Turystyka wiejska - opłaca się?
Czy warto zainwestować w agroturystykę? Czy można liczyć na wsparcie w ramach PROW? Na te pytania odpowiadają doradcy oraz praktycy.
Jednym agroturystyka przynosi dodatkowy, raczej mniej znaczący dochód, dla innych jest sposobem na życie. I jak wielu jest klientów z odmiennymi oczekiwaniami, tak różne są gospodarstwa, które na nie odpowiadają.
Gospodarstwo agroturystyczne "U Michasi"
Lasy, pola, stawy, piękny ogród z krzewami i kwiatami, drewniane ławy pod daszkiem, wygodne huśtawki wśród drzew oraz łąka, stara stodoła i mały, przytulny domek. Z dala od ruchliwej drogi, szumu miejskiego, a nawet wiejskiego zgiełku (zamiast domów sąsiadów na horyzoncie jedynie łąki i lasy). Ciszę przyjemnie zakłócają śpiew ptaków i kumkanie żab. Nic dziwnego, że do Elżbiety i Eugeniusza Fijołków oraz ich syna Michała z Opola Lubelskiego zjeżdżają się goście z różnych stron Polski, a nawet zagranicy. Wydaje się, że piękniej niż tam może być tylko w raju. Gospodarstwo Agroturystyczne „U Michasi” z pewnością zalicza się do tych, które swym gościom zapewnia coś więcej niż tylko nocleg na wsi. Daje szansę na regenerację organizmu i chwilowe zwolnienie tempa życia. Potwierdzają to klienci gospodarstwa w swoich wpisach w pamiątkowej księdze gości.
To gospodarstwo agroturystyczne na Lubelszczyźnie ma wieloletnią tradycję. Pierwsi goście zjeżdżali się tam już w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia do Michaliny, od której wzięła się nazwa „ U Michasi“. Wówczas oczywiście było to małe, tradycyjne gospodarstwo z końmi, krowami, kurami, owocowym sadem, popularnymi na Lubelszczyźnie polami tytoniu i założonym w latach 20-tych stawem hodowlanym. - Ludzie przyjeżdżali, a gospodarstwo żyło swoim życiem - opowiada pan Eugeniusz. Wszystkie stare budynki z tamtego okresu przetrwały. W domu z 1937 r. mieszkają rodzice Michała, stodoła, jeszcze kiedyś pokryta strzechą, dziś służy jako magazyn, a spichlerz został przerobiony na kwatery turystyczne.
Nauczyciele rolnikami
Gdy państwo Fijołek przejęli gospodarstwo, pracowali jako nauczyciele, rolą zajmowali się dorywczo. - Uprawialiśmy pół hektara tytoniu. Zbieraliśmy całą rodziną liście tytoniu, ale suszenie było już na mojej głowie. Pracy było mnóstwo. I choć byłem obciążony wieloma obowiązkami, gdy się tu przyjeżdżało, nie czułem się zmęczony, tylko psychicznie odpoczywałem. Uznałem, że to musi być dobre miejsce do odpoczynku - zdradza Eugeniusz Fijołek.
Nie zawsze było „U Michasi“ tak pięknie. Wolne przestrzenie porastały chaszcze, budynki również nie były w najlepszym stanie. Dach na jednym z nich był w strzępach. Do obecnego wyglądu posiadłości właściciele obiektu dochodzili małymi kroczkami.
- Teren przygotowywaliśmy przez wiele lat. Tych ogrodów nie było. Za budynkami rosły pokrzywy. Nie było tak, że wyłożyliśmy pieniądze i posadziliśmy sadzonki, tylko wyprodukowaliśmy je sami. Kosztowało to dużo wysiłku i cierpliwości. Trzeba było troszkę trudu włożyć, tym bardziej, że warunki glebowe tutaj są słabe - mówi Eugeniusz Fijołek.
Właściciele gospodarstwa musieli sobie poradzić z jeszcze jednym problemem - brakiem bieżącej wody. A w związku z tym, że tutejsze wody gruntowe mają zbyt dużą ilość żelaza, nie można było wykopać studni. Gospodarstwo „U Michasi” jest położone z dala od innych zabudowań, trzeba więc było czekać na moment, gdy do posesji zostanie doprowadzony wodociąg. Gdy to zostało wykonane, można było przyspieszyć wszelkie dalsze działania. - Zagospodarowaliśmy spichlerz. Zostało tam wszystko wymienione i zaadaptowane pod kwatery. Wyremontowaliśmy też dom i stodołę. Syn w ostatnim czasie wybudował kolejny drewniany domek dla gości - tłumaczy Eugeniusz Fijołek.
Agroturystyka to dobry interes?
Gospodarstwo agroturystyczne sformalizowano w 2008 r. Jego powierzchnia to ponad 9 hektarów z łąkami i lasami. Baza noclegowa liczy kilka pokoi na kilkadziesiąt osób. - Na brak zainteresowania nie możemy narzekać. Pokoje wynajmujemy raczej tylko w okresie letnim. Przyjeżdżają do nas goście z całej Polski. Byli też Francuzi, Niemcy, Austriacy, Węgrzy czy osoby z Kazachstanu - wymienia pan Eugeniusz. Czy agroturystyka to jego zdaniem dobry interes? - Ktoś, kto liczy na wielki biznes, może się przeliczyć. To jest bardziej związane z zamiłowaniem niż chęcią zarabiania kasy - przekonuje pan Eugeniusz.
