Ekologiczny kurczak - jak wygląda produkcja?
Jak długo rośnie brojler ekologiczny? Czym jest karmiony? Gdzie można go sprzedać — kupić? Czy taka produkcja się opłaca?
Kurczak ekologiczny jest hodowany przez pana Macieja Zdziarskiego, który ma 61 lat, żonę, dwoje dzieci i sześcioro wnucząt. Z wykształcenia jest technikiem rolnikiem, ale z umiłowania jeszcze do tego ekologiem. Wraz z synem gospodarują na 150 hektarach w Łabiszynie, w powiecie żnińskim (woj. kujawsko-pomorskie). Rodzina ojca przybyła na te tereny w latach 30-tych z okolic Żywca, więc jak to mówi pan Maciej — pochodzą z gór. Pan Maciej opowie, jak przebiega ekologiczny chów brojlerów, jak długo rośnie kurczak oraz ile żyje brojler, zanim jest gotowy do uboju.
Panie Macieju jak duże jest wasze gospodarstwo?
Dziadek ze strony ojca zaczynał od 6 hektarów. Przybyli w te strony w poszukiwaniu ziemi. Znaleźli ją tutaj, zamieszkali w ziemiance i dopiero po wojnie, gdy ojciec wrócił z Niemiec, dokąd został wywieziony na przymusowe prace, pobudowali dom. Dzisiaj mieszka w nim nasz syn z rodziną, a my z 88-letnią mamą mieszkamy po sąsiedzku. Gospodarujemy razem na 150 hektarach, bo tak jest łatwiej i korzystniej, chociażby ze względu na płodozmian i sprzęt, ale są to dwie osobne działalności po ok. 75 hektarów każda. Syn ma bydło mięsne w ilości ok. 50 matek, a ja trzodę chlewną — ok. 250 tuczników rocznie, których hodowla odbywa się w trybie zamkniętym oraz kurczaki mięsne, czyli brojlery. Wszystko w trybie ekologicznym.
Skąd wziął się u pana pomysł na ekologię?
A to jest osobna historia... Mamy na gospodarstwie masarnię z lat 90-tych, którą pobudował jeszcze mój ojciec. Muszę się pochwalić, że jesteśmy jednymi z pierwszych przetwórców w Polsce, jeżeli chodzi o ekologię. W 2002 roku rozpoczęliśmy naszą przetwórczą działalność i to w momencie, gdy zdaliśmy sobie sprawę z ogromnego pędu do chemii w przetwórstwie mięsnym, którego częścią również my byliśmy. Rok 2002 był początkiem tematu ekologii w naszym regionie. Powstało kilka gospodarstw, które na małą skalę zaczęły hodować ekologiczne świnie. Wprawdzie nie mieliśmy wtedy jeszcze statusu gospodarstwa i przetwórstwa ekologicznego, ale skupowaliśmy tę ekologiczną trzodę, przerabialiśmy i sprzedawaliśmy jako wyroby z mięsa ekologicznego bez jakichkolwiek konwencjonalnych ulepszaczy. Stąd był już tylko mały krok do tego, abyśmy sami zostali ekologami.
Długo zajmuje się pan drobiem?
Powiem tak: ogólnie mamy brojlery od ok. 7 lat, ale dopiero teraz można powiedzieć, że całość nabrała sensu i ładu, gdy udało nam się zdobyć pozwolenie na ubój. Jest to tzw. mikro-ubojnia, w ramach której mamy zezwolenie na ubój do 10 tysięcy brojlerów rocznie, choć tej normy nie wykorzystujemy. Na dzień dzisiejszy to nam wystarcza. Brojlery z gatunku rossa, sprzedajemy w tzw. sprzedaży bezpośredniej, na jarmarkach ekologicznych oraz do sklepów i trzech supermarketów. Chciałbym rozwinąć tę działalność dalej, bo widzę, że jest duży popyt na drób ekologiczny.
Jak można wyobrazić sobie życie takiego kurczaka u was? Gdzie jest jego początek?
Z pobliskiej wylęgarni zaopatrujemy się w 2-dniowe pisklaki w ilości 500-600 sztuk. Na początku przebywają one w specjalnym pomieszczeniu, gdzie temperatura wynosi ok. 30 stopni, a po 4 tygodniach wędrują do kurnika, który o tyle jest ciekawy i inny, że mobilny. W zależności od etapu rozwoju przesuwamy ten kurnik tak, aby kurczęta miały odpowiednie na ich wiek warunki. Taki kurnik bardzo mocno wspiera ekologiczny chów drobiu.
