Instalacje u gospodarzy działają, a pieniędzy brak
Osoby zainteresowane montażem paneli fotowoltaicznych (wykorzystujących energię świetlną) mogą wystąpić o publiczną dotację. Jest to cenny zastrzyk gotówki, bez którego wielu nie zdecydowałoby się na to przedsięwzięcie. Nie zawsze jednak proces przekazywania środków przebiega szybko. Niektórzy wykonawcy czekają nawet siedem miesięcy na zwrot poniesionych kosztów.
W ramach programu "Prosument" wdrażanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej prywatne osoby mogą m.in. zdobyć środki na montaż paneli fotowoltaicznych. Osobom zainteresowanym udzielany jest kredyt preferencyjny nawet do 100% kosztów kwalifikowanych instalacji, którego oprocentowanie wynosi tylko 1%. Do tego oferowana jest dotacja w wysokości do 15% lub 30% dofinansowania (w 2015 r. było to 20% i 40%). Jedynym bankiem, który udziela tego rodzaju kredytów, jest Bank Ochrony Środowiska. Ogłoszony w 2015 r. nabór wniosków cieszył się sporym zainteresowaniem.
Jedne z zaplanowanych instalacji jeszcze nie zostały zrealizowane, inne są w toku, a kolejne już działają. I choć od kilku miesięcy wytwarzają energię, w niektórych przypadkach, inwestorzy nadal nie otrzymali przyznanych im środków. Cierpią na tym najbardziej firmy zajmujące się montażem paneli.
- Pozornie wszystko zostało zrealizowane, jak powinno. Mojemu klientowi przyznano pieniądze. Materiały kupiłem, instalację zamontowałem, do tego jeszcze muszę zapłacić swoim pracownikom, a pieniędzy nadal nie ma. W pewnym momencie robi się naprawdę nieciekawe - wyjaśnia właściciel firmy montującej panele.
Podaje przykład zrealizowanej inwestycji. - W lipcu przygotowaliśmy klientowi dokumenty, które złożył w banku. Od tego momentu do podpisania do umowy z bankiem minęły około 4 miesiące. W październiku mogliśmy wejść na budowę i zacząć montować. Przesłaliśmy dokumentacje do energetyki, która po około 30 dniach zgodziła się na jej uruchomienie. Instalacja działa, a pieniędzy z banku nadal nie ma. Minęło już siedem miesięcy od chwili rozpoczęcia działań - wyjaśnia przedsiębiorca.
Czytaj także: Chcesz sprzedać gospodarstwo? Poczekaj KLIK
Dodaje, że procedury w programie „Prosument” są za bardzo skomplikowane. Poza tym, zdarza się, iż klienci nie są proszeni o przesłanie dodatkowych dokumentów w komplecie za jednym razem. Gdy prześlą jeden, po miesiącu okazuje się, iż potrzebny jest kolejny, co wydłuża cały proces.
Wszyscy mają ten sam problem
Często też wykonawcy nie otrzymują wyczerpujących odpowiedzi w oddziałach banku czy wojewódzkich Funduszu Ochrony Środowiska i są zmuszeni do kontaktu z siedzibą w Warszawie. To wszystko, zdaniem przedsiębiorcy, powoduje, że na wypłatę środków trzeba długo czekać. - Gdy próbowałem dowiedzieć się czegoś więcej w moim oddziale banku, usłyszałem, że oni nic nie wiedzą. Nie sprawdzili nawet dokumentów i przekazali je do głównej siedziby. Warszawa je zweryfikowała i stwierdziła, że klient czegoś nie podał, więc odesłali je ponownie do uzupełnienia - relacjonuje nasz rozmówca. Dodaje, że nie tylko on spośród osób z branży ma negatywne odczucia w związku z programem „Prosument”.
- Gdybym to był tylko ja, to ok. Oznaczałoby to, że jestem nieudolny, nie umiem czegoś zrobić, ale wszyscy, z którymi współpracuję, mają ten sam problem. A znam firmy zajmujące się fotolotaiką ze Śląska, Wielkopolski, łódzkiego czy zachodnio - pomorskiego, wszędzie jest tak samo - wyjaśnia przedsiębiorca.