Gospodarstwu „U Michasi” przyznano trzy słoneczka. Oznacza to, że należy do grona obiektów agroturystycznych najwyższej jakości. Jest to maksymalna liczba punktów przyznanych przez Polską Federację Turystyki Wiejskiej. Dzięki tej kategoryzacji turyści mogą mieć pewność, że trafili w dobre miejsce, a oferowane im usługi będą na odpowiednio wysokim poziomie.
Różne potrzeby klientów
Takich gospodarstw, jak to w Opolu Lubelskim, w różnych rejonach Polski z pewnością znajdziemy więcej. Możemy też trafić do takich kwaterodawców, którzy skupiają się jedynie na minimum, oferując tylko bazę noclegową. Ta różnorodność gospodarstw agroturystycznych, jak wyjaśnia Wiktoria Maciejewska z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu, wynika z odmiennych potrzeb klientów.
- Są tacy klienci, którzy mają bardzo duże wymagania i są w stanie zapłacić 100 zł, a nawet więcej za dzień pobytu i wcale nie uważają tego za coś nadzwyczajnie drogiego. Są też tacy, którzy, jeśli dostaną cenę za nocleg w wysokości 25 zł, mówią, ze to jest za drogo. Niektórzy przyjeżdżają na wypoczynek i rzeczywiście szukają bazy turystycznej, interesującej pod względem wyposażenia oraz okolicy, w jakiej obiekt jest zlokalizowany. Trzeba jednak pamiętać też o klientach, którzy szukają taniej bazy noclegowej w związku z wykonywaniem różnych biznesów czy też zatrudnieniem - tłumaczy Wiktoria Maciejewska.
Oni, zgodnie z ustawą o usługach turystycznych, są też turystami. - Turystą jest bowiem także ten, który wykonuje swoje obowiązki zawodowe, ale bez szukania stałej pracy w danej miejscowości - zaznacza specjalistka z WODR Poznań.
Wiele gospodarstw agroturystycznych miało szansę rozwinąć się w ostatnich latach dzięki dofinansowaniu w ramach PROW 2007-2013. Rolnicy mogli zdobyć 100 tys. zł.
W obecnym rozdaniu środków unijnych nie przewidziano takiego wsparcia. Być może dlatego że w wielu przypadkach pieniądze zostały rozdysponowane niewłaściwie. Zdarzało się, że rolnicy, zamiast inwestować w kwatery dla turystów, remontowali swoje domy, wcale nie planując przyjmowania w przyszłości gości.
- Uważam, że przez to turystyka wiejska wypadła z PROW. To jest błąd, bo wystarczyło tak zaostrzyć warunki udzielania pomocy, by nikomu nie opłacało się oszukiwać - komentuje Wiktoria Maciejewska.
Jej zdaniem agroturystyka to forma działalności, z której wielu rolników osiąga dodatkowe dochody. - W samej Wielkopolsce jest to przynajmniej 730 gospodarstw, którym zarobki z prowadzenia kwater agroturystycznych pozwala albo lepiej żyć albo łatać dziury w budżecie domowym - wyjaśnia Wiktoria Maciejewska.
Trzeba założyć działalność gospodarczą
Z kolei Wiesław Czerniec, prezes Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej zaznacza, że na rozwój agroturystyki można zdobyć wsparcie unijne. Warunkiem jest jednak założenie działalności gospodarczej. - Środki te pozwalają na tworzenie większej, biznesowej oferty, która jest potrzebna turystyce wiejskiej w Polsce. Obok wszystkich narzekań, które się teraz pojawiają, myślę, że można znaleźć kilka plusów. Mobilizują one ludzi do formalizacji prawnej i podatkowej. To z kolei wiąże się z określonym biznesplanem i takimi inwestycjami, które przyniosą realny dochód w przyszłości - tłumaczy Wiesław Czerniec.
Oferta turystyki wiejskiej, jego zdaniem, jest różnorodna i często wyspecjalizowana tematyczne - wielokrotnie ma nie tylko zapewnić wypoczynek i posiłki, ale dostarczyć emocji, przeżyć i wspomnień, które będą motywem także do powrotu. Zaznacza, że coraz więcej kwaterodawców promuje się w Internecie oraz mówi w języku angielskim.
- Oferta staje się coraz bardziej eksportowa - przekonuje prezes Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej.
Rozwojowi agroturystyki sprzyja z pewnością poprawa infrastruktury publicznej, a więc szlaki piesze, rowerowe czy konne, nordic walking, nowe obiekty sportowe oraz wypoczynkowe.
Do stowarzyszeń zrzeszonych w Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej należy 1200 gospodarstw agroturystycznych.
Nikt jednak, tak na dobrą sprawę, nie wie, ile ich jest w sumie w całej Polsce. Zgodnie z ustawą o usługach turystycznych, gminy powinny prowadzić ewidencję innych obiektów świadczących usługi hotelarskie, do których należą także gospodarstwa agroturystyczne. Nie zawsze jednak właściciele o takiej działalności informują samorządy. Wiesław Czerniec szacuje się, że w Polsce jest od 8 do 9 tys. gospodarstw agroturystycznych.