Ma 21 lat i wyhodował kilka czempionów. "Zaczęło się od małego konika" [VIDEO]

Gdy odwiedzamy gospodarstwo państwa Grabarczyków w woj. łódzkim, od razu widzimy, że to konie grają tu pierwsze skrzypce.
ZOBACZ WIDEO:
Jak opowiada nam głowa rodziny – pan Rafał - głównym motorem napędowym wszystkich zmian jest tu jego syn, Dawid.
– Obydwoje z żoną pracujemy zawodowo, wywodzimy się z gospodarstw rodzinnych. Ale to wszystko tutaj - zaczęło się właśnie od syna Dawida. Konie to jego ogromna pasja – opowiada nam pan Rafał.
Jak wspomina z uśmiechem, cała hodowla zaczynała się de facto „od jednego małego konika”. Siedem lat temu kupił z żoną obecne gospodarstwo, zaczynając tworzyć je praktycznie od zera.
- Nie ukrywam, że marzyło nam się własne gospodarstwo z żoną. Dawid nas tak trochę bardziej zmobilizował, bo zaczął wtedy jeździć w szkółkach jeździeckich. No i już później własnego konika trzymał u dziadków. Z czasem zaczynało się to fajnie rozwijać – opowiada nam głowa rodziny.
Początki były jeszcze niepozorne – zaczynano od małych kucy walijskich. - W tej chwili syn poszedł już w duże konie śląskie – mówi nam pan Rafał.
Hodowla koni to pasja, która uzależnia
Dawid, czyli główny „prowodyr” tego pięknego przedsięwzięcia, jest członkiem Polskiego Związku Hodowców Koni już od 13. roku życia. A miłość do tych zwierząt ma właściwie we krwi.
- Pasja jest praktycznie od urodzenia, jak to się mówi „wyssana z mlekiem matki” – śmieje się Dawid Grabarczyk, który ma obecnie 21 lat.
Jak zaznacza, w środowisku jest nawet pewne stwierdzenie – określające wspomniane zamiłowanie. - Z innymi hodowcami śmiejemy się, że to już jest po prostu choroba. Można powiedzieć: uzależnienie. Jak już się zacznie od tego jednego konia - to człowiek to załapie i później są następne i następne… I rozwija się to w sumie tak naturalnie – mówi nam Dawid.
Warto jednak dodać, że wspomniana pasja wymaga ogromnego zaangażowania.
21-latek przyznaje, że życie prywatne często musi ustępować obowiązkom w stajni.
- Miałem tak ze swoją studniówką. Musiałem wrócić wcześniej, ponieważ źrebiła mi się klacz i nie było zmiłuj się - trzeba było wracać do domu i odebrać poród – wspomina.
Hodowla koni. Czy jest przepis na czempiona?
Ciężka praca jednak popłaca. W stajni państwa Grabarczyków znaleźć dziś można czempiony regionalne i Polski.
Jedną z nich jest klacz Apasionata Jarla, wiceczempionka Polski i czempionka województwa łódzkiego.
- Jej córka w ubiegłym roku zdobyła tytuł czempiona Polski. Jest też klacz Ajsa, która uczestniczy w programie ochrony zasobów genetycznych koni rasy śląskiej. Aktualnie ma 7 lat, ale już jako roczna sięgnęła po swoje trofeum – mówi nam młody hodowca.
Przepis na wyhodowanie czempiona? Dawid jest z nami szczery.
- Nie ma przepisu. To jest tylko i wyłącznie genetyka i natura. Może być najlepsza matka i najlepszy ojciec, i z tego może nie wyjść czempion – opisuje.
I dodaje wprost: Z własnego doświadczenia wiem, że miałem trzy klacze i z tej najgorszej wyszedł najlepszy źrebak. Gdyby to było takie proste, to by wszyscy wygrywali.
Hodowla koni: praca kluczem do sukcesu
Kluczem do sukcesu jest więc po prostu... ciężka praca i duża uwaga poświęcana na co dzień zwierzętom. Potwierdza to nam także pan Rafał, podkreślając zaangażowanie syna w hodowlę. Z końmi pracuje się tu już od samego początku.
