Czy małe gospodarstwa należy ratować za wszelką cenę?
To pytanie zadaje sobie wiele osób z branży, również w kontekście założeń nowej perspektywy unijnej po 2022 roku.
W założeniach Krajowego Planu Strategicznego często przewija się bowiem hasło szczególnego nacisku na wsparcie małych i średnich gospodarstw.
To właśnie dla nich przewidziana jest płatność redystrybucyjna, a więc dodatkowe środki do dopłat bezpośrednich dla gospodarstw do 50 hektarów, przy czym wsparcie będzie obejmować maksymalny areał 30 hektarów. Środki te do rolników mają trafić już w tym roku, jako Uzupełniająca Płatność Podstawowa.
"Najwięcej ludzi młodych ubywa z małych gospodarstw"
Krajowy Plan Strategiczny zawiera także inne założenia premiujące „małych producentów rolnych”. Takie podejście jest negowane przez środowisko rolnicze.
- W planie strategicznym jest wiele sprzeczności. Między innymi podkreślano, że należy utrzymać obecną strukturę agrarną, jednak w analizie SWOT jedną ze słabych stron jest właśnie rozdrobnienie produkcji rolnej, czyli naszym zdaniem te dwie informacje wykluczają się. Ministerstwo rolnictwa chce chronić małe gospodarstwa przed konkurencją z dużymi. Myślę, że to jest trochę postawione na głowie, ponieważ wszystkie są polskie, wszystkie należy wspierać. Oczywiście można dyskutować w jakiej wysokości. Nie wspomniano natomiast o tym, że polska pozycja na rynku unijnym i światowym jest rozwinięta dzięki dużym producentom. Małe gospodarstwa nie przyczyniają się do zwiększania eksportu, który zwłaszcza w branży mleczarskiej jest ważny, m.in. wpływa na wzrost ceny za surowiec i to jest wtedy korzystne dla wszystkich, bo im wyższa cena eksportowa to mleczarnie bardziej stać na to, by więcej za surowiec płacić również tym mniejszym dostawcom - stwierdza Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Wiktor Szmulewicz dodaje, że czynnikiem determinującym przetrwanie gospodarstw zawsze będzie realny zysk z produkcji.
- Małych gospodarstw jest coraz mniej i nie wiem, ile trzeba byłoby dopłacać, by zachęcić ludzi, by zostali w rolnictwie, skoro mają atrakcyjne alternatywy zatrudnienia w innych sektorach. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych, których ubywa najwięcej właśnie w małych gospodarstwach - komentuje Wiktor Szmulewicz.
Małe gospodarstwa mogą nie poradzić sobie z realizacją ekoschematów
W założeniach Zielonego Ładu Wiktor Szmulewicz zauważa pewien paradoks. To właśnie tym, którzy, zgodnie z hasłami politycznymi, mają najwięcej skorzystać na nowej Wspólnej Polityce Rolnej, a więc małym gospodarstwom, będzie najtrudniej spełnić założenia ekoschematów.
- Widać to chociażby w ekoschemacie dotyczącym uprawy bezorkowej. Bardzo fajnie, że do tego zachęcają, ale dziś nie mamy do tego sprzętu, zwłaszcza w małych gospodarstwach. By prowadzić bezorkową uprawę trzeba posiadać ciągnik 300 KM, więc małym gospodarstwom to nie sprawdzi się ekonomicznie. Nie wiem do końca, czy rolnikom będzie w ogóle opłacało się realizować te ekoschematy, bo każdy z nich będzie wiązał się z tym, że może nastąpić spadek jego przychodów i dochodów w gospodarstwie - komentuje szef Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Czytaj także: Unijne po 2022 roku. Modernizacja, jaką znamy, przejdzie do historii