Co będzie na rynku trzody w przyszłym roku?
W ostatnim czasie informowaliśmy o tym, że ceny żywca wieprzowego w tym tygodniu lekko poszły w górę. Czy hodowcy trzody chlewnej będą mogli w końcu odetchnąć z ulgą?
- Sytuacja na rynku trzody chlewnej nie poprawi się na początku przyszłego roku – stwierdza Tadeusz Blicharski, dyrektor Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej "POLSUS". Swoje prognozy argumentuje faktem, że w całej Unii Europejskiej wzrost produkcji prosiąt na koniec roku wyniesie 3%. To natomiast przełoży sie na produkcję tuczników w pierwszych tygodniach 2016 r. - Warto zaznaczyć, że w Hiszpanii w ciągu jednego roku wzrost produkcji tuczników nastąpił o 6%. Jest to więc bardzo dużo. Presja na rynku jest ogromna - zaznacza Blicharski.
Z niską ceną trzody borykają się hodowcy w całej Europie. - Ceny mają ciągle tendencje spadkowe. Nic nie wskazuje, żeby będzie lepiej - tłumaczy. Natomiast problemy w Polsce potęguje fakt wykrycia Afrykańskiego Pomoru Świń. - Mamy ogromny kłopot z eksportem. Przez ASF nasz kraj jest szczególnie w niekorzystnej sytuacji, możemy tylko sprzedawać do krajów unijnych. Najwięcej idzie do Włoch. A jeśli chodzi o państwa pozaunijne, kupują od nas jedynie USA - mówi Blicharski.
Trzeba mieć na uwadze to, że jeszcze przed pojawieniem się kryzysu na rynku trzody, Unia Europejska eksportowała do Rosji 700 tys. ton rocznie. - Teraz tam nie idzie nic prawie. Praktycznie w UE są ogromne zapasy tłuszczów, co było głównym towarem eksportowym do Rosji. Inne kraje tego nie chcą - wyjaśnia Tadeusz Blicharski.
Spadków cen należy szukać także w okresie roku, który obecnie mamy. - Święta w całej UE powodują spadek cen, bo jest mniej uboju. Zakłady mięsna są po prostu nieczynne. Jak jest mniej ubojów, wzrasta podaż tuczników i ceny są jeszcze niższe - mówi Blicharski.
Jak zapowiedział minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel 4 stycznia mają ruszyć dopłaty do prywatnego przechowalnictwa. Póki co resort nie podaje szczegółów na temat tego programu. Jak stwierdza dyrektor "POLSUS-a" dopłaty będą zapewne przyznawane na okresy 2, 3 i 4 – miesięczne. Ta forma wsparcia jednak nie wpłynie na wzrost cen w skupie.
- To wsparcie będzie odbywać się na takiej zasadzie, że zakłady mięsne skupią żywiec i będą towar składowwać w mroźniach, ale muszą się tego potem pozbyć. Uwalnianie tych zapasów zbiegnie się z nadpodażą tuczników na rynku, więc należy się spodziewać lichych cen - mówi Blicharski.
Przypomnia, że sytuacja podobnie wyglądała w obecnym roku. - Proszę popatrzeć na rok 2015 , gdy wprowadzono dopłaty do przechowalnictwa wczesną wiosną, od razu zakłady mięsne obniżyły ceny, żeby tanio zakupić. I to nie tylko nasze, bo ceny spadły w całej UE. A później latem, gdy spodziewaliśmy się wzrostu popytu na mięso i lepszej ceny, zakłady uwolniły te mrożone zapasy i ceny zbiły - tłumaczy Blicharski.
Dyrektor "POLSUS-a" potwierdza, że w roku 2016 może zmniejszyć się stado trzody chlewnej w Polsce do stanu sprzed 40 lat. - Ja nie przejmowałbym się jednak stadem, co liczbą uboju. Bo mamy i tak duże stado. Mamy milion loch, a ubijamy naszych 17 mln tuczników, czyli otrzymujemy około 17 tuczników od lochy w roku. To jest śmiesznie mało. Oznacza bowiem, że produkujemy zupełnie nieefektywnie. Tonaż tuczników i jakośc mięsna wzrasta, ale najgorzej jest u nas z rozrodem - mówi Blicharski.