500 zł na krowę i 100 zł na tucznika jeszcze w tym roku?
Minister rolnictwa wierzy, że jest to możliwe. Ale decyzja będzie leżała po stronie Unii Europejskiej.
Szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski na konferencji prasowej w Bydgoszczy zapowiedział, że dopłata do hodowli krów i świń jest możliwa jeszcze w tym roku. Ale czy plany rządu urzeczywistnią się, będzie wiadomo dopiero w czerwcu - bo wtedy odbędzie się komitet w Brukseli.
O dopłatach do produkcji zwierzęcej zrobiło się głośno po wystąpieniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na sobotniej konwencji wyborczej. Zapowiedział wówczas, że dopłaty mają wynieść najmniej 100 złotych od jednego tucznika i 500 zł od jednej krowy. Ale, jak zapowiedział prezes PiS, wysokości stawek mogą być może nawet większe.
Dopiero na drugi dzień pojawiły się szczątkowe wyjaśnienia, że to wsparcie finansowe ma pochodzić z budżetu unijnego i dotyczyć rozdania środków w nowej Wspólnej Polityce Rolnej Unii Europejskiej 2021-2027. Poza tym jak niektórzy twierdzą, dopłata ma być przyznana tylko do świń utrzymywanych na ściółce i krów wypasanych na pastwiskach.
Ogromnym zaskoczeniem dla wielu były słowa wypowiedziane przez ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego w poniedziałek, który stwierdził, że wypłata tych dopłat może nastąpić wcześniej - nawet w tym roku! Gorąco zapewnił, że będzie o to zabiegał. Dodał jednak, że decyzja ostateczna będzie już leżeć po stronie Komisji Europejskiej, a zapadnie ona dopiero w czerwcu, bo dopiero wtedy ma miejsce posiedzenie decydentów w Brukseli.
Wielu komentuje, że nagłe i obfite obietnice obecnego rządu mają przekonać wyborców do głosowania na partię rządzącą w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.