Testujemy auta dla rolników
Ostatnie metry asfaltu. Dalej jest już tylko bezdroże. Gliniana, polno-leśna ścieżka. Włączam napęd 4x4. Wciskam gaz. Auto pokazuje swoją prawdziwą naturę. Nie jest już wielkim, wygodnym wozidłem. Staje się potężną maszyną, bez trudu pokonującą każdą nierówność na drodze.
Pierwsze wrażenie – jest masywny. Potężny. 181 cm „wzrostu”, ponad 5,3 metra długości, 2,1 tony wagi i wielkie 18-calowe koła. Przód został zmieniony. Jest drapieżniejszy, emanuje siłą. Przypomina stylistyką mniejsze modele – z górnym grillem płynnie przechodzącym w przednie światła. Z tyłu przeprojektowano lampy. Do tego ulepszona, wzmocniona konstrukcja, która w opinii producenta ma wytrzymać jeszcze więcej. Pod maską mamy 2,4-litrowy dieslowski silnik o mocy 150KM.
Wewnątrz widzimy znakomicie wypełnioną przestrzeń. Pod tym względem zmieniło się najwięcej. Nie mamy już wrażenia, że podróżujemy autem typowo roboczym. Miękkie materiały, design ten sam, co we flagowych modelach osobowych. Czujemy się jak w corolli czy nawet avensisie. Z tą różnicą, że siedzimy kilkadziesiąt centymetrów wyżej.
Próby terenowe nie robią na nim żadnego wrażenia. Testowaliśmy hiluxa na dziurawych polnych dróżkach, nierównych leśnych ścieżkach i typowo piaszczystych odcinkach off-roadowych, które po deszczu przeradzały się w gliniasto-błotne przestrzenie. Na pokrętle z prawej strony kierownicy wystarczyło jedynie włączyć napęd 4x4 i po prostu cieszyć się jazdą. Do wyboru był również klasyczny napęd na tył oraz 4x4 z blokadą tylnego dyferencjału. Nie ma mowy o zakopaniu się, wymięknięciu w połowie podjazdu, czy braku mocy pod nogą. Gdy jest szczególnie stromo, czy to w górę, czy w dół, mamy do dyspozycji funkcję ułatwiającą pokonanie stoku. Kąt natarcia wynosi 30o, zejścia – 20o, a głębokość brodzenia – 70 cm. Do tego większy prześwit i skok amortyzatorów. Bezdroża nie robią na nim żadnego wrażenia.
Pozycja za kierownicą, jak na tego typu wóz, jest wyjątkowo stabilna i wygodna. Mamy znakomitą widoczność, a nasze plecy cieszą się z komfortowych siedzisk, niczym nie ustępujących tym w rodzinnych modelach marki. Do tego bardzo wygodne zagłówki, szczególnie potrzebne na wybojach, gdy twarde zawieszenie nieco huśta nami do przodu i tyłu.
Wszelkie potrzebne informacje są wyświetlane na 4,2-calowym wyświetlaczu usytuowanym pomiędzy zegarami, włącznie z kompasem, wskaźnikiem ekojazdy oraz asystentem kierowcy, który informuje, kiedy warto zrobić sobie przerwę. W centralnym punkcie deski rozdzielczej mamy ponadto 7-calowy dotykowy wyświetlacz z pełnym pakietem multimediów, znany już m.in. z corolli. Do tego system Toyota Safety Sense, zawierający cztery układy: ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu, rozpoznawania znaków drogowych, wykrywania zmęczenia kierowcy oraz wczesnego reagowania w przypadku ryzyka zderzenia. Ten ostatni jest najbardziej przydatny – w chwili, gdy poprzedzający samochód gwałtownie hamuje, zostajemy ostrzeżeni sygnałem dźwiękowym i wyraźnym czerwonym napisem „hamuj!” na wyświetlaczu. Jeśli nie zareagujemy odpowiedni wcześnie, samochód sam zacznie wytracać prędkość. Warto też pochwalić opcję ostrzegania o zmianie pasa ruchu – kiedy jesteśmy zmęczeni lub nie mamy pełnej widoczności, np. gdy oślepia nas słońce, samochód zareaguje, kiedy najedziemy na linię czy to z lewej, czy z prawej strony. Wszystkie te funkcje są oparte o pracę kamery i laserowego czujnika, zamontowanych u góry przedniej szyby.
