Tę rasę wybrali dla pieniędzy. Jakie dopłaty i za ile można sprzedać sztukę?

Gospodarstwo z 20-letnim stażem i rasą zachowawczą
Przed 20-laty Radosław Danilewicz otrzymał od rodziców 12 hektarów gruntów oraz zwierzęta, których hodowlą zajmowano się od zawsze. Dzisiaj gospodarują, mając do pomocy córkę Zuzannę i syna Wojtka, na 150 hektarach użytków zielonych oraz 100 hektarach gruntów ornych w IV, V i VI klasie bonitacyjnej.
Hodowlę białogrzbietych poprzedziła hodowla bydła rasy limousine. Czyim pomysłem było przejście na rasę zachowawczą?
- Męża! Mąż z dnia na dzień, oglądając rasy staropolskie na you-tubie, stwierdził, że wymieniamy stado z limousine na białogrzbiete i to nie było raczej pytanie, lecz stwierdzenie. Potem porozmawialiśmy oczywiście spokojnie na ten temat i zaczęliśmy dzwonić po uniwersytetach, federacjach i szukać na OLX-ach i innych ogłoszeniach, gdzie można kupić białogrzbiete – mówi żona, a mąż dodaje: - Zrobiliśmy ponad 30 tys. kilometrów, jechaliśmy wszędzie, gdzie były białogrzbiete na sprzedaż. Wszystkim się wydawało, że jest taki zbyt na białogrzbiete, że nie do wiary, bo cokolwiek się pokazało, to zaraz znikało – wspomina Joanna Danilewicz.
Z wypowiedzi gospodyni wynika, że mięso białogrzbietych jest w smaku wyjątkowo delikatne, soczyste i aromatyczne. Potwierdza to również jej mąż Radosław: - Tatar z tego mięsa jest super. Wręcz nie można oderwać się od stołu. Moim marzeniem jest pobudowanie przetwórni, ale póki co mamy dużo pracy z hektarami i zwierzętami. Nasze dzieci zaczynają nam pomagać, ale przyszłość pokaże, czy będą chciały to robić zawodowo.
Pogłowie białogrzbietej
Białogrzbieta jest jedną z czterech ras zachowawczych bydła. Wszystkie rasy pochodzą z tzw. ściany wschodniej, czyli na wschód od Wisły. O ile w latach 80-tych ich pogłowie nie było zagrożone, a widok wypasających się na pastwiskach czymś powszednim, o tyle kolejne dziesięciolecie przyniosło ze sobą wprowadzenie do hodowli krów takich jak np. HF, które gwarantowały co najmniej podwojenie ilości pozyskiwanego mleka. Czystość genetyczna ras zachowawczych zaczęła zanikać do tego stopnia, że w latach 90-tych były w Polsce 2 białogrzbiete. W roku 2021 ich pogłowie liczyło 670 sztuk, a to za sprawą ochronnych i wspierających programów państwa.
- My chronimy geny, które posiada białogrzbieta. Teraz wszystkie rasy są intensyfikowane. Chcemy coraz więcej mleka, coraz więcej mięsa. Tutaj dbamy o zachowanie tych genów, na wypadek gdyby trzeba było cofnąć się parę kroków - uzupełnia Radosław Danilewicz.
Białogrzbieta jest tzw. rasą uniwersalną, czyli nadaje się zarówno do hodowli mlecznej, jak i mięsnej. Danilewiczowie wybrali drugi profil i chwalą sobie nie tylko walory smakowe mięsa, ale również spokojne usposobienie zwierząt i ich odporność na stres. Krowy tej rasy charakteryzują się bezproblemowością w wycieleniu i są dobrymi matkami opiekującymi się troskliwie cielakami, które po 6 miesiącach osiągają wagę 250 kg.