Po jakim czasie brojler jest ekologiczny?... Bo przecież pochodzi z konwencjonalnej wylęgarni.
W kwestii tego, ile rośnie kurczak ekologiczny do uboju, to przepisy mówią o 75 dniach, choć do niedawna było to 81 dni. U mnie brojler żyje do ok. 100 dni, gdyż ubijamy je według zapotrzebowania i bez presji czasowej. To, jak długo żyje brojler, zależy więc od hodowcy. Minimalny czas to 75 dni i wtedy może zostać uznany za ekologicznego. Natomiast w moim przypadku jest to zazwyczaj dłuższy czas, bo ubijamy kurczaki wtedy, gdy jest taka potrzeba.
Czytaj także: Lokalna ekologia przyszłością na rynku mleka?
Oj, to można powiedzieć, że te pana brojlery są długowieczne...
Tak można powiedzieć. Ważną kwestią jest to, czym jest karmiony kurczak ekologiczny. Pierwsza faza żywienia trwa u brojlera ok. 4 tygodni. W tym czasie dostaje paszę o specjalnym składzie, na której osiąga ok. 600 g. żywej wagi. Następnie przechodzi na paszę, którą jest karmiony już do końca swojego życia. W jej skład wchodzi gotowa pasza ekologiczna, ale dodaję do niej swoje zboża, w tym również strączkowe. W następnych dwóch miesiącach brojlery osiągają około 2 kilogramów, czyli po 90 dniach mają około 2,6 – 2,8 kg i nie więcej.
Czy mógłby pan powiedzieć, na czym polega różnica między chowem ekologicznym a konwencjonalnym?
Muszę pani powiedzieć, że jest to dla mnie trudny temat, ponieważ nie mam zielonego pojęcia, na czym polega konwencja. Nie za bardzo wiem też, jaka jest różnica między chowem ekologicznym a konwencjonalnym. Ja zawsze chowałem moje kurczaki ekologicznie, więc mogę pani powiedzieć, na czym polega ich ekologiczny chów. Oprócz wspomnianej, certyfikowanej paszy i zboża, w naszym gospodarstwie podajemy jeszcze, a zwłaszcza zimą, kiszonkę lucerny. Zawieszamy ją w specjalnych siatkach i te kury ją sobie wydziobują, mając przy okazji nie tylko zdrowy dodatek białka, ale też ciekawe zajęcie i ruch. U nas tak hoduje się ekologicznego kurczaka.
To bardzo ciekawe, co pan mówi o ruchu, bo słyszałam ostatnio, że brojler konwencjonalny ze względu na swoją budowę oraz tempo przyrostu, pokonuje przez całe swoje życie odcinek 15 metrów. To u pana one tracą na wadze przez ten ruch...
Może być, ale mięso jest przez to lepszej jakości. Mało tego. One mają i tak dużo ruchu, bo koniczynę dostają tylko zimą, natomiast wiosną, latem i jesienią połowę swojego życia przebywają na zewnątrz. Przez to, że nasz kurnik jest mobilny, możemy go przesuwać w miejsca, gdzie trawa odrosła i nie jest wydeptana. W zamknięciu mają również zagwarantowaną odpowiednią przestrzeń, która jest podyktowana wymogami chowu ekologicznego i wynosi w przeliczeniu na dorosłe brojlery: 7 szt. /m². Najgorzej było zeszłego roku, gdy to panowała ptasia grypa i nie wolno nam było wypuszczać ich na zewnątrz. Sama widzi pani, jak to wygląda: z jednej strony ekologia, a z drugiej ptasia grypa. Żal było patrzeć na nie, bo to ani nie poskubały trawy, ani nie podrapały w piasku. W okresie gdy były zamknięte, wrzucaliśmy im żwir do kurnika, aby miały, chociaż namiastkę wolności. Muszę się pani przyznać, że kiedyś nawet przeprowadziłem eksperyment polegający na tym, że zbudowałem grzędę w nadziei, że te nasze brojlery na niej sobie posiedzą. Niestety, eksperyment się nie udał, bo przegrał z genetyką brojlera. Te kury nie wiedzą, do czego służy grzęda. (śmiech)
Czytaj także: Poidła dla drobiu - jakie wybrać?