Co na to Bank Ochrony Środowiska? Komentarz na kolejnej stronie.
Ogromna liczba wniosków
Anna Żyła, główny ekolog Banku Ochrony Środowiska przyznaje, że w ubiegłorocznym - kwietniowym - naborze wpłynęło bardzo dużo wniosków. Dlatego procedury związane z przyznaniem środków i potem ich wypłatą mogły się wydłużać w czasie. Dodaje, że realizacja programu „Prosument” przebiega w kilku etapach.
Gdy klient złoży wniosek o kredyt, bank musi dokonać oceny zdolności kredytowej i zgodności planowanej inwestycji z wymaganiami programu „Prosument.
- Sprawdzamy, czy urządzenia mają właściwe moce oraz certyfikaty, czy projektant w projekcie opisał wszystkie dane w sposób właściwy, itd. Istnieje cały szereg wymagań formalno - prawnych wynikających z programu ”Prosument”-wymienia Anna Żyła.
Instalacja musi spełniać wymogi
W sytuacji, gdy klient przejdzie pozytywną ocenę zarówno pod względem zdolności kredytowej, jak i poprawności przygotowania inwestycji, kolejnym krokiem jest przygotowanie i zawarcie umowy kredytu. - I tak naprawdę wówczas inwestor powinien podpisać ostateczną umowę z wykonawcą, a następnie rozpocząć realizację inwestycji - stwierdza Anna Żyła.
Gdy instalacja już jest wybudowana, a firma wystawi fakturę, inwestor jest zobowiązany do jej dostarczenia do banku. - Do banku muszą trafić także kolejne dokumenty formalne, w tym lista sprawdzająca wraz z gwarancją producenta na okres 5 lat, umowa regulująca kwestie związane z wprowadzeniem do sieci energii elektrycznej wytworzonej w instalacji lub dokument potwierdzający możliwość zawarcia umowy o świadczenie usług dystrybucji energii elektrycznej wydany przez przedsiębiorstwo zajmujące się dystrybucją energii elektrycznej.Po ich dostarczeniu, bank ma jeszcze około miesiąca na weryfikację poprawności oraz na dokonanie inspekcji na miejscu. Mamy obowiązek kontroli części inwestycji wynikający z naszej umowy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dopiero, gdy mamy potwierdzone wszystkie dokumenty i wykonaną inspekcję, możemy zamówić środki na uruchomienie kredytu z NFOŚiGW - przekonuje Anna Żyła.
Niedopatrzenie po stronie wykonawcy
Główny ekolog BOŚ wyjaśnia, że wpływ na opóźnienia mogą mieć braki w składanych dokumentach. - Skompletowanie wszystkich niezbędnych dokumentów może zająć od kilku dni do nawet kilku tygodni. Powody są różne. Zdarza się np., że wykonawca podpisuje gwarancję, a nie ma do tego uprawnień. Możliwe są też niedopatrzenia po stronie samego inwestora, o których wykonawca może nawet nie wiedzieć. Bywa, że inwestorzy zwlekają z ustanowieniem zabezpieczenia kredytu bądź nie opłacają na czas prowizji. Są to kluczowe czynniki, które determinują uruchomienie finansowania w ramach programu Prosument -wyjaśnia Anna Żyła.
Fundusz przekazał bankowi 33 mln zł
Program „Prosument” wdrażany jest na trzy sposoby: dla gmin, za pośrednictwem banków oraz Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dotychczas NFOŚIGW zawarł umowy dofinansowania na łączną kwotę prawie 290 mln zł, a wypłacił już ponad 48 mln zł. Wnioski w trakcie rozpatrywania i oceny opiewają na prawie 80 mln zł. BOŚ zawarł umowę z Funduszem na łączną kwotę 110 mln zł (zarówno na dotacje, jak i pożyczki).
- Wypłaciliśmy bankowi do tej pory 33,6 mln zł. Natomiast pozytywnie rozpatrzone wnioski (jeszcze przed podpisaniem umowy) opiewają na kwotę 40 mln zł - podaje Sławomir Kmiecik, kierownik Wydziału Komunikacji Społecznej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ile środków na konta klientów w ramach programu „Prosument” przelał BOŚ? Mimo iż są to środki publiczne, bank nie chciał zdradzić.