Cechy białogrzbietej
Aby krowa białogrzbieta mogła być uznana za czystą rasowo, musi spełniać kryteria, które wymienia hodowca z Radolinka, pokazując na poszczególne sztuki w swoim stadzie:
- Mamy wszystkie trzy istniejące typy: czarno-boczaste, czerwono-boczaste i żuławki. Jeśli spojrzymy na tę czerwoną, to musi mieć czerwoną śluzawicę, czerwoną obwódka oczu, czerwone uszy i biały pas szerokości 20 centymetrów biegnący od śluzawicy do ogona. Ona jest piękna, ale gdyby miała być idealna to musiałaby mieć bardziej czerwony bok. Ta czarna jest idealna – mówi gospodarz, pokazując na zaokrągloną krowę z wyrazistym białym grzbietem.
Dlaczego białogrzbieta?
Odpowiedź gospodarza na to pytanie brzmi krótko:
- Dla pieniędzy. Ja pracuję dla pieniędzy. Nie jestem idealistą, lecz normalnym gospodarzem. Jeżeli zgadza mi się w portfelu, to jest w porządku. Z racji programu ras zachowawczych wypłacane jest rocznie 1750 zł za sztukę (gdy zaczynali hodowlę w 2021 dopłaty te wynosiły 2500 zł.) a jak mówi gospodarz – jest ta sama praca jak przy limousenach.
Gospodarstwo jest ekologiczne, lecz zwierzęta są w konwencji. Dlaczego? - Ano dlatego, że w ekologii nie ma dodatkowych pieniędzy na bydło. Po co produkować góry papierów, które zajmują i kosztują bardzo dużo czasu? - pyta retorycznie Radosław Danilewicz.
W sprzedaży zacielona jałówka hodowlana kosztuje 7000 zł netto. - My sprzedajemy nie na wagę lecz genetykę – mówi rozmówca, a pytany o koniunkturę dodaje: - Koniunktura całego rolnictwa jest słaba. Umowa Mercosur, umowa z Ukrainą - ludzie nie chcą inwestować pieniędzy. Ci, którzy już są rozkręceni, ciągną dalej.
A gdyby jeszcze raz był rok 2021 i mieliby podejmować decyzję w dzisiejszych warunkach, czy postawiliby na rasę zachowawczą?- Ja postawiłbym na kozy – mówi mąż, a żona odpowiada: - A ja nie.
Dokumentacja i profilaktyka niezbędne do dopłat do rasy zachowawczej
Prace zootechniczne i wynikające z dobrostanu zwierząt np. profilaktyka szczepień, pielęgnacja racic, odrobaczanie, ważenie i mierzenie zwierząt wykonywane są przez całą rodzinę. Wspomniana góra papierów spoczywa na głowie Joanny Danilewicz:
- Powoli wciągam w tę pracę Zuzannę, gdyż jesteśmy w programie Ochrony Zasobów Genetycznych i to generuje najwięcej dokumentacji. Każdą krowę trzeba przed wypuszczeniem na pastwisko wiosną i po jej powrocie jesienią zmierzyć, zważyć, wyniki zapisać we wszystkich potrzebnych dokumentach i wysłać do Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Na wszystko są wyznaczone terminy. Trzeba sporządzić listy krów, które kwalifikują się do płatności oraz listę sztuk rezerwowych, wysłać wszystko do Lublina, a następnie po zakwalifikowaniu poszczególnych sztuk przekazać do agencji - wyjaśnia odpowiedzialna za dokumentację gospodyni.
Danilewiczowie chwalą sobie współpracę z Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie, gdyż fachowcy opiekujący się nimi zawsze są do dyspozycji - w doradzaniu, podpowiadaniu czy wyjaśnianiu potrzebnych kwestii związanych z hodowlą.
Czas wolny hodowców
Okazuje się, że pomimo zabiegania i góry papierów gospodarze mogą sobie pozwolić zarówno czasowo, jak i finansowo na urlop. Zwierzęta zostają pod sprawdzoną opieką Zuzy i Wojtka a oni wyjeżdżają, aby odpocząć od biurokracji i zadbać o zdrowie. Właśnie zdrowie i zmniejszenie biurokracji stoją na samej górze ich listy życzeń.