozi otyłość?
Kameralny dom na wsi, dużo zielonej przestrzeni, gdzie dzieci mogą do woli bawić się z rówieśnikami i cieszyć się latem. Pola, zwierzęta, domowe warunki i jedzenie kojarzą się najczęściej z polską wsią. Rytm życia mieszkańców znacznie odbiega od tego miejskiego. Czy pozyskane produkty w wiejskim klimacie służą dzieciom? Jak wygląda, a jak powinna wyglądać ich codzienna dieta?
Czymś naturalnym powinny być posiłki ekologiczne, komponowane na bazie produktów pochodzących z własnego gospodarstwa. Wiejskie, tradycyjne przysmaki to m.in. białe sery, kapusta kiszona, własne pomidory, ogórki, jaja, mleko, miód, przecier pomidorowy bez konserwantów i ulepszaczy oraz dżemy i konfitury. Czy rzeczywiście tak jest?
Dzieci muszą dobrze jeść, żeby się uczyć, kontaktować z rówieśnikami i wykorzystać maksymalnie swoje możliwości. Ich posiłki powinny być właściwie skomponowane, by dostarczyły im odpowiedniej ilości energii, białka, kwasów tłuszczowych, węglowodanów, a co najważniejsze witamin i składników mineralnych, zwłaszcza witamin A, C i D oraz wapnia.
Trudno jest jednak ułożyć samodzielnie jadłospis dla dziecka. Przeciętny rodzic nie ma takiej wiedzy, a nawet, gdy już wie, często nie ma czasu, żeby przygotować odpowiednie posiłki. Co więcej, dzieci często odmawiają spożycia tego, co jest zdrowe, a ponadto rodzice uważają, że dzieci powinny jeść jak najszybciej w taki sposób, jak dorośli. Z dietetycznego punktu widzenia nie należy wprowadzać zbyt szybko niektórych produktów, które mogłyby w konsekwencji doprowadzić do wystąpienia alergii u dziecka i problemów z funkcjonowaniem jelit. Rodzice w dobrej wierze nieświadomie mogą zaszkodzić dziecku, podając mu mleko „prosto od krowy” bądź inne naturalne wyroby np. sery produkowane sposobem domowym czy też chleb.
Czy dzieciom mieszkającym na wsi i odżywiającym się lepiej nie grozi otyłość? Niestety grozi. Zarówno na obszarach miejskich, jak i wiejskich dieta składająca się tłuszczów nasyconych, rafinowanych cukrów oraz soli w połączeniu z siedzącym trybem życia powoduje zwiększone ryzyko otyłości i występowania chorób przewlekłych.
Dostępność wszystkich produktów jest tak duża, że wachlarz niezdrowych, ale za to bardzo atrakcyjnych dla dzieci produktów wciąż rośnie, a one od nich nie stronią, wręcz przeciwnie. Zakazany owoc kusi najbardziej. Zatem zastanówmy się, zanim odmówimy dziecku cukierka w domu, ponieważ prawdopodobnie sięgnie po ilość przynajmniej dwa razy większą poza naszą wiedzą u kolegów, na podwórku czy też w szkolnym sklepiku.
W ogródku warzyw pod dostatkiem, więc gdzie tkwi problem? Namówienie dziecka do zjedzenia porcji warzyw pieczołowicie przygotowanych, świeżych i bogatych w witaminy, kończy się niestety sromotną porażką rodzica. Mimo wszystko warto próbować, gdyż właściwa dieta i odpowiednio ukształtowane nawyki żywieniowe u małego Jasia pomogą przyszłemu Janowi uniknąć wielu chorób. Niemniej nie warto zmuszać dziecka do jedzenia warzyw, których nie lubi. Może skutkować to efektem odwrotnym, ponieważ nie sięgnie nawet po ten jeden rodzaj warzyw, który ewentualnie mile był widziany na talerzu. Dziecko z czasem decyduje się na nowe smaki i produkty pod warunkiem, że ma kogo w tym względzie naśladować.
A co ze sportem? Oczywiście, grzechem nie byłby słodki deser od czasu do czasu, gdyby tylko był ruch. Niestety większość polskich dzieci woli spędzać czas przed komputerem, jedynie co piąte aktywnie spędza czas na świeżym powietrzu. Kluczowym pozytywem przemawiającym na korzyść dzieci żyjących na polskich wsiach jest niski odsetek alergii występujących wśród nich. Okazuje się, że są one dwa razy mniej narażone na uczulenia po zjedzeniu np. ryb czy orzechów. Skłonność do alergii może być wynikiem dorastania w zanieczyszczonym środowisku - mieście. Ten czynnik ma również znaczenie w rozwoju astmy i alergicznego nieżytu nosa. Poza tym dzieci mieszkające na wsi od urodzenia mają kontakt z bakteriami, które w przyszłości będą chronić je przed uczuleniami.
Statystyki pokazują, że maluchy wychowane w dużych aglomeracjach znacznie częściej niż ich rówieśnicy z małych miejscowości chorują na bezpłodność, otyłość, depresję, krótkowzroczność, a nawet raka. Wyższy poziom zanieczyszczeń w miastach powoduje m.in. nadmierny wzrost płodu, który może być ściśle powiązany z późniejszą otyłością, nadpobudliwością, przedwczesnym dojrzewaniem, problemami z płodnością, a nawet nowotworami piersi, prostaty i płuc. Ponadto badania wykazały, że miejskie zanieczyszczenia powodują u dzieci zmiany metaboliczne, które podwyższają poziom cukru we krwi, co w przyszłości może grozić cukrzycą.
Tradycyjna, wiejskiego pochodzenia żywność charakteryzuje się walorami smakowymi, zapachowymi, a przede wszystkim zdrowotnymi. Niezaprzeczalnie zdrowe i wartościowe produkty wiejskie powinny być podawane jednak w odpowiedniej ilości i proporcjach. Dużo - wcale nie znaczy zdrowo. Oszczędźmy dzieciom zdań: „talerz musi być pusty”, „zjedz do końca”, ponieważ nie tylko zmuszamy je do zjedzenia ponad siłę, ale uczymy maniery, która utrudnia prawidłową ocenę sytości czy najedzenia się w przyszłości. Natomiast skład wielu produktów oraz „ekologiczne” pochodzenie zależą od uczciwości gospodarza. Nie wszystko, co naturalne, takie jest. Większość „serków wiejskich” dostępnych na sklepowych półkach nawet w połowie nie jest tym, co obiecuje producent. Niestety nazwa produktu nie zobowiązuje, ale na opakowaniu widnieje skład, który dla konsumenta powinien być przestrogą.