Sołtys - człowiek orkiestra

Kim są współcześni sołtysi? Czy mogą liczyć na jakiekolwiek zarobki i w jakiej wysokości? Jakie są obowiązki sołtysa? Z jakimi wyzwaniami się spotykają?
Do kogo idziemy, gdy dziury w drodze są tak duże, że nie można przejechać? Komu żalimy się, że nie mają gdzie bawić się nasze dzieci? Na kogo spadają pioruny, gdy w świetlicy cieknie dach? I kto poświęca swój wolny czas, zdobywając pieniądze od sponsorów na kolejną imprezę dla mieszkańców?
Co robi sołtys?
Sołtysi - często po cichu i bez splendoru - wykonują ciężką pracę na rzecz wsi. I nie chodzi tutaj tylko o przekazywanie kurend czy dostarczanie nakazów podatkowych. Sołtysi to wielokrotnie liderzy, dzięki którym mieszkańcy wsi rozwijają się społecznie, stają się bardziej aktywni i zintegrowani. Są prawdziwymi gospodarzami wiosek dbającymi o prawidłowe funkcjonowanie infrastruktury publicznej. Muszą niejednokrotnie wykazywać się dobrą organizacją, sprytem i ogromem cierpliwości oraz odwagi, by walczyć o wioskę. A do tego być spokojni i posiadać umiejętność słuchania innych. Jednym słowem - sołtys to człowiek orkiestra. - Sołtys musi być ponad podziałami, zawirowaniami i niedomówieniami, które zawsze pojawiają się wśród ludzi. Powinien wysłuchać każdego i być bezstronny - stwierdza Sabina Hoffmann, sołtyska wielkopolskiego Mszczyczyna.
Ja tym „sołtysowaniem” po prostu żyję
Wśród sołtysów krąży opinia, że prawdziwym gospodarzem wsi jest ten, kto piastuje to stanowisko przez kilka kadencji. Jeśli tylko jedną - został sołtysem z przypadku. - Dla mnie to nie są obowiązki. Ja tym po prostu żyję. Gdybym przestał się tym zajmować, to pozostałoby mi czekać na jakąś chorobę albo śmierć - mówi 72-letni Wojciech Jóźwik, sołtys Trzeszkowa w woj. świętokrzyskim. O tym, kto jest dziś sołtysem, bardziej niż wiek, płeć czy zawód decydują cechy charakteru prawdziwego społecznika oraz umiejętności przywódcze danej osoby. Obecnie w naszym kraju jest 40 tys. sołtysów. Jeszcze 10 lat temu 30% z nich stanowiły kobiety, dziś odsetek ten jest jeszcze wyższy i wynosi 40%. Jest to dynamicznie rosnąca grupa, bo w latach 50-tych kobieta-sołtys była ogromną rzadkością.
Tyle sołtys może, ile wieś pomoże, czyli co sołtys może zrobić dla wsi
48-letnia Dagmara Rucińska z Michałowa (gmina Piaski, powiat gostyński, woj. wielkopolskie) jest nie tylko sołtyską, ale także gminną radną i liderką organizacji pozarządowej. Zawodowo pracuje jako pedagog. - To jest moja druga kadencja. Startowałam po to, by zaktywizować mieszkańców i zrealizować niektóre inicjatywy, by działo się coś więcej, niż dotychczas. Wcześniej przez cztery lata byłam w radzie sołeckiej i miałam kilka pomysłów, ale nie było akceptacji, by je wdrażać. I myślę, że to też przyczyniło się do tego, by kandydować jako sołtys - stwierdza Dagmara Rucińska. Jej zdaniem skuteczność działań sołtysa w dużej mierze zależy od nastawienia mieszkańców wsi. - Jest takie ładne powiedzenie „tyle sołtys może, ile wieś pomoże”. Jeśli wieś nie pomaga, bycie sołtysem jest bardzo trudne - dodaje pani Dagmara. Na szczęście, jak zaznacza, w jej sołectwie tego problemu nie ma. - Teraz ta pandemia wyhamowała spotkania i inicjatywy, ale na mieszkańców można liczyć. Nigdy nie odmówili pomocy w dbałości o nasze wsie. Mamy prężnie działające koło gospodyń wiejskich, które także bierze udział w wielu przedsięwzięciach - mówi sołtyska Michałowa.