Na plus bardzo dobrze pracująca automatyczna skrzynia biegów, która w terenie gwarantowała, że nie spalimy sprzęgła, a w trasie nie pozwalała silnikowi wejść powyżej 2,5 tysiąca obrotów i zakłócać rozmów w kabinie.
Ponadto dostępne są dwa tryby - eco oraz power - ich przełączniki znajdują się pod ręką, tuż obok skrzyni biegów. Każdy z nich to inne oblicze hiluxa. Eco obniża moc i dynamikę, silnik pracuje ciszej, niż w wersji bez żadnego trybu, skrzynia zmienia biegi niżej, a spalanie spada nawet w granice 8,5 litra. Z kolei power wyciska z auta co najlepsze. W trasie wykorzystywałem go głównie do wyprzedzania i w sytuacjach, gdy „eco” determinował zbyt leniwą jazdę. Z kolei na piaszczystej nawierzchni, „power” w połączeniu z napędem na cztery koła budził prawdziwą terenową bestię. Wskaźnik chwilowego spalania wariował, ale poczucie pełnego zaufania do samochodu na najtrudniejszych odcinkach jest tego warte. A skoro o paliwie mowa – dysponując pełnym, 80-litrowym zbiornikiem, i jadąc w trybie „eco”, zasięg hiluxa może wynosić nawet ponad 800 km.
Podczas jazdy miejskiej odczuwalna jest twardość zawieszenia, które reaguje na każdej studzience czy progu zwalniającym. Największy problem, z jakim zmagamy się w ruchu miejskim widać jednak od razu – wymiary. Hilux nie jest autem na podziemne parkingi, ciasne uliczki, czy wciskanie się między dwa auta w strefie parkowania. Nie lubi ograniczeń przestrzennych. Ale o tym nie ma co pisać. Kupując takiego olbrzyma doskonale zdajemy sobie sprawę, do jakich celów będzie służył.
Ładowność auta określona jest na 1.110 kg. Bez trudu przewieziemy nim quada, kartony płytek, palety czy narzędzia rolnicze. Auto wydaje się być najlepiej przystosowane właśnie do potrzeb rolników. Paka naszego modelu była najmniejsza, ze względu na podwójną, pięcioosobową kabinę. Maksymalnie może to być nawet 235x157 cm.
Do wyboru mamy trzy typy nadwozia: z pojedynczą kabiną, podwójną, a także z półtorej kabiny, oraz cztery wersje: DL, DLX, SR i SR5. Najtańsza wersja – pojedyncza kabina DL kosztuje 109.000 zł
Nowy hilux to dominator w swojej klasie. Nie tylko dzięki mocy i właściwościom jezdnym, ale także designowi. W środku pod żadnym względem nie przypomina swoich wcześniejszych wersji, jak również modeli konkurencji. Łączy wytrzymałość i estetykę. Jest jednocześnie samochodem rodzinnym na wyjazd wakacyjny, jak i kolosem zdolnym przejechać Dakar.
Jest to doskonała propozycja dla tych, którzy często jeżdżą po nieutwardzonym terenie, jak pole czy las: rolników, budowlańców, myśliwych, czy po prostu tych, którzy lubią docisnąć gaz i zjechać z nudnego asfaltu na pełne adrenaliny bezdroża.
Za udostępnienie samochodu dziękujemy dealerowi Toyota Mikołajczak Kalisz
- Tagi:
- test
- Toyota hilux
- auto dla rolników
- SR5