Co jest trudne dla pana w ekologii?
Chyba świadomość niektórych klientów... bo nieraz trudno im dogodzić. Z jednej strony chcą mięso ekologiczne, a z drugiej — oczekiwaliby, aby tuszka, czyli pierś takiego kurczaka ważyła pół kilograma, a reszty najlepiej, aby w sumie nie było. (śmiech) Tego nie da się pogodzić. Ekologiczny drób nie ma wysokiej masy, bo do jego chowu nie stosujemy żadnych antybiotyków. Jeśli ktoś będzie chciał pani sprzedać kiedyś kurczaka z dużą piersią i na krótkich nogach jako ekologicznego, to niech mu pani nie wierzy.
Czytaj także: Danuta Pilarska - ekolożka w czwartym pokoleniu
A jak jest z lekami w ekologii? Można je stosować?
To jest tak: ja jeszcze nigdy w swojej hodowli kurczaków ekologicznych żadnego antybiotyku nie stosowałem. U trzody chlewnej czy u bydła jest inaczej. Jeśli zachoruje pojedyncza sztuka, wtedy woła się weterynarza i zachowuje okres karencji. U kur tego nie robię. Nie stosuję antybiotyków, a jeżeli mam straty, to sięgają one co najwyżej 5-6% i z tymi mogę żyć.
A jak jest z kontrolami w ekologii? Jest ich wiele?
Najważniejszą i najczęstszą jest kontrola jednostki certyfikującej. Ta jest częsta i często niezapowiedziana. Wpadną, pobiorą próbkę paszy, zboża czy gleby z pola, ale jeżeli się nie kombinuje, to nie ma się czego bać. Raz na pół roku odwiedza nas lekarz powiatowy, ale to bardziej ze względu na wspomnianą ubojnię niż stado, które jest stosunkowo małe, bo nie przekracza, jak już mówiłem, 10 tysięcy sztuk rocznie.
Czy z tego, co pan robi, da się żyć?
Myślę, że tak. Ważna jest świadomość klienta. Inaczej kupuje się w supermarkecie, a inaczej na jarmarku ekologicznym, gdzie kontakt z klientem jest bezpośredni, gdzie kupujący bardzo dobrze wie, czego chce i gdzie może o wiele rzeczy dopytać. Na naszym rynku jest, niestety, dużo pseudo-zdrowej żywności. Kupującego kusi się szynką babuni czy dziadka, ale gra się tutaj tylko na sentymencie klienta i sugeruje wysoką jakość, a sam produkt nie jest niestety do tego adekwatny. Dla świadomego klienta nie jest problemem zapłacić za ekologicznego brojlera 25-30 zł. On po prostu zje tego mięsa mniej, ale za to dobrej jakości. Taki klient doskonale wie również, gdzie kupić kurczaka ekologicznego.
Czy pan lubi jeść drób?
Powiem pani szczerze, że jadam drób, ale bez przesady. Ja jestem zwolennikiem jedzenia wszystkiego, lecz w umiarze. Oczywiście łatwo mi mówić, bo mamy praktycznie wszystkie gatunki mięsa: wołowinę, wieprzowinę i drób. Z ręką na sercu powiem, że najbardziej lubię karpia.
Czytaj także: Ferma drobiu Lechów - kurczęta wysyłają w świat [ZDJĘCIA]
A co pan jadł na święta? W samą Wigilię pewnie karpia, ale później?
Też karpia. Żona wie, że tak jest, więc przygotowuje go smażonego, w occie, w galarecie... Bardzo smacznie.
A czy ma pan jakieś plany lub marzenia?
Czy ja wiem? W moim wieku to chyba trzeba mieć plany, bo na marzenia może czasu nie starczyć... (śmiech) No może chciałbym wykorzystać cały dopuszczalny limit hodowli brojlera, czyli dojść do 10 tysięcy rocznie.
Jeżeli chcesz być na bieżąco, to przeglądaj nasze wiadomości rolnicze, z których dowiesz się wielu ciekawych rzeczy, które mogą pomóc Ci ulepszyć uprawy rolnicze.
Zobacz film z nowoczesnej fermy drobiu