Oprócz zbierania podatków do gminy oraz informowania o sprawach gminnych, pani Dagmara przykłada dużą wagę do zdobywania dodatkowych środków na rozwój wsi poza funduszem sołeckim. Jako największą bolączkę podaje brak wystarczającej ilości funduszy na realizację obranych celów. - Chciałoby się zrobić szybko i sprawnie, a wielokrotnie trzeba pewne rzeczy odkładać w latach - dodaje.
Warto działać dla tej garstki mieszkańców
Zbyt mało pieniędzy na działania to także największa bariera, którą wskazuje niepracująca zawodowo 58-letnia Sabina Hoffmann - sołtyska Mszczyczyna (gmina Dolsk, powiat śremski, woj. wielkopolskie). O tym, na czym polega praca sołtysa, mogła dowiedzieć się już w dzieciństwie. Wówczas to jej ojciec przez wiele lat pełnił tę funkcję. - Mój tata był sołtysem, dlatego już za młodu wiedziałam, czym to pachnie. Widziałam, jak działa, by ludzie byli zadowoleni. Na niego przechodziła jeszcze opieka nad starszymi osobami. W przeszłości zadania ośrodka pomocy społecznej i opiekuna społecznego realizował sołtys. I nieraz jako nastolatka pomagałam tacie i rozmawiałam ze starszymi o ich bolączkach. Czym za młodu skorupka nasiąka, tym na starość trąca, dlatego poszłam w jego ślady - komentuje sołtyska Mszczyczyna. Funkcję gospodarza wsi pełni drugą kadencję, a jeszcze wcześniej przez dwa lata realizowała obowiązki po zmarłym sołtysie. W jej opinii jest wiele rzeczy w wiosce, które należy zrealizować. - A niestety czasem odbijam się od drzwi urzędu gminy czy powiatu i nic dla własnej wioski nie idzie załatwić - dodaje. Dlaczego mimo tych trudności zdecydowała się startować w kolejnej kadencji? - Lubię takie wyzwania. Jest grupa ludzi, którzy chętnie przyjdą i pomogą. I chociaż dla tej garstki warto robić to, co się robi, by w wiosce żyło się przyjemniej i by następowała integracja - zaznacza Sabina Hoffmann. Jej zdaniem na terenach wiejskich zachodzą ogromne zmiany społeczne. Jest coraz mniej rolników, pojawiają się nowi mieszkańcy. Zacierają się granice między grupami zawodowymi. - Wydaje mi się, że jest coraz większa integracja. Gdy funkcjonowała u nas spółdzielnia rolnicza to był przepaść między spółdzielcami a rolnikami, a teraz to się zatraca. Jest człowiek i człowiek oraz praca na rzecz wsi. Zmienia się też struktura naszej wsi, w której zostało tylko 10 rolników. A liczba ta będzie się jeszcze zmniejszać. Ale są tacy, którzy się prężnie rozwijają, którzy wręcz dokupują ziemię. I to cieszy, że mimo tych trudności, które są w rolnictwie, młodzi ludzie nadal chcą się tym zajmować - stwierdza pani Sabina.
Sołtys musi dobrze znać swoją wieś
Emeryt Wojciech Jóźwik z Trzeszkowa (gmina Pawłów, powiat starachowicki, woj. świętorzyskie) jest sołtysem od 2006 roku. Od tamtego czasu zdobył kilka cennych wyróżnień, w tym tytuł Sołtysa Roku. To pokazuje, że cieszy się szacunkiem wśród swoich wyborców. - Mieszkańcy pokładają we mnie nadzieje i ja ich też nigdy nie zawiodłem. Realizujemy wspólnie wiele działań. I to mnie bardzo cieszy. Moim zdaniem sołtys przez wszystkim musi znać swoją wieś i musi być dobrym człowiekiem - komentuje.