- My zawsze mamy taki zwyczaj, że takie 2-, 3-miesięczne źrebaczki to już sobie wiążemy, zaprzęgamy, tak jak to kiedyś nasi dziadkowie jeździli. Małe źrebaki chodzą z matkami, biegają przy bryczce i to też dużo je uczy – opowiada Dawid.
Hala jako stajnia
Hodowcy z woj. łódzkiego opowiadają nam, że zanim wszystko nabrało obecnego kształtu, konie trzymane były „wszędzie, gdzie był jakiś wolny kąt”. Było to niepraktyczne i czasochłonne.
Rodzina zaczęła szukać więc rozwiązania, które pozwoliłoby umieścić wszystkie zwierzęta w jednym miejscu i usprawnić codzienny obrządek.
- Pomysł na halę łukową był bardzo spontaniczny. Mieliśmy z tatą plany na halę murowaną, aczkolwiek w sumie w tydzień czasu zapadła decyzja na halę łukową – opowiada Dawid.
Inspirację znaleźli na targach rolniczych w Kielcach. Początkowo obiekt o wymiarach 10x20 metrów miał służyć jako magazyn na słomę i maszyny, ale Dawid szybko zaadaptował go na potrzeby koni.
- Niestety, syn szybko wypchnął mnie z maszynami – śmieje się pan Rafał, sugerując jednocześnie, że w planach jest już budowa kolejnej hali – właśnie na „wypchnięte” maszyny.
Dziś, jak zaznacza rodzina z woj. łódzkiego, nowa stajnia okazała się strzałem w dziesiątkę. - Montaż odbył się w 3 dni – wspomina pan Rafał.
Obiekt był w międzyczasie modyfikowany – by ostatecznie w pełni dostosować go do potrzeb hodowli – posiada wentylację, a wewnątrz zbudowano solidne boksy. Te dla klaczy ze źrebakami mają nawet murowane ściany, by zapewnić im bezpieczeństwo podczas porodów.
Rynek jest trudny, ale dobry koń zawsze się obroni
Hodowla koni to nie tylko pasja, ale i biznes. Niestety, Dawid przyznaje, że obecnie rynek jest trudny a opłacalność to dziś bardziej wychodzenie na „zero”.
- Gdyby nie pomoc rodziców, to na pewno ciężko by było tutaj tę hodowlę tak utrzymać – opowiada wprost 21-latek.
Mimo to Grabarczykowie nie mają problemu ze sprzedażą swoich koni. Ich sekret tkwi w doskonałym przygotowaniu zwierząt.
- Nasze konie są wszystkiego nauczone, lgną do ludzi. Najgorzej jest sprzedać takie młode, co nic nie potrafią jeszcze – tłumaczy Dawid.
Konie z ich hodowli trafiają najczęściej do prywatnych właścicieli, którzy szukają spokojnego wierzchowca do rekreacji, czy do amatorskiego sportu. Największą satysfakcję dają jednak informacje zwrotne od nowych właścicieli.
- Bardzo fajnie, jak się dostaje informacje, że ludzie są naprawdę zadowoleni, przysyłają nam zdjęcia – opowiada pan Rafał.
Wspólny sukces
Choć to Dawid jest generalnie twarzą całej hodowli, na wspólny sukces pracuje jednak ciężko cała rodzina.
Pan Rafał dba m.in. o produkcję roślinną i park maszynowy, pomaga też jego żona i najmłodszy syn, Stasiu, który chętnie towarzyszy starszemu bratu.
To właśnie ta współpraca i wzajemne wsparcie sprawiają, że gospodarstwo z województwa łódzkiego jest miejscem, w którym marzenia przerodziły się w realne sukcesy.
Sam Dawid mówi nam z uśmiechem na koniec wprost: „Nie wyobrażam sobie życia bez tego”.
- Tagi:
- hodowla koni
- konie