Dariusz Dobrychłop - gospodarz i działacz
- 1/3
- następne zdjęcie
Dariusz Dobrychłop z Pieruszyc (powiat pleszewski) na gospodarstwo trafił troszkę przypadkowo. Skończył szkołę w Koninie, pracował w tamtejszym PKS-ie. Otrzymał wtedy propozycję przejęcia gospodarstwa od wujka i jego żony w Pieruszycach. Miał wiele obaw. - Nie było tam domu, wujostwo mieszkało w jednym pokoju z kuchnią przy oborze. Takie były czasy. W ogóle, bałem się, czy to się uda, miałem chwile zwątpienia, ale ciężką pracą, udało się - wspomina Dariusz Dobrychłop.
Wujek pana Dariusza i jego żona nie mieli dzieci. Dlatego chcieli oddać gospodarstwo siostrzeńcowi. Po wujostwie Dariusz Dobrychłop odziedziczył 12 ha ziemi i hektar lasu. Miał 24 lata. Potem już ziemię kupował wspólnie z żoną. Pani Małgorzata pochodzi z tej samej wsi, z drugiego jej końca. - Kiedy tu przyjechałem, było ciężko. W Koninie pracowałem w PKS-ie, kończyłem też tam szkołę. Rodzice mieli gospodarstwo, ale myślałem wtedy, że już zostanę w pracy w mieście. Tutaj początkowo ciężko mi było. Dom rodzinny mieliśmy duży, każdy miał swój pokój, tutaj nie miałem nic - wspomina pan Dariusz.
ZOBACZ TAKŻE: Przemysław i Dorota Kmiecińscy - życie związali z bydłem
Trudne początki, dobrzy sąsiedzi
Początki były ciężkie. Wujek zmarł szybko. Pan Dariusz wszystkiego musiał się uczyć sam. - Bardzo dużo pomogli mi sąsiedzi: panowie Misiorek, Marcinkowski, Waszak. Byli już starszymi gospodarzami i we wszystkim służyli mi radą. Nieraz zostawiali swoją pracę i przychodzili mi pomóc. Było ciężko, ale miałem i mam dobrych sąsiadów - wspomina. Obecnie małżonkowie mają 30 ha, a 18 ha przekazali już synowi - Łukaszowi. Ma 20 lat, skończył technikum rolnicze w Marszewie i zaczyna studia na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu (Inżynieria Rolnicza). - Kiedyś usiadłem z czwórką moich dzieci i zapytałem, kto przejmie gospodarstwo. Tylko Łukasz się odezwał, a był może w szóstej klasie. I rzeczywiście, tak się stało - opowiada pan Dariusz. Dlatego przekazał Łukaszowi część ziemi, aby miał dobry "start" i mógł skorzystać z programów dla młodych rolników. - Niestety, dla osób jak ja - 52-latków - takich programów nie ma. Do emerytury mam jeszcze daleko, więc czekać nie ma co, niech młodzi zaczynają gospodarzyć - uważa Dariusz Dobrychłop.
ZOBACZ TAKŻE: Zatrudnia 11 juhasów i opiekuje się 1,5 tys. owiec [ZDJĘCIA]
- 1/3
- następne zdjęcie